Żużel. Niezapomniane zawody. To była prawdziwie polska noc w Toruniu. Niebotyczny poziom Tomasza Golloba

Materiały prasowe / Na zdjęciu: Rune Holta, Tomasz Gollob i Jarosław Hampel - podium GP Toruń 2010
Materiały prasowe / Na zdjęciu: Rune Holta, Tomasz Gollob i Jarosław Hampel - podium GP Toruń 2010

Debiut Motoareny w cyklu Grand Prix zakończył się wielkim sukcesem. Turniej z 2010 roku stał na wysokim poziomie, a pamiętany jest głównie z uwagi na historyczny wynik trójki Biało-Czerwonych. W Toruniu klasą samą w sobie był Tomasz Gollob.

Gdy budowano i gdy wreszcie w maju 2009 roku oddano stadion do użytku, zachwytom nad nowym obiektem w Grodzie Kopernika nie było końca. Najnowocześniejszy, najpiękniejszy, najlepszy. Toruniowi kadziło i zazdrościło wielu. Typowo żużlowy, z torem, który był specjalnie konstruowany tak, aby nigdy nie brakowało na nim wielkiego ścigania. Motoarena im. Mariana Rosego - jak na warunki przynajmniej krajowe - była i chyba wciąż jest towarem luksusowym.

Obecnie Grand Prix Polski w Toruniu kojarzone są głównie z porą jesienną, nierzadko będąc ostatnim przystankiem w drodze po medale Indywidualnych Mistrzostw Świata. Premierowa runda w tym mieście miała jednak miejsce w czerwcu 2010 roku. Na szczęście wysoka temperatura wtedy panująca przełożyła się na wydarzenia torowe.

Nadkomplet widzów (do sprzedaży dołożono bilety na miejsca stojące, co podczas tej imprezy akurat nigdy nie jest zaskoczeniem) był świadkiem naprawdę znakomitych zawodów. Co ważne - rządzili w nich reprezentanci Polski. Głównym aktorem okazał się nazywany już wtedy "królem Motoareny" Tomasz Gollob. Jeździł jak natchniony, potwierdzając, że to jest jego dzień, a w zasadzie jego sezon, bo jak później się okazało, zakończył go ze złotem na szyi.

ZOBACZ WIDEO PGE Ekstraliga 2020: Wielcy Speedwaya - Jason Crump

W Toruniu Gollob bawił się z rywalami. Trójka za trójką, ekspres pod taśmą, ekspres na trasie. Nawet gdy w biegu dziesiątym został po starcie z tyłu i zanosiło się na to, że zgubi punkty, na dystansie zdołał po profesorsku minąć najgroźniejszych wówczas rywali - najpierw Rune Holtę, a na wjeździe w ostatni wiraż Jarosława Hampela. Koncert mistrza trwał.

Holta i Hampel, a ponadto obrońca tytułu Jason Crump, byli jedynymi, którzy mieli prawo marzyć o pokonaniu bezbłędnie jeżdżącego Golloba. W rundzie zasadniczej cała czwórka jako jedyna zapisała na swoich kontach dwucyfrowe zdobycze i potem pewnie przebrnęła przez półfinały. Wszyscy potwierdzali świetne przygotowanie sprzętowe, pewność w jeździe i mijaniu rywali oraz najszybsze czytanie owalu. Dla wielu wciąż przecież nowego.

Dość powiedzieć, że piąty Hans Andersen w końcowym rozrachunku stracił do kolejnego zawodnika aż 6 punktów. To była przepaść. Między innymi dlatego też do ósemki załapał się jadący z dziką kartą Adrian Miedziński, choć uzbierał zaledwie 6 "oczek".

Finał odbył się pod dyktando jadącego po komplet 24 punktów (w finale stawki były podwajane) Golloba. Najwybitniejszy polski żużlowiec kontrolował wydarzenia od momentu puszczenia sprzęgła, udaremnił atak Holty, uciekł mu i po chwili cieszył się z jednego z największych triumfów w karierze w GP. - Fantastyczna noc. Siedem biegów i siedem zwycięstw. Nie wiem, jak to się skończy, ale ja myślę, że będę w tym roku mistrzem świata. Zrobię to dla was - mówił kibicom w rozmowie ze Stevem Brandonem szczęśliwy zwycięzca, który słowa dotrzymał.

Na dodatek ku uciesze całej Motoareny Hampel na drugim okrążeniu przedostał się przed Crumpa i w efekcie całe podium zostało obsadzone przez reprezentantów jednego kraju. Był to pierwszy taki przypadek w historii cyklu. Dopiero w 2016 roku w łotewskim Daugavpils powtórzyli to młodsi: Piotr Pawlicki, Patryk Dudek i Maciej Janowski.

O tym, że toruński debiut w GP wypadł doskonale, świadczą nie tylko wyniki końcowe (co więcej finaliści, choć w nieco innej kolejności, cały sezon też zakończyli na pierwszych czterech miejscach), ale też ogólny poziom, jaki zawodnicy prezentowali przez cały wieczór. Było dużo mijanek i też dramaturgia, czyli kontuzja łokcia Chrisa Holdera. Podekscytowanie było czuć na każdym kroku. A stwierdzenie, że tamte zawody plasują się w czołówce najlepszych w historii GP, z pewnością nie jest tutaj przesadzone. Na salony Toruń wszedł bowiem z przytupem.

Wyniki Grand Prix Polski w Toruniu 2010:
1. Tomasz Gollob (Polska) - 24 (komplet) 10. Magnus Zetterstroem (Szwecja) - 6
2. Rune Holta (Polska) - 19 11. Fredrik Lindgren (Szwecja) - 6
3. Jarosław Hampel (Polska) - 15 12. Greg Hancock (USA) - 6
4. Jason Crump (Australia) - 15 13. Piotr Protasiewicz (Polska) - 5
5. Hans Andersen (Dania) - 9 14. Chris Harris (Wielka Brytania) - 5
6. Nicki Pedersen (Dania) - 8 15. Kenneth Bjerre (Dania) - 4
7. Tai Woffinden (Wielka Brytania) - 7 16. Andreas Jonsson (Szwecja) - 3
8. Adrian Miedziński (Polska) - 6 17. Artur Mroczka (Polska) - 0
9. Chris Holder (Australia) - 6 18. Maciej Janowski (Polska) - ns

CZYTAJ WIĘCEJ:
Niezapomniane zawody. Jak Bydgoszcz uratowała BSI, a Gollob zrobił to po raz siódmy
Sensacja z udziałem Martina Dugarda. Legenda Eastbourne, która kochała Coventry
Quiz. Co wiesz o polskim mistrzu świata? Sprawdź swoją wiedzę o Bartoszu Zmarzliku!

Źródło artykułu: