Dociskają śrubę dopingowiczom. Brałeś, w następnym meczu nie jedziesz

WP SportoweFakty / Arkadiusz Siwek / ROW - Stal. Grigorij Łaguta na czele
WP SportoweFakty / Arkadiusz Siwek / ROW - Stal. Grigorij Łaguta na czele

Ekstraliga Żużlowa nawiązała współpracę z Polską Agencją Antydopingową i będzie miała wyniki badań z kontroli antydopingowych już 96 godzin po ich wykonaniu. Jeśli ktoś zostanie przyłapany na braniu, to 5 dni po zdarzeniu będzie zawieszony.

W tym artykule dowiesz się o:

Ekstraliga Żużlowa wyciąga wnioski ze sprawy Grigorija Łaguty. Przypomnijmy, że Rosjanin 11 czerwca wpadł na kontroli antydopingowej po meczu ROW Rybnik - Włókniarz Częstochowa (49:41). Zanim 7 lipca ogłoszono, że został przyłapany, zdążył pojechać w dwóch meczach PGE Ekstraligi, trzech szwedzkiej Elitserien i w półfinale DPŚ, w którym pomógł Rosji awansować do barażu.

FIM, któremu podlega DPŚ, nie kasował punktów Łaguty. Szwedzka federacja również. W Polsce długo trwała jednak dyskusja czy odjąć zdobycz zawodnika wyłącznie z feralnego meczu z Włókniarzem, czy też z wszystkich spotkań od momentu wpadki (tak zrobiono w 2015 roku w przypadku Patryka Dudka). Ostatecznie Łaguta stracił tylko 11 punktów z meczu, po którym przyłapano go na braniu dopingu, choć POLADA zawieszając zawodnika, nie wyszczególniła takiej sankcji. Ekstraliga Żużlowa tłumaczyła, że decyzję podjęła na bazie swoich regulaminów. ROW to kwestionował, ale opinia publiczna zasadniczo kupiła argument, że skasowanie zdobyczy z meczu z Włókniarzem jest jak najbardziej uzasadnione.

Warto przypomnieć, że niepewność związana z tym, ile punktów zostanie odjętych, groziła paraliżem rozgrywek. Do ostatnich biegów 14. rundy sezonu zasadniczego nie było wiadomo, kto, z jakiego miejsca awansuje do play-off, kto spadnie z ligi i kto pojedzie w barażu o utrzymanie. W tym roku takiego dreszczowca już nie będzie, bo na wyniki badań nie będziemy czekali 4 tygodnie, lecz 4 dni. Czyli zawodnik przyłapany w 1. kolejce, w drugiej już nie pojedzie.

Oczywiście nic nie jest za darmo. Ekstraliga Żużlowa za przyspieszone wyniki badań zapłaci. Chodzi o pokrycie kosztów związanych z ekspresową pracą laboratorium. Jedno badanie ekstra to 400 złotych. Maksymalnie w sezonie może być 60 takich badań, czyli spółka zarządzająca rozgrywkami musi być przygotowana na wydatek rzędu 24 tysięcy. To jest cena świętego spokoju.

Wyjaśnijmy, że badanie wykonywane w ramach normalnej procedury kosztuje 800 złotych. Ekstraliga nie jest jednak obciążona tym wydatkiem. W tym przypadku laboratorium płaci ze swojego budżetu.

Poza szybkimi badaniami Ekstraliga nie planuje żadnych innych zmian. Nie będzie nowych zapisów w regulaminie, bo władze spółki uważają obecne rozwiązania za wystarczające. Ich zdaniem dają one podstawę do kasowania punktów zdobytych przez dopingowiczów. Przypomnijmy, że ROW kwestionował obowiązujące zapisy próbując nie dopuścić do odjęcia zdobyczy Łaguty. Ostatecznie nic nie wskórał.

ZOBACZ WIDEO W żużlu nie obyło się bez skandali. Był doping i korupcja

Źródło artykułu: