WP SportoweFakty: Zaczniemy standardowo od podsumowania okresu transferowego. Jest pan zadowolony z zespołu jaki udało się zbudować?
Tomasz Soter: Myślę, że drużyna, którą zbudowaliśmy na sezon 2017 jest bardzo ciekawa. Największym naszym sukcesem jest pozostawienie dwóch liderów, czyli Michała Szczepaniaka i Norberta Kościucha. Do tego pozostali z nami Wadim Tarasienko i Brady Kurtz, a ciekawym posunięciem jest sprowadzenie do Piły wychowanka, czyli Tomasza Gapińskiego. Bardzo wierzymy również w Adriana Cyfera, bo nie dość, że zawsze dobrze czuł się na torze w Pile, to ma sporo do udowodnienia kibicom. Co ważne, mamy w swoich szeregach tylko dwóch obcokrajowców i pod tym względem na tle innych drużyn w Nice PLŻ prawdopodobnie przodujemy. Liczymy, że ta koncepcja wypali i będziemy wygrywać na własnym torze, a również na wyjazdach możemy pokusić się o niespodzianki.
O rozmowach z Tomaszem Gapińskim głośno było w mediach już w zeszłym roku, jednak ostatecznie do podpisania kontraktu nie doszło. Tym razem było zupełnie odwrotnie, ponieważ dogadaliście się bardzo szybko, a sam transfer był sporą niespodzianką. Z czego wynika tak diametralna różnica?
- Ten temat bym zaczął analizować od sytuacji na rynku transferowym w obu omawianych sezonach, która się diametralnie różni. Mieliśmy jedenaście zespołów w Nice PLŻ i zawodnicy mieli więcej możliwości wyboru klubów z zaplecza Ekstraligi. Teraz klubów jest osiem, a dodatkowo druga liga. To sprawia, że zawodnicy, którzy chcą jeździć w środkowej lidze mają nieco mniejsze pole wyboru, a niektórzy, tak jak Bjarne Pedersen, wybrali nawet tę drugą ligę. Mnie to osobiście bardzo dziwi, ale życzę mu jak najlepiej.
ZOBACZ WIDEO Witold Skrzydlewski: Myślę, że mamy skład, który pozwoli nam się utrzymać
Do tej pory kadra Polonii w każdym sezonie była bardzo szeroka. Teraz jest jeden, a licząc Arkadiusza Pawlaka, dwóch rezerwowych. Nie obawia się pan tak krótkiej ławki?
- Są kluby, które już pytają o Arka i chciałyby go wypożyczyć do swojego zespołu, ale będziemy się nad tym dopiero zastanawiać. Nie zajmuję się składem i nie ingeruję w decyzje menedżera i trenera. Decyzja sztabu jest taka, że mamy mieć wąską ławkę rezerwowych, nie ma być walki o skład na treningach i myślę, że przy tym pozostaniemy. Obecnie jest jeden oczekujący i tego się będziemy trzymać, a jeżeli zajdzie potrzeba, to piętnastego maja jest okienko transferowe. Na dziś nie zamierzamy jednak z niego korzystać, lecz jak wyjdzie pokaże czas.
Wracając do tematu Arkadiusza Pawlaka, to czy jest w ogóle rozważana opcja, zgodnie z którą miałby on zostać w Pile i walczyć o skład? Po rozmowie z jego ojcem wiem, że taki jest ich plan, jednak otwarte pozostaje pytanie co zamierza klub?
- Nikt z nas nie skreśla go jako zawodnika, bo możliwe, że wejdzie do składu i będzie w nim regularnie jeździł. Trzeba jednak przeanalizować co będzie dla niego lepsze - regularne starty i zdobywanie 8-10 punktów w wypłacalnym klubie drugoligowym, czy treningi w Pile i walka o miejsce w składzie Polonii. Decyzja będzie podjęta wspólnie przez Tomka Żentkowskiego i samego zawodnika, a to czego ja bym chciał jako minimum, to jazda Arka w naszych barwach w MDMP.
W zdecydowanej większości klubów głównym problemem jest teraz obsadzenie pozycji juniorskich. Jak to wygląda w Polonii?
- Mamy wypożyczonego z Częstochowy Pawła Staniszewskiego. Mamy pilanina Kacpra Grzegorczyka, który twardo zakłada, że będzie dobrze przygotowany do sezonu i solidnie przepracuje zimę. Oprócz tego mamy deklarację Stali Gorzów, że wypożyczymy na sezon jednego z ich młodzieżowców. Ponadto pamiętajmy o naszej szkółce żużlowej, gdzie obecnie jest sześciu adeptów, a dwóch z nich w przyszłym roku powinno zdać licencję. Uważam, że to dobry wynik i widać efekty pracy Piotra Śwista.
Raz mówi pan o duecie trenerskim, raz o samym menadżerze. Jak to będzie ostatecznie wyglądało w nowym sezonie?
- Na chwilę obecną menedżerem drużyny jest Tomasz Żentkowski. Janusz Michaelis bez wątpienia z nami będzie, bo jest z pilskim żużlem od 1992 roku i grzechem byłoby nie korzystać z jego doświadczenia. Janusz sam na konferencji powiedział, że pałeczkę przekazuje Tomkowi Żentkowskiemu, lecz cieszymy się, że będzie obecny w parku maszyn na naszych meczach. Choć nie będzie już ingerował w skład, to jego podpowiedzi są często bardzo cenne.
W takim razie rolą Piotra Śwista będzie w dalszym ciągu opieka nad szkółką żużlową?
- Jeszcze konkretnych rozmów nie przeprowadziliśmy i szczegóły nie są ustalone, aczkolwiek jesteśmy po słowie i wszystko wskazuje na to, że pozostaniemy przy obecnej współpracy, bo widać, że szkółka tętni życiem. Dzięki uprzejmości PWSZ w Pile mamy na zimę udostępniony ich kompleks sportowy i od grudnia lub stycznia głównie adepci szkółki i juniorzy będą tam się przygotowywać pod okiem trenera.
Kończąc tematy kadrowo-szkoleniowe możemy przejść do spraw finansowych. Jak klub jest przygotowany do zbliżającego się audytu?
- Na obecną chwilę zbieramy ostatnie środki jakie zostaną przekazane zawodnikom w najbliższych dniach. Nasze finanse nie są złe i jest to zasługa Senatora Henryka Stokłosy. Oprócz tego, że pomaga nam w trakcie sezonu, to wspiera klub w tym najtrudniejszym okresie zimowym. Jak wiadomo umowy sponsorskie na sezon 2016 się skończyły, wpływów z biletów nie ma, a pan Stokłosa wykłada swoje pieniądze i pomaga nam cały czas.
Czyli temat spłacenia zawodników będzie zamknięty, a pojawi się kwestia nowej umowy dzierżawy stadionu. Już dziś mogę się z panem założyć, że za kilka tygodni pojawi się kolejny odcinek corocznego serialu pt. "problemy Polonii z miastem". Macie pomysł jak w tym roku w miarę łagodnie to rozwiązać?
- Pracuję na tym stadionie czwarty lub piąty rok i rozmowy na temat wynajmu stadionu przebiegały bardzo różnie. Powiem szczerze - w tym roku nie będzie taryf ulgowych. Jeżeli miasto zaoferuje nam trudne warunki, to będziemy obstawali przy swoich racjach. Nadszedł taki moment, gdy nie należy odpuszczać pewnych rzeczy. Mamy frekwencję o jakiej w promieniu stu kilometrów jakikolwiek inny klub może tylko pomarzyć. Nawet pomijając to czym jest żużel dla lokalnej społeczności, to trzeba zauważyć, że przyjeżdżają dzięki nam do Piły kibice z całego regionu i też zostawiają tu swoje pieniądze. Mamy wiele argumentów i jeżeli będzie trzeba postawić na swoim, to będziemy musieli to zrobić.
Nie jest czasem tak, że miasto przeszkadza w rozwoju czarnego sportu w Pile, a jeśli nawet nie przeszkadza, to przynajmniej nie pomaga? W porównaniu do tego co klub robi i osiąga otrzymujecie niewielkie wsparcie, bo 500 tys. zł z czego 300 tys. zł oddajecie na stadion. To choćby w porównaniu z nowym, a na dodatek drugoligowym klubem z Lublina, jest wsparciem wręcz śmiesznym. Przez to Polonia funkcjonuję głównie dzięki wsparciu Henryka Stokłosy, co powoduje trudny do zrozumienia konflikt interesów, a klub jest między młotem a kowadłem. Bez pieniędzy Stokłosy nie pojedziecie, a bez porozumienia z miastem nie będziecie mieli stadionu.
- Uważam, że dla miasta priorytetem powinien być sport w Pile. Mamy żużel na wysokim poziomie, a na dodatek gościła na naszych meczach trzykrotnie Telewizja Polska i oglądalność naszych spotkań była rekordowa w historii ligowego żużla w kraju. Było pokazywane miasto, stadion, kibice i to w jak najlepszym świetle. O tym władze miasta muszą pamiętać. Wiem, że żużel nie jest jedynym sportem w Pile i absolutnie to rozumiemy, ale środki powinny być podzielone w taki sposób, żeby wszyscy byli zadowoleni. Budżet układa się przed sezonem i nie chcemy znów na koniec sezonu szukać środków. Robimy to tylko i wyłącznie dla kibiców, nie dla własnej przyjemności, a to jaką mamy publiczność nie muszę przypominać. Są to wspaniali fani i należy im się, by zwiększyć dotację na sport żużlowy w Pile.
A co by było gdyby Henryk Stokłosa wycofał się ze sponsoringu?
- Byłoby bardzo krucho. Po pierwsze finansowo, a po drugie nie wiem czy byłby sens prowadzenia klubu bez Senatora Stokłosy. To jest osoba do której można w każdym momencie zadzwonić, porozmawiać, poprosić o radę, o dodatkowe środki i w żadnej sprawie nigdy nam nie odmówił pomocy. Jeżeli Senatora Stokłosy nie byłoby jako strategicznego sponsora klubu, to myślę, że pilski żużel by nie przetrwał.
Rozmawiał Robert Szłapak