To z pewnością hiobowa wieść dla fanów polskiego esportu. Marcin "Jankos" Jankowski po raz kolejny napotkał ścianę w półfinale mistrzostw świata powtarzając swój wynik z 2016 roku. G2 Esports zostało absolutnie zdominowane przez Invictus Gaming - cała seria trwała 2 godziny.
Wynik 3:0 nie pozostawia żadnych złudzeń - po tym, co każdy mógł zobaczyć. Każdy z meczów był absolutnie poza wszelkim zasięgiem formacji G2 Esports, a iG pewnie sięgnęło po zwycięstwo siejąc postrach w szeregach swych potencjalnych przeciwników. Były to tak naprawdę 3 mocne argumenty świadczące o tym, że iG nie zamierza tak łatwo odpuścić tytułu mistrza świata.
Drużyna | Wynik |
---|---|
Invictus Gaming | 3 |
G2 Esports | 0 |
Choć mówiono wiele razu o tym, że Europa eksponuje swą potęgę na tym turnieju, to Invictus Gaming przypomniało wszystkim o tym, że azjatyckich regionów nie powinno się lekceważyć. Jest to formacja pochodząca z chińskiej ligi LPL, która w regularnej fazie letniego splitu przegrała jedynie jedno spotkanie, a w play-offach ulegli oni formacji RNG - przegrywając wynikiem 2:3.
Warto przypomnieć, że pogromcami RNG byli właśnie zawodnicy G2 Esports. Można zatem uznać, że pomimo tego, iż nie był to rewanż, to iG mogło tym sposobem pogrozić pięścią drużynie Royal Never Give Up. Invictus Gaming to pierwszy wyłoniony finalista mistrzostw świata League of Legends, ich przeciwnikiem będzie formacja Cloud9 albo Fnatic. Dowiemy się tego już w niedzielę 28 października, drugi półfinał rozpocznie się o godzinie 09:00.
ZOBACZ WIDEO Esport obok targów na Poznań Game Arena. Komentatorzy CS:GO: Tak musi być!