Żużel. Będzie przybywać 50-latków na motocyklach. Dyscyplinie brakuje dopływu świeżej krwi

WP SportoweFakty / Arkadiusz Siwek / Na zdjęciu: Jason Doyle kontra Greg Hancock.
WP SportoweFakty / Arkadiusz Siwek / Na zdjęciu: Jason Doyle kontra Greg Hancock.

Żużel nie potrafi znaleźć sposobu na coraz mniejszą liczbę zawodników uprawiających tę dyscyplinę. Zdaniem Jana Krzystyniaka, będzie to mieć spore konsekwencje. - Proszę się nie dziwić, że Greg Hancock wraca. Takich 50-latków będzie więcej - mówi.

Problem z dostępnością zawodników jest coraz bardziej widoczny. Nie dotyczy już tylko Wielkiej Brytanii czy Szwecji, ale również Polski. Wystarczy popatrzeć jak duże problemy mają kluby PGE Ekstraligi, by znaleźć polskich seniorów i wypełnić zapis regulaminowy o dwóch Polakach w składzie.

- Zadajmy sobie proste pytanie. Dlaczego po rocznej przerwie do żużla wraca Hancock, który wkrótce będzie mieć 50 lat? Bo on wie, że nadal będzie się liczyć w tej stawce, nie rośnie mu żadna konkurencja - powiedział nam Jan Krzystyniak, były żużlowiec i trener.

Czytaj także: Rafał Dobrucki nie miał bólu głowy przy wyborze kadry

Jakie są przyczyny takiej sytuacji? Wszystko zaczyna się na samym starcie. Wysokie koszty uprawiania speedwaya powodują, że mniejsze grono zawodników decyduje się na zapisanie do szkółki. To przekłada się na mniejszą liczbę juniorów. Na palcach jednej ręki można policzyć kluby, gdzie prowadzi się szkolenie adeptów z prawdziwego zdarzenia.

- Pamiętam sytuację sprzed lat, gdy rozmawiałem z jednym z kolegów z toru, Zbyszkiem Filipiakiem. On mi powiedział wprost, że musiał skończyć karierę w wieku 31 czy 32 lat, bo nagle w ciągu roku czy dwóch pojawiło się tak wielu zawodników, którzy wygryźli go ze składu. Było tak wielu młodych harpaganów, jak to ja nazywam, że on powiedział sobie wprost "nie daję rady" - dodał Krzystyniak.

Zdaniem Krzystyniaka, utopią w tej sytuacji pozostanie pomysł niektórych działaczy, by ustawić limit wiekowy powyżej którego zawodnicy nie będą mogli brać udziału w meczach ligowych. - To jest utopia prezesa Witkowskiego z PZM i mówię to od dawna. Jeśli zawodnik przechodzi wszystkie badania, to czemu mamy mu zabraniać jazdy? Przecież taki Hancock przyciągnie mnóstwo kibiców w Rybniku - ocenił nasz ekspert.

Czytaj także: Oby Pawlicki nie był drugim Huntem

Były żużlowiec nie ma też wątpliwości, że przedstawiciele starej gwardii mogą odnosić sukcesy nawet na arenie międzynarodowej. Krzystyniak jest przekonany, że Greg Hancock w sezonie 2020 może nawet walczyć o wygrane w poszczególnych turniejach SGP.

- Super, że Hancock przyjął "dziką kartę" i będzie startować w Grand Prix. Trochę szkoda, że nie ma tam już Pedersena. Może oni są starsi, ale ciągle mają to coś. Ciągle są na tyle sprawni, by porywać kibiców - podsumował Krzystyniak.

ZOBACZ WIDEO Kibice na PGE Narodowym. Tak wygląda największe żużlowe wydarzenie na świecie

Źródło artykułu: