To był ciężki okres dla organizatorów zawodów o Grand Prix Danii. Niewiele brakowało, by mecz reprezentacji tego kraju na mundialu pokrył się z terminem żużlowych zawodów w Horsens. Frekwencyjna klapa byłaby murowana, tym bardziej, że w przeszłości podobna sytuacja miała miejsce na Parken w Kopenhadze. - Rzeczywiście konkurowanie z mistrzostwami świata w piłce nożnej jest trudne. Na dodatek trwają już wakacje. Na trybunach zasiadło ostatecznie około 8 tysięcy widzów. Jestem tym trochę rozczarowany, bo w przeszłości bilety na Grand Prix w Horsens wyprzedawały się w komplecie - ocenił Torben Olsen.
Dyrektor zarządzający BSI nie kryje, że teraz promotorzy cyklu mają zagwozdkę, gdzie w przyszłości zlokalizować Grand Prix Danii. - Umowa jest ważna z Horsens jeszcze na dwa lata. Nie ma jednak takich umów, który nie można renegocjować czy zmieniać. Zawsze jest jakieś pole manewru. Będziemy się zastanawiać i analizować. Ostateczne decyzje co do przyszłości duńskiej Grand Prix nie zapadły. Wiadomo jednak, że w sezonie 2019 w Danii będzie na pewno jedna runda - zaznacza nasz rozmówca.
Oprócz kwestii lokalizacji, warto zastanowić się na przygotowaniem nawierzchni. W przeciwieństwie do lat poprzednich, gdzie w Horsens było widowisko jak się patrzy, tym razem walki było jak na lekarstwo. - Ekipa, która układała tor naprawdę bardzo ciężko pracowała. Zgadzam się, że nawierzchnia preferowała tory wewnętrzne. Z reguły na krótkich torach handicapem jest krawężnik. Nie zgadzam się jednak, że było to widowisko całkiem do bani - podsumował Olsen.
ZOBACZ WIDEO PGE Indywidualne Międzynarodowe Mistrzostwa Ekstraligi 2018
Za kilka lat będzie ciężko znaleźć 6 stadionów na ten chłam. GP można uratować ale nie zrobią tego BIS i Monstery.