Nowakowi zabrakło szczęścia. Poległ z pola, z którego nawet Hampel dobrze nie wyjechał

WP SportoweFakty / Sonia Kaps / Na zdjęciu: Marcin Nowak
WP SportoweFakty / Sonia Kaps / Na zdjęciu: Marcin Nowak

Do rzadko spotykanej sytuacji doszło przed półfinałem IMP w Gnieźnie. Przed rozpoczęciem zawodów odbył się bieg barażowy za ćwierćfinał w Rawiczu. Wygrał go Marcin Nowak i wskoczył do obsady, ale przepustki do finału w Lesznie już nie uzyskał.

W tym artykule dowiesz się o:

Końcową fazę ćwierćfinału IMP w Rawiczu storpedowała pogoda. Ulewne opady sprawiły, że udało się rozegrać 20 biegów rundy zasadniczej. Bieg barażowy decydujący o bezpośrednim awansie jednego z dwójki zawodników - Marcin Nowak czy Robert Chmiel - do półfinału w Gnieźnie już się nie odbył. Wyścig został rozstrzygnięty w Grodzie Lecha w formie dodatkowego biegu przed oficjalnymi zawodami.

- Przed swoją publicznością musiałem wygrać ten zaległy bieg i awansować. Innej opcji nie brałem pod uwagę - skomentował Nowak. Przegranemu zawodnikowi ROW- Rybnik przypadła pozycja pierwszego rezerwowego.

Przedstawiciel gospodarzy zdradził, że udział w dodatkowym biegu nie był dla niego komfortową sytuacją. - W Rawiczu lubię jeździć. Trafiliśmy z przełożeniami w trakcie zawodów i wolałabym ten decydujący bieg o awans do półfinału zaliczyć tam. Tak nie stało się, więc doszedł mi dodatkowy stres - dodał.

Już w półfinale, po słabszym początku, z wyścigu na wyścig wychowanek leszczyńskich Byków rozkręcał się, ale wywalczone 8 "oczek" pozwoliło na zajęcie siódmego miejsca, nie premiowanego awansem. - Po dwóch nieudanych startach dokonałem zmiany motocykla. Okazało się to krokiem drastycznym, ale trafionym - przyznał.

W przypadku zwycięstwa w przedostatniej gonitwie dnia zawodnik Car Gwarant Startu Gniezno awansowałby do finałowego starcia, które zostanie rozegranie w Lesznie 4 sierpnia. 23-latek wyznał, że limit szczęścia tego dnia został w jego przypadku wyczerpany. - W ostatnim biegu zabrakło mi zdecydowanie szczęścia. Startowałem w nim z trzeciego pola, z którego nawet taki startowiec jak Jarosław Hampel poległ. Oczywiście, nie chce się tłumaczyć, ale trochę zadecydował ten element. Pozostaje się cieszyć, że w takim zacnym gronie przyjechałem w kontakcie.

Ostatnie trzy tygodnie w Gnieźnie obfitowały w różne mistrzowskie imprezy. Przed półfinałem IMP rozegrana została inauguracyjna runda cyklu Tauron SEC oraz półfinał DMEJ. Nadmiar wydarzeń, w których występują ligowi rywale gnieźnian sprawił, że nawierzchnia w pierwszej stolicy Polski została na nie przygotowana w sposób odmienny niż na ligę. - Była ona bardziej przyczepna. Motocykle nie kręciły tak jak zazwyczaj, miały o co się zaprzeć. Różnicę widać też po czasach, jakie osiągali poszczególni zwycięzcy - wyjaśnił senior reprezentujący od dwóch lat barwy czerwono-czarne.

Inne niż zazwyczaj przygotowanie nawierzchni gnieźnieńskiego toru nie wszystkim zawodnikom odpowiadało. Pojawiły się głosy, że tor jest niebezpieczny do jazdy. W trakcie zawodów decyzją sędziego Remigiusza Substyka doszło do dodatkowej 22-minutowej kosmetyki, która głównie miała miejsce na drugim wirażu.

- Na wyjściu z drugiego łuku porobiły się wyrwy. Przy takiej pogodzie, gdzie upał leje się z nieba, ciężko utrzymać odpowiednią wilgoć, żeby nawierzchnia odpowiednio się związała. Po tej dodatkowej kosmetyce i dzięki tej przerwie, która miała wpływ na to, że zrobiła się późniejsza pora i słońce zaczynało zachodzić, tor wyglądał znacznie lepiej. Woda, która trafiała na owal nie odparowywała, tylko wsiąkała w niego. Zrobiło się dla nas, zawodników, bezpieczniej - zakończył Nowak.

ZOBACZ WIDEO Ryszard Kowalski: Zwycięzca PGE IMME otrzyma 25 tys. zł