Żużel. Zane Keleher postawił wszystko na jedną kartę. Teraz ma problem

Materiały prasowe / Na zdjęciu: Zane Keleher
Materiały prasowe / Na zdjęciu: Zane Keleher

Zane Keleher zrobił poważny krok w karierze i w zimie przeprowadził się z Australii do Wielkiej Brytanii, gdzie miał startować w lidze. To miał być ruch przybliżający go do wielkiej kariery. Niestety koronawirus pokrzyżował te plany.

W tym artykule dowiesz się o:

[tag=70925]

Zane Keleher[/tag] nie jest typowym młodym żużlowcem z Antypodów, który przyjeżdża do Europy z nadzieją na zrobienie dużej kariery. Chociaż przygoda ze speedwayem tego zawodnika nie jest zbyt długa to bliżej mu do 30 niż do wieku juniora. Wszystko jednak za sprawą stosunkowo późnego rozpoczęcia żużlowej kariery. Australijczyk przez większość swojej przygody z motocyklami był związany z motocrossem, a na żużel przestawił się dopiero w wieku 22 lat.

Sezon 2020 miał być dla Kelehera przełomowy. Zawodnik pozostawił swoje dotychczasowe życie w Australii i przeprowadził się do Wielkiej Brytanii, gdzie miał reprezentować Poole Pirates. To właśnie w tym klubie miała rozpocząć się poważna kariera w jego wykonaniu. Niestety te plany brutalnie przerwała pandemia COVID-19.

- Ten ruch jeszcze mi się nie opłacił. Nie mieliśmy wyścigów i praktycznie nic w tym roku nie zarobiłem. Kiedy nagle przerwano przygotowania do sezonu myślałem, że to się tylko opóźni. Wszyscy liczyliśmy, że rozgrywki wystartują w ciągu miesiąca czy dwóch - opowiadał o swojej sytuacji Zane Keleher dla "Daily Echo".

ZOBACZ WIDEO Lampart: Pieniędzy mi starcza. Już nie jestem zły na Motor za obniżkę

Australijczyk w rozmowie z brytyjskimi mediami przyznał, że kilkukrotnie zastanawiał się czy dobrze robi czekając na start rozgrywek. Szczególnie trudne były momenty, w których nikt nie wiedział jaka będzie najbliższa przyszłość.

- Zdecydowałem się na pozostanie w Wielkiej Brytanii, ponieważ nie chciałem rezygnować ze swojego marzenia. Czułem, że nie mogę wrócić do Australii dopóki BSPA oficjalnie nie odwoła rozgrywek. W momencie kiedy rozpoczęliśmy treningi pomyślałem, że start sezonu jest już blisko. Jednak wtedy brytyjskie władze ogłosiły, że w tym roku żużla nie będzie. Wtedy poczułem jak moje serce zamarło - wyznał Keleher.

Niedoświadczony zawodnik przyznaje, że przez pandemię COVID-19 znalazł się w bardzo trudnej sytuacji. W tym momencie powrót do ojczyzny wiąże się z obowiązkową 14-dniową kwarantanną, jednakże przede wszystkim koszty lotu obecnie są kilkukrotnie wyższe niż miało to miejsce przed czasami koronawirusa.

- Na początku roku inwestujesz pieniądze, aby dotrzeć Wielkiej Brytanii. Planujesz się ścigać i dzięki temu chcesz spłacić wszystkie swoje zobowiązania. Dlatego też inwestujesz w sprzęt i na koniec dnia masz nadzieję, że po sezonie wyjdziesz na zero. W tym roku jednak to jest niemożliwe - podsumował Australijczyk.

Zobacz także: Ljung chce już wrócić na tor
Zobacz także: Michelsen pojedzie w SGP!

Źródło artykułu: