Betard Sparta Wrocław mogła i powinna była wygrać z Ekantor.pl Falubazem w Zielonej Górze. Jednak wrocławianie popełnili jeden, ale za to bardzo poważny błąd. Nie zareagowali na zmieniające się warunki torowe w drugiej fazie zawodów.
Do 8. biegu Sparta miała mecz pod kontrolą. Co takiego się stało, że później wszystko się posypało? W ekipie wrocławskiej tłumaczą nam, że zabrakło sensownej analizy po pierwszym, podwójnie przegranym wyścigu 9. Tor zdążył się przesuszyć, na dokładkę niemal cała nawierzchnia, poza niewielkim fragmentem pierwszego łuku, skryła się w cieniu. To wystarczyło, żeby Spartę wybić z rytmu.
Wrocławscy żużlowcy nagle stracili koncept. Mieli kłopot nie tylko z odpowiednimi regulacjami, ale i z samą jazdą. Błędy robili zwłaszcza na drugim łuku, gdzie trzeba jeździć bardzo szeroko lub ciasno przy krawężniku, ale goście pchali się środkiem. Z tego wzięła się ostre zagranie Jasona Doyle'a, który agresywnie wcisnął się pod łokieć Maksyma Drabika i omal go nie przewrócił. Doyle przesadził, ale gdyby Drabik jechał, jak należy, to tej akcji Doyle’a by nie było.
Falubaz, w odróżnieniu od Sparty, był znakomicie przygotowany na to co się wydarzy. Zielonogórzanie na bieżąco obserwowali, jak zmienia się nawierzchnia i czekali na swój moment, by wrócić do gry. Nie byłoby jednak odwrócenia ról, gdyby wrocławianie odpowiednio przetworzyli pojawiające się dane.
[color=black]ZOBACZ WIDEO Żużlowa prognoza pogody
[/color]