Poniedziałkowy mecz brytyjskiej Elite League pomiędzy zespołami Belle Vue Aces oraz Lakeside Hammers okazał się bardzo pechowy dla zawodnika gości, a jednocześnie kapitana bydgoskiej Polonii, Andreasa Jonssona. Szweda pociągnęło na bardziej przyczepnym fragmencie toru, w wyniku czego wpadł na klubowego partnera Leigh Lanhama, po czym bardzo groźnie upadł na tor. W wyniku uderzenia pękł kask Jonssona, a zawodnik uskarżał się na ból głowy oraz obu rąk. Początkowe rokowania miejscowych lekarzy mówiły o możliwości złamania palca, ale Szwed uspokajał swoich kibiców i zdecydował się na powrót do Szwecji, gdzie dzisiaj poddał się szczegółowym badaniom w szpitalu. Ku rozpaczy Szweda, prześwietlenie wykazało złamania dwóch palców lewej dłoni oraz kości w okolicy prawego nadgarstka. Na razie nie wiadomo jak długo potrwa rehabilitacja - Jonsson jutro ma udać się na kolejne konsultacje do specjalisty, po których będzie można przedstawić dalsze rokowania. - Jest gorzej niż myślałem. Boli to wszystko bardzo, a co gorsza nie wiem jeszcze jakie są rokowania. Jutro udam się po raz drugi do szpitala na konsultację ze specjalistą, który operował mnie jakieś dwa lata temu. Wolałbym się spotkać z nim na obiedzie, a nie w takich okolicznościach! - poinformował Szwed na swojej stronie internetowej. - W pierwszej wersji lekarze zaproponowali mi zapakowanie obu rąk w opatrunek gipsowy! Musielibyście widzieć mój strach i furię! Całe szczęście wygląda na to, że tego da się uniknąć, ale co dalej to zupełnie nie wiem. Wszystko zdecyduje się jutro i to nawet nie wiem o której... Zadzwonią po mnie ze szpitala i mam do dojechania jakieś 30 minut. Zobaczymy. Póki co nie wiem jak długo będzie trwał rozbrat z torem - mam nadzieję, że jak najkrócej... - poinformował popularny "Adrenalina".
Sympatycznemu zawodnikowi życzymy jak najszybszego powrotu do zdrowia!