Lwim pazurem: To był świetny rok. Tylko malkontenci narzekają na Marka Cieślaka

WP SportoweFakty / Jarek Pabijan / Marek Cieślak
WP SportoweFakty / Jarek Pabijan / Marek Cieślak

- To był świetny rok dla polskiego żużla. Tylko malkontenci mogą narzekać na pracę Cieślaka w kadrze - pisze w felietonie "Lwim pazurem" Marian Maślanka.

Lwim pazurem to felieton Mariana Maślanki, byłego prezesa Włókniarza Częstochowa i cenionego eksperta.

***

W wymiarze sportowym chodziło mi właśnie o taki 2016 rok dla polskiego żużla. Sukcesów nie brakowało. Najważniejsze, że w kategorii seniorskiej jesteśmy mistrzami świata. Mamy trzeciego zawodnika na świecie. Doskonale spisali się również nasi juniorzy. Mam tylko wrażenie, że nie wszyscy potrafią się z tego we właściwy sposób cieszyć. Nie wiem, czego więcej można było jeszcze chcieć.

Czasami czytam, że złoto w DPŚ było naszym obowiązkiem, więc Marka Cieślaka nie ma w zasadzie za co chwalić. Zrobił, co musiał? Tak, tylko ile było już odwrotnych sytuacji w sporcie. Ilu było murowanych faworytów, którzy nie byli w stanie sprostać oczekiwaniom? Owszem, trener zrobił to, co do niego należało, ale to jest właśnie jego osiągnięcie. Niestety, część z nas ma łatwość niedoceniania sukcesów. Cieślak i jego zawodnicy tytułu nie dostali za darmo. Tylko malkontenci mogą twierdzić inaczej.

Drużyna została odmłodzona i jak to bywa w takich przypadkach nie wszystko od początku do końca idealnie grało. W pewnym momencie trzeba było podjąć odważną decyzję i odsunąć Macieja Janowskiego kosztem Krzysztofa Kasprzaka. Czy to był taki oczywisty ruch? No właśnie nie jestem tak do końca przekonany, bo sporo było zwolenników Piotra Protasiewicza. Ostatecznie wszystko poszło po naszej myśli. Cieszmy się z tego zamiast szukać dziury w całym.

ZOBACZ WIDEO Pojedziemy na biało-czerwono tylko w polskich rundach

Przed sezonem 2017 słyszę, że złoto to znowu nasz obowiązek, bo finał jest w Lesznie. Moim zdaniem kolejny raz będzie trudno, bo tytuł będą chcieli nam odebrać między innymi Duńczycy i Australijczycy. A tym razem zaczniemy od razu od finału, co nie zawsze jest atutem.

Mnie zresztą bardziej interesuje, co będzie dalej. Teraz mamy świetną, młodą drużynę, ale ja się martwię kontynuacją. W rywalizacji juniorskiej do gry wejdą nowe nazwiska na czele z Maksymem Drabikiem. Nie mam wątpliwości, że musimy bardzo szybko wzmocnić szkolenie młodzieży, bo może pojawić się poważny problem. Wiem, że z czasem polski żużel ma dostać większe pieniądze z tytułu transmisji telewizyjnych. Tak ma być zwłaszcza w Ekstralidze. Uważam, że warto to przeznaczyć właśnie na rozwój młodzieży. Potrzebujemy napływu świeżej krwi. To dla mnie najważniejsze wyzwanie.

Jak wszyscy kibice, liczę również bardzo na naszych zawodników w Grand Prix. Będzie ich czterech, a tak dobrze już dawno nie było. Nie napinajmy się jednak na kolejnego po Gollobie polskiego mistrza świata. Nasi reprezentanci są na takim etapie swoich karier, że żadnemu z nich taka presja nie pomoże.

A kto może być najlepszy? Postawiłbym na Taia Woffindena, który po ogarnięciu swoich spraw prywatnych związanych z niedawnym ślubem zamierza się wziąć ostro do pracy. Wydaje mi się, że najwięcej przemawia za nim. Nie jestem przekonany, czy Greg Hancock utrzyma takie tempo. Pewne obawy mam również o Jasona Doyle'a, który jest po kontuzji. Brytyjczyk może wrócić na szczyt. Walczyć o złoto będzie z nim wspomniana dwójka, a tuż za ich plecami jest nasza polska młodzież. Niech się bawią i sprawią niespodziankę.

Marian Maślanka

Kup bilet na PZM Warsaw FIM Speedway Grand Prix of Poland. KLIKNIJ i przejdź na stronę sprzedażową! ->

Źródło artykułu: