W poniedziałek gazeta "MVT" informowała, że władze Piraterny Motala prowadzą rozmowy z tajemniczym sponsorem, który miałby zapłacić klubowi ok. 56 tys. euro w ramach trzyletniej umowy. W zamian zostałby tytularnym sponsorem stadionu, na której Piraterna rozgrywa swoje mecze w lidze szwedzkiej.
Rozmowy nie dobiegły jeszcze końca, a na ich efekt będzie trzeba poczekać jeszcze co najmniej tydzień, ale klub z Motali już poinformował, że pozostanie w Elitserien na rok 2020.
Czytaj także: Fogo Unia Leszno nie będzie chciała wzmacniać rywala
- Nie mamy jeszcze całego budżetu, ale mamy wystarczająco dużo środków, by podjąć taką decyzję. Będziemy się ścigać w kolejnym sezonie - zapowiedział w szwedzkich mediach Yngve Rylander, prezes klubu.
ZOBACZ WIDEO Przepis na sukces Wiktora Lamparta. Junior Motoru przeszedł na wegetarianizm
Decyzja władz "Piratów" sprawiła, że nowy menedżer zespołu ma nie lada problem. Daniel Davidsson musi bowiem zbudować skład w ledwie dwa tygodnie. I to w sytuacji, gdy większość żużlowców opuściła Piraternę w związku z problemami finansowymi.
- Pewnie nie tak sobie wyobrażałem rozpoczęcie pracy w charakterze menedżera, ale musimy sobie jakoś z tym poradzić - powiedział Davidsson.
Czytaj także: Włókniarz skompletował formację juniorską
Szwedzkie media spekulują, że Piraterna może wziąć na celownik Grega Hancocka. Czterokrotny mistrz świata w zeszłym sezonie nie ścigał się na europejskich torach w związku z chorobą małżonki. W roku 2020 ma jednak wrócić do rywalizacji.