Unia Tarnów rzutem na taśmę rozliczyła się z zawodnikami za sezon 2016. W tej sytuacji klub na pewno nie straci licencji za długi. Swoją drogą to Unia powinna podziękować żużlowcom za to, że mimo zwłoki w wypłacie nie pisnęli ani słowa. Każdy z nich cierpliwie czekał na zarobione przez siebie pieniądze. Opłaciło się.
Cała ta sytuacja pokazuje, że Unia wyrobiła sobie opinię może nie tyle solidnego (jednak poślizg), ale pewnego płatnika. Już w poprzednich sezonach zdarzały się opóźnienia, ale nikt nigdy głośno nie narzekał, bo wiedział, że prędzej czy później dostanie swoją kasę. Gwarantem jej wypłacenia była przede wszystkim Grupa Azoty, której pieniądze od lat utrzymują klub na powierzchni.
Przelewy trafiły na konta zawodników w ostatnich dniach listopada. Komisja licencyjna, która rozpoczęła 1 grudnia przeglądanie wniosków, jeszcze przed rozpoczęciem prac dostała informację o wyczyszczeniu zaległości przez Unię. I tak jak można krytykować prezesa Łukasza Sadego za to, że nie potrafi zorganizować dla klubu większych pieniędzy, tak można go pochwalić za to, że buduje skład, na który go stać. Nie pręży bezsensownie muskułów.
ZOBACZ WIDEO Janusz Ślączka: Pierwszy krok to awans do play-offów. Finały to już inne mecze