49:41 to dużo czy mało? Unia już raz taką zaliczkę obroniła

WP SportoweFakty / Jakub Brzózka / Piotr Pawlicki i Grzegorz Zengota
WP SportoweFakty / Jakub Brzózka / Piotr Pawlicki i Grzegorz Zengota

Ciekawy jest fakt, że w ostatniej dekadzie gospodarz pierwszego meczu finałowego Ekstraligi tylko dwukrotnie sięgał po mistrzostwo Polski. Zaliczka, jaką ma Fogo Unia (49:41), niczego nie gwarantuje. Dowodem tego jest Stal Gorzów.

Aktualny jeszcze mistrz Polski powinien być dla Betard Sparty wzorem. Gorzowianie dwukrotnie odrabiali straty w rewanżu, sięgając po tytuł. W 2016 roku przegrali pierwszy mecz finałowy w Toruniu równie wysoko jak teraz wrocławianie - 41:49. W rewanżu mozolnie odrabiali straty i ostatecznie wygrali 51:39. Pokazuje to, że drużyna Rafała Dobruckiego nie jest przed niedzielą na straconej pozycji.

Gorzowianie dużo łatwiejsze zadanie mieli jak pamiętamy w sezonie 2014. Wówczas przegrali pierwszy mecz finałowy w Lesznie zaledwie dwoma punktami i w rewanżu szybko zniwelowali tę stratę. Ostatecznie sięgnęli po tytuł, wygrywając ośmioma punktami drugie spotkanie.

Wynik 49:41 w pierwszym spotkaniu o złoto padł nie tylko w 2016 roku. Do podobnej sytuacji doszło też dokładnie dziesięć lat temu. Wówczas Unia Leszno zdobyła taką zaliczkę w starciu z Unibaksem Toruń. Pojawiały się wtedy głosy, że może okazać się to za mało. Tydzień później leszczynianie zamknęli jednak usta krytykom, idąc za ciosem i wygrywając potyczkę w Toruniu (46:44).

Historia ostatnich lat pokazuje zresztą, że można wywalczyć mistrzostwo, mając nawet mniejszą zaliczkę. Uczynili to w 2009 roku zielonogórzanie. Falubaz wygrał u siebie z Unibaksem 48:42, a w rewanżu nie roztrwonił tej przewagi, ponownie wygrywając (40:38).

ZOBACZ WIDEO Upadek Drabika i piękne zwycięstwo Smektały. Zobacz skrót 2. finału IMŚJ w Guestrow [ZDJĘCIA ELEVEN EXTRA]

Jak widzimy po ostatnich finałach, mistrzostwa nie zdobywa się w sytuacji, gdy w pierwszym meczu u siebie zdobędzie się zaledwie czterdzieści siedem "oczek". Przekonali się o tym w Lesznie (2011 rok) i Gorzowie (2012 rok). Sezon później (2013) trzypunktową przewagę przed rewanżem miał natomiast Unibax. W tym przypadku torunianie nie podjęli nawet walki w rewanżu, z którego - po pamiętnej ucieczce z Zielonej Góry - zrezygnowali.

Postronni kibice mogą się cieszyć, że przed rewanżem mamy emocje, a zdania odnośnie tego, kto zostanie mistrzem są podzielone. Doceniajmy tę sytuację, bo w przeszłości zdarzało się, że mistrza znaliśmy praktycznie już po pierwszym meczu. Mowa o sytuacji, gdy goście wygrali pierwszy spotkanie na wyjeździe. Było tak w latach 2008, 2010 i 2015.

Tak wyglądały finały Ekstraligi w ostatniej dekadzie:
* na zielono podkreśliliśmy sezony, gdy gospodarz obronił zaliczkę w rewanżu.

RokPierwszy meczDrugi meczMistrz
2016 Toruń - Gorzów 49:41 Gorzów - Toruń 51:39 Stal Gorzów
2015 Wrocław - Leszno 41:49 Leszno - Wrocław 45:45 Unia Leszno
2014 Leszno - Gorzów 46:44 Gorzów - Leszno 49:41 Stal Gorzów
2013 Toruń - Zielona G. 46:43 Zielona G. - Toruń 40:0 Falubaz
2012 Gorzów - Tarnów 47:42 Tarnów - Gorzów 51:39 Unia Tarnów
2011 Leszno - Zielona G. 47:43 Zielona G. - Leszno 52:38 Falubaz
2010 Zielona G. - Leszno 39:51 Leszno - Zielona G. 39:27 Unia Leszno
2009 Zielona G. - Toruń 48:42 Toruń - Zielona G. 38:40 Falubaz
2008 Leszno - Toruń 41:49 Toruń - Leszno 47:43 Unibax Toruń
2007 Leszno - Toruń 49:41 Toruń - Leszno 44:46 Unia Leszno
Źródło artykułu: