- W poprzednich dwóch sezonach byłem drugi w mistrzostwach Australii. Nie chcę znowu tego! Tym razem chcę zwyciężyć - zadeklarował w rozmowie ze speedwaygp.com.
Nagroda dla najlepszego zawodnika w krajowym czempionacie jest bardzo cenna. Mistrz może bowiem liczyć na start z dziką kartą podczas Grand Prix Australii w Melbourne (28 października). Dwa lata temu złoto zdobył Jason Doyle, więc Sam Masters jako wicemistrz był pierwszym w kolejce zawodnikiem do dzikiej karty. Na Etihad Stadium zdobył 5 punktów, ale pozostawił po sobie niezłe wrażenie. W zeszłym sezonie miał być tylko rezerwowym, ale wobec kontuzji Doyle'a znowu mógł wziąć udział w turnieju. Tym razem spisał się dużo gorzej i skończył turniej z 2 "oczkami" na koncie.
- Awans do Melbourne, to zawsze coś dobrego. Startowałem tam ostatnio, ale nie byłem odpowiednio przygotowany, co było widać na torze. Jeśli zgarnę tytuł, będę miał pewność występu tam i pod tym względem powinno być już trochę lepiej - przyznał niespełna 26-letni zawodnik, który w Polsce reprezentować będzie TŻ Ostrovia Ostrów Wlkp.
Do rozegrania w Indywidualnych Mistrzostwach Australii pozostały jeszcze dwie rundy - 11 stycznia w Underze i 14 stycznia w Kurri Kurri. Masters liczy w tych turniejach odrobić stratę do Davey'ego Watta, choć wie, że nie będzie to łatwe. - On jeździ naprawdę dobrze - mówi. - Miałem gorszą rundę w Gillman, więc mam nadzieję, że on też taką jedną będzie miał i będę mógł objąć prowadzenie - dodaje.
Forma 39-letniego Watta może zaskakiwać. - Davey ma coś do udowodnienia po zeszłym sezonie, który nie należał do bardzo udanych. Poukładał sprawy w swoim życiu i to widać na torze. Obaj z Justinem Sedgmenem są w niezłym gazie i trudno będzie ich powstrzymać - komentuje.
Czołówka klasyfikacji generalnej IM Australli: Watt - 32 pkt, Sedgmen - 29, Masters - 26, Fricke - 25, Morris - 22, Batchelor - 20, B.Kurtz - 15.
ZOBACZ WIDEO Pojedziemy na biało-czerwono tylko w polskich rundach