Dariusz Ostafiński, WP SportoweFakty: Rok temu, zimą, media biły w Motor niczym w bęben. Z tego czerpaliście motywację. Teraz nikt nic złego nie pisze, więc nie ma co i komu udowadniać.
Jacek Ziółkowski, menedżer Speed Car Motoru Lublin: O motywację bym się nie martwił, o to, że źle nie piszą też. Co roku mówimy sobie, żeby w tym było lepiej niż w poprzednim. Na szczyt jeszcze nie weszliśmy. W tamtym sezonie było szóste miejsce, więc jest co poprawiać.
To jaki jest cel, plan?
Nie ukrywam, że bardzo bym chciał, żebyśmy byli w czwórce. Jakby się udało to zrobić, byłby to krok do przodu. Niemniej w Ekstralidze ciężko coś zaplanować, bo nie ma słabszych drużyn.
ZOBACZ WIDEO Żużel. #MagazynBezHamulców. Prezes Włókniarza w ogniu pytań o Drabika, Cieślaka i Doyle’a
Naprawdę? Nie ma słabszych? Pan mi nie powie, że ROW nie odstaje od reszty?
Może faktycznie odstaje, ale po ubiegłorocznych doświadczeniach chyba wszyscy jesteśmy ostrożniejsi. Motor miał być słabszy, a nie dał plamy i jeszcze się utrzymał. Dla mnie to był taki ewidentny przykład na wyzwolenie ukrytych pokładów. Zawodnicy są coraz bardziej wytrenowani, od strony biologicznej już niewiele można zrobić, ale rezerwy są w głowie. Miał je Motor, ROW też je ma. Poza tym w sporcie ważne są detale.
Zostawmy ROW. Gdzie widzi pan rezerwy Motoru?
W juniorach. Niby są ci sami, ale ja myślę, że będą lepsi, bo nabyli doświadczenia. Poza tym inne kluby straciły zawodników na pozycjach juniorskich, więc to też jest dla nas na plus. Myślę, że dwa, trzy punkty meczowe więcej możemy na młodzieży ugrać. Niby mało, ale przecież to nie koniec wyliczanki. Mamy też dwóch nowych seniorów - Jamroga i Zagara. Matej dwóch ostatnich sezonów nie miał rewelacyjnych, ale zakładam, że słabszy niż Jonsson nie będzie. A Jamróg będzie miał czystą głowę. Jeżdżąc w Sparcie, wiedział, że jeden słabszy bieg i wypada. Nie miał marginesu błędu. U nas będzie miał spokój. To nie tak, że będzie robił cztery zera i dalej jechał, ale jeden wyścig go nie przekreśli.
To ile punktów na plusie macie dzięki zamianie Jonssona i Lamparta na Zagara i Jamroga?
Myślę, że kolejne trzy a trzy dodać trzy daje sześć. To już jest bardzo dużo. Z tych sześciu meczowych punktów może być sześć dużych. Rok temu tyle nam zabrakło do play-off.
Liczymy sobie plusy, a przecież ktoś może obniżyć loty. Nie boi się pan o Pawła Miesiąca? Wysoko zawiesił sobie poprzeczkę. Teraz jak zrobi pięć, sześć punktów w meczu, to będzie musiał odpowiadać na pytania, dlaczego było tak słabo.
Już trzeci rok z rzędu słucham, że teraz to już Miesiąc na pewno się skończy. Owszem był dobry, ale drugi rok z rzędu nie da rady. Ja już nie chcę mówić, że się o niego boję, bo on co roku zaskakuje. Dwa lata temu zaskoczył nas w pierwszej lidze, w Ekstralidze też dał radę. Nie twierdzę, że będzie żużlowcem na dwucyfrówki, ale na średnio osiem, dziewięć punktów jak najbardziej.
Ostatnio dowiedzieliśmy się, że Michelsen podpisał z Motorem kontrakt na sezon 2021.
Piękna wiadomość. Tym bardziej, że wcześniej to samo zrobili Grigorij Łaguta i Wiktor Lampart. Mamy już szkielet na 2021 i fajnie, choć z drugiej strony nie wszystkich to cieszy. W Polsce jest tak, że, jak sąsiad ma krowę, to ten drugi nie chce mieć własnej, lecz modli się, żeby ta od sąsiada zdechła. Czasami mam wrażenie, że przeciwnicy żużla w Lublinie tak patrzą na Motor. Rok temu pytali, a po co budować stadion, jak oni spadną. A ja pytam, a dlaczego mamy spaść? Apator 44 lata był w Ekstralidze, może i my tak długo w niej zagościmy.
Myślałem, że ta niechęć do żużla w Lublinie minęła.
Przeciwnicy dalej są, a odkąd pojawił się temat budowy stadionu, to nagle okazało się, że brakuje szkół i przedszkoli. Wiem, że to są realne potrzeby, ale jakoś w chwili budowy piłkarskiej areny nikt nie mówił o potrzebach. A piłkarski Motor był wtedy w trzeciej lidze. Żużel jest w Ekstra, ale widać nadal przeszkadza. Tym bardziej że nie ma długów, że na trybunach komplety, że wszystko jest profesjonalnie prowadzone.
Wspomniał pan o kibicach. Są powodem do dumy. A nie boi się pan, że z czasem staną się bardziej wybredni, że kiedyś przestaną bić brawo po przegranych meczach?
Zdaję sobie sprawę z tego, że kiedyś ten moment przyjdzie, że kibice będą żądali czegoś więcej, że remisy i porażki przestaną ich bawić. Mam jednak nadzieję, że ten moment nie nadejdzie w tym roku.
A co będzie z Grigorijem Łagutą? Jeździł dobrze, ale chyba więcej po nim oczekiwaliście.
Półtora roku przerwy zrobiło swoje i miało wpływ na jego dyspozycję. On bardzo długo nie był w normalnym rytmie, więc to musiało się odbić na dyspozycji. Jednak teraz powinno być lepiej, powinniśmy zobaczyć tego Łagutę sprzed trzech lat. My takiego "Griszy" potrzebujemy, że zrobić wynik. Inna sprawa, że żużel jest na tyle wredny, że trudno robić wielkie plany. Pamiętam, jak kiedyś prowadzona przeze mnie Stal Rzeszów przegrała mecz o brąz ze Spartą, bo straciliśmy we Wrocławiu Nickiego Pedersena, a potem Daveya Watta. W rewanżu też ich nie miałem.
To teraz Motor ryzykuje, mając tylko Oskara Bobera na rezerwie.
A ja tam jestem zadowolony ze składu, który jest. W razie jednej absencji mam do dyspozycji cztery biegi juniorów. Poza tym jest Oskar, a i Grzesiek Zengota wlał we mnie troszkę optymizmu w ostatnich tygodniach. Jest szansa, że u schyłku sezonu pojawi się na torze.
To byłaby świetna informacja, bo mówiło się niedawno, że Zengota już w ogóle nie będzie jeździł.
Taka groźba była. Jednak on teraz zaczął prawdziwą rehabilitację i wygląda o wiele lepiej niż trzy miesiące temu, gdy pojawiły się głosy, że już nie wsiądzie na motocykl. Wiemy, jakie są jego zamiary i nasze marzenia, ale może na tym skończę. Resztą dopowiem po sezonie, jak wypali to, co teraz siedzi mi w głowie.
Czytaj także: Syn zwierzaka wraca na tor. Pojedzie też w Polsce?
Czytaj także: Greg Hancock. Mistrz ze skazą zakończył karierę