Najlepszy wynik sztafety od 17 lat. Wtedy dwóch kadrowiczów było w przedszkolu

PAP/EPA / ANNA SZILAGYI / Na zdjęciu: Jan Guńka
PAP/EPA / ANNA SZILAGYI / Na zdjęciu: Jan Guńka

Polska sztafeta mężczyzn w Ruhpolding zajęła 10. miejsce. To najlepszy wynik od grudnia 2006 roku. Wtedy dwóch z czterech naszych kadrowiczów miało po 4 lata i chodziło do przedszkola.

To był bardzo dobry bieg w wykonaniu polskiej sztafety. Wcześniej Biało-Czerwoni przyzwyczaili fanów do tego, że walczyli o uniknięcie zdublowania. Ta sztuka nie zawsze się udawała. Sukcesem było samo dotarcie do mety. W ostatnich tygodniach widać jednak duży progres, a efektem jest dziesiąte miejsce w Ruhpolding.

Poprzednio tak dobry wynik Polacy zaliczyli w grudniu 2006 roku, gdy w składzie sztafety byli Wiesław Ziemianin, Krzysztof Pływaczyk, Tomasz Sikora i Grzegorz Bodziana. Teraz w ich ślady poszli Andrzej Nędza-Kubiniec, Jan Guńka, Grzegorz Guzik i Marcin Zawół.

Skład polskiej reprezentacji to mieszanka doświadczenia z młodością. Zawół i Guńka w tym roku obchodzić będą dopiero 21. urodziny i wciąż czekają na pierwsze punkty Pucharu Świata w biathlonie. Zdecydowanie większe doświadczenie mają Nędza-Kubiniec i Guzik. Jednak w piątkowym biegu sztafetowym polski zespół na wyższe miejsca wyprowadzali juniorzy.

ZOBACZ WIDEO: Pamiętasz serbską gwiazdę?! 35-latka zachwyca urodą

Guńka na swojej zmianie przesunął się z piętnastego miejsca na dziesiąte, a Zawół z dwunastego na dziesiąte. Obaj w 2006 roku mieli po cztery lata, więc byli w wieku, które predysponowało ich do uczęszczania do przedszkola. Teraz poszli w ślady starszych kolegów.

Młodzi zawodnicy nie ukrywali radości z tego faktu. - Czy był to mój najlepszy występ w Pucharze Świata? Myślę, że tak, bo pierwszy raz potrafiłem biegowo zbliżyć się do czołówki, a do tego dołożyłem jeszcze szybkie i celne strzelanie - mówił w rozmowie z PZBiath. Guńka, który na swojej zmianie zaliczył szósty czas.

- Od początku starałem się biec swoim tempem, nie podpalać się. Chciałem zachować siły na ostatnie okrążenie, żeby nie powtórzyła się sytuacja z Pokljuki, gdzie w samej końcówce już mi zabrakło. Na stójce strzeliłem tak jak to robię na treningach. Wyłączyłem myśli i nie zwracałem uwagi na to, co się działo przede mną. Mam sobie do zarzucenia, że nerwowo wyrzuciłem pierwszy strzał na leżaku - dodał Guńka.

Na spokojnie do swojego występu podszedł Zawół. - Podczas biegu starałem się nie myśleć o tym, na którym miejscu obecnie się znajdujemy. Skupiałem się na utrzymaniu dobrego tempa podczas biegu i zachowaniu spokoju na strzelnicy. Na pierwszym kółku starałem się utrzymać za młodym Bułgarem, który miał wolniejsze tempo. Chciałem zachować siły na finisz - relacjonował.

- Drugie okrążenie też pobiegłem swoim tempem. Po ostatnim strzelaniu miałem kontakt wzrokowy z wyprzedzającym mnie Austriakiem. Chłopacy z serwisu uświadomili mnie, że rywal jest dziesiąty. Dogoniłem go w połowie okrążenia i dzięki dobrze rozłożonym siłom zastanawiałem się już tylko gdzie zaatakować i go wyprzedzić - ocenił.

Czytaj także:
Znamy skład Polaków na konkurs drużynowy. Jest pewne zaskoczenie
Kabaret na Wielkiej Krokwi. I to tuż przed skokiem Graneruda

Komentarze (0)