Orzeł Łódź był dziurawy jak ser szwajcarski. Jeden mocny punkt to za mało żeby awansować (noty)

WP SportoweFakty / Adrian Skorupski / Zawodnicy Orła. Jakub Miśkowiak, Norbert Kościuch
WP SportoweFakty / Adrian Skorupski / Zawodnicy Orła. Jakub Miśkowiak, Norbert Kościuch

Miał być awans do PGE Ekstraligi na nowym stadionie, ale rzeczywistość bardzo szybko zweryfikowała tegoroczny zespół Orła Łódź. Mimo obiecującego początku, była ta przeciętna drużyna z tylko jednym mocnym zawodnikiem.

Norbert Kościuch. Jedyny żużlowiec Orła, o którym można powiedzieć, że nie zawiódł. W całym sezonie nie wyszedł mu tylko mecz w Gnieźnie, ale jeden słabszy dzień może się zdarzyć każdemu. W pozostałych spotkaniach był bardzo mocnym punktem drużyny. Warto zauważyć, że na wysokim i przede wszystkim równym poziomie Kościuch jeździł już trzeci sezon z rzędu. To pokazuje, że warto budować zespół w oparciu o tego żużlowca.

Rohan Tungate. Po końcówce zeszłego sezonu można było się spodziewać po nim lepszych wyników. W odróżnieniu od Kościucha ma on jednak problem z ustabilizowaniem swojej dyspozycji, co było widoczne zwłaszcza w pierwszej części sezonu, kiedy Orzeł rywalizował wyłącznie na wyjazdach. Wówczas wyszedł mu tylko jeden mecz. Trochę mało. Lepiej było gdy zespół zaczął jeździć w Łodzi, co uratowało końcową ocenę, aczkolwiek część tych meczów była już o pietruszkę. Tungate ma potencjał, żeby bardzo dobre wyniki notować znacznie częściej i w końcu przenieść się do PGE Ekstraligi.

Hans Andersen. Sezon skończył ze średnią na poziomie 2 punktów na bieg, ale nie ulega wątpliwości, że był to najsłabszy sezon Duńczyka odkąd ściga się dla Orła. Prezentował się solidnie, miewał też bardzo dobre występy, ale w przeszłości przyzwyczaił kibiców i szefostwo klubu, że jest ich więcej. To m.in. jego punktów zabrakło aby znaleźć się w play-offach. Andersen ciągle potrafi dobrze jeździć, ale najlepsze sezony ma już za sobą, w przyszłym roku skończy 39 lat i ciężko oczekiwać, żeby zdołał jeszcze wrócić na ten ustabilizowany i wysoki poziom.

Aleksandr Łoktajew. Miał zrobić wielką karierę. Jako nastolatek startując z numerami dla seniorów potrafił notować świetne wyniki w Ekstralidze. W pewnym momencie jednak coś się zepsuło, w dodatku pojawiło się zawieszenie za stosowanie niedozwolonych substancji i od tego momentu Łoktajew nie potrafi się pozbierać. W tym roku zaczął świetnie - trzy pierwsze mecze i trzy dwucyfrówki. Szybka jazda jednak szybko się też skończyła. Potem było słabo albo co najwyżej przeciętnie.

ZOBACZ WIDEO Mistrzyni w rzucie młotem uwielbia speedway i kibicuje żużlowcom

Jakub Miśkowiak. Miewał mecze dobre, ale i bardzo słabe. W jego jeździe często brakowało kropki nad "i". Jeśli wygrał start - potrafił zwyciężyć z dużo bardziej doświadczonymi zawodnikami. Jeśli przegrał - często był zagubiony jak dziecko we mgle i jechał bojaźliwie. Pod tym względem czeka go jeszcze bardzo dużo pracy, ale ma dopiero 17 lat, więc można liczyć, że wyciągnie wnioski. Mimo wszystko po niezłym wejściu w 2017 roku wydaje się, że można było spodziewać od niego nieco lepszych wyników. Zwłaszcza, że potrafił wówczas zdobyć m.in. 9 punktów na torze mistrza ligi z Tarnowa.

Josh Grajczonek. Duży zawód. Ma umiejętności, żeby jeździć znacznie lepiej, ale sprzętowo nie wyglądał korzystnie. Wydawało się, że po dobrym sezonie w Stali Rzeszów może być znacznie mocniejszym punktem drużyny. Tak nie było, więc w okresie transferowym kluby raczej nie będą się o niego zabijać. Dla Australijczyka z polskim paszportem chyba najlepiej byłoby trafić do zespołu, który zajmie się jego sprzętem. Jeśli będzie mógł skupić się wyłącznie na ściganiu, może pokazać, że drzemie w nim niemały potencjał.

Niesklasyfikowani. Takich żużlowców w Orle było sześciu - Kudriaszow, Bogdanow, R.Miśkowiak, Kuromonow, Borczuch i Błażykowski. Trzej ostatni byli wyłącznie statystami, nie gwarantowali niczego. Miśkowiak ma za sobą zdecydowanie najsłabszy sezon w karierze. Bogdanow szybko złapał poważną kontuzję i to wyraźnie podcięło skrzydła Orłom, bo był w dość dobrej dyspozycji. Kudriaszow natomiast jeździł dość dobrze, ale późno dołączył do drużyny i reprezentował ją wyłącznie na domowym torze, co było pewnym ułatwieniem.

Janusz Ślączka. Dobry trener, ale absolutnie nie może zaliczyć tego sezonu do udanych, bo nie dość, że Orzeł nie wygrał ligi, to przecież nawet nie wjechał do play-offów. Sporym utrudnieniem na pewno było zamieszanie ze stadionem w Łodzi, na którym Orzeł zaczął dość późno jeździć. Nie można jednak wszystkiego zwalać na nowy tor, bo dla przeciwników był on jeszcze większą zagadką. Orzeł gdy tylko zaczął na nim rywalizować - od razu gubił punkty i stracił szansę na play-offy. Z drugiej strony, jeśli zawodnicy są bez formy, to nawet najlepszy trener nie pomoże. W przypadku Ślączki może dziwić fakt, że w ogóle nie brał pod uwagę Karola Barana, który został wypożyczony do Stali Rzeszów. Ten doświadczony zawodnik mógłby być ciekawą alternatywą dla słabo spisujących się Grajczonka i Miśkowiaka.

Orzeł Łódź 2018: 

ZawodnikŚrednia notMeczeBiegiPunktyBonusyŚrednia bieg.
Norbert Kościuch 4,43 14 72 152 7 2,208
Rohan Tungate 4,00 11 52 97 8 2,019
Hans Andersen 3,73 11 59 110 10 2,034
Aleksandr Łoktajew 3,55 11 50 82 11 1,860
Jakub Miśkowiak 3,21 14 57 76 5 1,421
Josh Grajczonek 2,55 11 42 54 8 1,476
Niesklasyfikowani
Andriej Kudriaszow 3,60 5 25 40 4 1,760
Maksim Bogdanow 3,33 3 12 22 2 2,000
Robert Miśkowiak 2,33 3 12 12 2 1,167
Maciej Kuromonow 2,00 5 14 5 1 0,429
Eryk Borczuch 1,50 2 6 1 1 0,167
Maciej Błażykowski 1,22 8 21 2 0 0,095
Źródło artykułu: