Poniedziałkowe spotkanie było ostatnim testem Biało-Czerwonych przed rozpoczęciem Euro 2016. Zespół Adama Nawałki na tle zajmującej 127. miejsce w rankingu FIFA Litwy zaprezentował się słabo, a przypomnijmy, że 1 czerwca w Gdańsku przegrał 1:2 z grającą bez największych gwiazd Holandią.
- To był bardzo wartościowy sprawdzian. Litwini okazali się trudnym i wymagającym przeciwnikiem. Rywale grali agresywnie, ostro i to dobrze, bo to był doskonały sprawdzian przed meczem z Irlandią Północną, która prezentuje podobny styl. Moi zawodnicy byli przygotowani na walkę od pierwszego gwizdka i tak ma być też we Francji - mówi selekcjoner reprezentacji Polski.
W spotkaniu z Litwą trener Nawałka nie mógł skorzystać z kontuzjowanego Michała Pazdana, a Łukaszowi Piszczkowi czy Robertowi Lewandowskiemu dał odpocząć z premedytacją.
- Cały czas dążymy do stabilizacji wyjściowej "11" i pokazaliśmy to w eliminacjach. Chcieliśmy, by wszyscy zawodnicy byli w optymalnej dyspozycji. Niektórzy potrzebują odpoczynku, a niektórzy gry. Stąd taki, a nie inny wyjściowy skład - tłumaczy Nawałka.
- Szkoda, że kibice nie zobaczyli ani jednej bramki, ponieważ zawsze nas wspierają i sprawilibyśmy im trochę radości, ale najważniejsze, by forma była we Francji. Jeszcze zdążymy nacieszyć kibiców - zapewnia opiekun Biało-Czerwonych.
Maciej Kmita z Krakowa
ZOBACZ WIDEO Kamil Glik: do Francji jedziemy z pokorą i optymizmem (źródło TVP)
{"id":"","title":""}