Jason Doyle poza przewagą ma szczęście. Pech Polaków przed Grand Prix w Melbourne

WP SportoweFakty / Arkadiusz Siwek / Patryk Dudek na czele w finale Grand Prix Polski
WP SportoweFakty / Arkadiusz Siwek / Patryk Dudek na czele w finale Grand Prix Polski

Polacy nie mieli szczęścia podczas losowania w Melbourne. Układ pól startowych nie pomoże Patrykowi Dudkowi w gonieniu Jasona Doyle'a. Z kolei Maciej Janowski i Bartosz Zmarzlik będą mieć trudniejsze zadanie niż ich rywale w walce o brąz.

Jason Doyle wylosował numer 15, a Patryk Dudek 9. To zła wiadomość. Polak traci do Australijczyka aż 14 punktów. Jeśli mamy mieć niespodziankę, to od pierwszych biegów musimy mieć ofensywę w wykonaniu zielonogórzanie i słabsze biegi jego rywala. Pola startowe raczej Patrykowi w tym nie pomogą.

- Dziewiąty numer nie jest tak dobry jak ten, który wylosował Doyle. Patryk w Melbourne zawalczy, bo przecież pojedzie dwa razy z pierwszego pola. Gonienie Australijczyka będzie jednak bardzo trudne, bo kluczowy jest początek, a wtedy Doyle ma wewnątrzne pola przy zewnętrznych Patryka - analizuje Krzysztof Cegielski.

W drugiej fazie zawodów rolę się odwrócą, ale tak naprawdę wtedy kwestia tytułu może być już rozstrzygnięta. - W końcówce Doyle też nie będzie mieć jakoś strasznie pod górkę. W ostatnim swoim biegu pojedzie z trzeciego pola, ale po jego prawej ręce stanie Sedgmen, z którym powinien sobie bez trudu poradzić - przekonuje Cegielski.

Losowanie Dudka wypada słabo na tle Doyle'a. Generalnie nie ma jednak dramatu. Patryk nie powinien narzekać, jeśli spojrzy na to, jaki układ pól mają jego koledzy z kadry. Maciej Janowski pojedzie z jedynką. - O tym numerze zostało już powiedziane wszystko. Jazda po równaniu, kiedy organizatorzy nie żałują wody, nie jest niczym przyjemnym. W pierwszych biegach jest łatwiej, bo sprzyjają pola, ale później zaczynają się schody - podkreśla Cegielski.

Bartosz Zmarzlik wylosował numer 6. - Jeden z gorszych - nie ma wątpliwości Cegielski. Wychowanek Stali Gorzów zacznie od pól zewnętrznych. Dwa razy stanie najbliżej bandy.  - Pod względem pecha wszystkich przebija i tak Piotr Pawlicki. Pojedzie z numerem 12. W jego przypadku mamy prawdziwą kulminację złych losowań. Tak naprawdę szczęście dopisało mu chyba tylko raz przez cały sezon. Losowania na pewno mu nie pomogły, a moim zdaniem miały duży wpływ, że nie ma go w ósemce. I to naprawdę nie jest głupia wymówka. Można mieć pecha raz, dwa czy nawet trzy razy, ale u Piotra to była jakaś katastrofa - podkreśla Cegielski.

Brak szczęścia przy losowaniu nie jest jedyną złą wiadomością dla Janowskiego i Zmarzlika, którzy są w grze o medale. Najgorsze jest to, że los uśmiechnął się do ich głównych rywali - Taia Woffindena i Emila Sajfutdinowa. Cieszyć może się przede wszystkim Brytyjczyk. W klasyfikacji generalnej ma dwa punkty przewagi nad Janowskim i siedem nad Zmarzlikiem. W Melbourne zacznie od pól zewnętrznych i dwa razy ustawi się najbliżej krawężnika. Naszych reprezentantów czeka zatem bardzo trudne zadanie.

ZOBACZ WIDEO Nowe pomysły na walkę z dopingiem w sporcie żużlowym

Źródło artykułu: