Marta Półtorak. Półtora okrążenia: Złe są zarówno betony i wilcze doły. W Lesznie widowiska nie było (felieton)

Newspix / Piotr Charchula / Na zdjęciu: Marta Półtorak i Dariusz Śledź
Newspix / Piotr Charchula / Na zdjęciu: Marta Półtorak i Dariusz Śledź

- Zgadzam się z tym, że podczas ostatniego weekendu w Lesznie widowiska nie było. Poza tym oglądaliśmy tam kilka groźnych sytuacji na torze. Słowa Marka Cieślaka w żadnym wypadku mnie więc nie dziwią - stwierdza Marta Półtorak.

"Półtora okrążenia" to cykl felietonów Marty Półtorak, byłej prezes Stali Rzeszów.

***

Marek Cieślak mówi o przypadkach złego przygotowania torów i wskazuje palcem ośrodki w Lesznie, Zielonej Górze i Gorzowie. Moim zdaniem wobec słów tak doświadczonego trenera, który od lat zajmuje się przecież pracą przy układaniu toru, nie można przechodzić obojętnie. Nad tematem warto się zastanowić, odpowiadając sobie na pytanie czy w PGE Ekstralidze dostatecznie dbamy o to, by tory były bezpieczne, a zarazem atrakcyjne.

Wracam w tym momencie do czasów, gdy sama działałam w żużlu, będąc prezesem klubu z Rzeszowa. W pamięci utkwiły mi zwłaszcza dwa incydenty. Pierwszy z Tarnowa, gdy zepsuła się polewaczka i wylała całą wodę na jedną część toru. Przez to zawody opóźniły się o kilka godzin. Druga sytuacja dotyczy meczu w Lesznie, gdy wraz z moją drużyną odmówiliśmy przystąpienia do zawodów. Tor, co mówiło wiele osób, które niekoniecznie chciały zabierać głos publicznie, nie pozwalał wówczas na bezpieczną jazdę w czwórkę spod taśmy. Sam sędzia przyznał, że daje nawierzchni ocenę dostateczną. Tylko co to oznacza? Że był tylko trochę zły? A jeśli tak to czy na 1/5 szerokości, a może na 2/3 długości? Nie ukrywam, że byłam wówczas postawą Ekstraligi zawiedziona. Działacze unikali od trudnych tematów. Dobrze, gdyby teraz postąpili inaczej.

Nie chciałabym jednak, by zrozumiano przez to, że jestem zwolenniczką tylko i wyłącznie twardych nawierzchni. Uważam, że prawem gospodarza jest przygotowanie toru, który odpowiada jego zawodnikom. Jak najbardziej może być on przyczepny. Ważne jest jednak to, by był w miarę jednorodny na całej długości czy szerokości. Nie może być tak, że na środku toru jest twardo jak na asfalcie, a przy bandzie tak przyczepnie, że trudno utrzymać kierownicę. Widziałam wiele meczów na betonowych torach, gdzie liczył się tylko start i żadnego widowiska nie było. Ważne, by nie przeginać ani w jedną, ani drugą stronę. Złe są zarówno betony, jak i wilcze doły.

Uważam przy tym, że funkcja komisarza toru, wprowadzona przed laty, to na tym etapie trochę za mało. Moim zdaniem należałoby doprecyzować regulamin odnośnie tego, jak tor przygotowywać i jak ostatecznie powinien on wyglądać. Nie w tym rzecz, by wprowadzać kolejne osoby funkcyjne. Stwórzmy jednak takie przepisy, aby klubom nie opłacało się przeprowadzać nieregulaminowych manewrów związanych z przygotowaniem toru.

Co do ostatniego meczu w Lesznie, to jako osoba postronna zgadzam się z tym, że widowiska tam nie było. Poza tym oglądaliśmy kilka groźnych sytuacji na torze. Unia jest zespołem kompletnym i szczerze mówiąc, to dziwię się, że nie przygotowała nawierzchni, która pozwalałby na widowiskowe ściganie. Rozumiem, że kibice gospodarzy byli zadowoleni, bo ich ulubieńcy wygrali. Namawiam jednak do tego, by przy okazji myśleć też o fanach z całej Polski, którzy chcieli obejrzeć dobry mecz. Ekstraliga powinna apelować o bezpieczne i atrakcyjne dla widowiska tory. Trzymanie się tych zasad wszystkim wyszłoby na dobre.

Marta Półtorak

ZOBACZ WIDEO #SmakŻużla po leszczyńsku

Źródło artykułu: