Z drugiej strony ekranu (26): Zagrożone Byki?

WP SportoweFakty / Jakub Brzózka / Piotr Pawlicki
WP SportoweFakty / Jakub Brzózka / Piotr Pawlicki

No to mistrza z Internetu już znamy. Byki mają całą ligę zaatakować, zranić i dobić ostatecznie 25 września. Według twitterowiczów w finale pojedzie też inny klub niż Toruń i Gorzów. Realne?

W tym artykule dowiesz się o:

Mała sonda na twitterze pokazała jak bardzo tęsknimy za ligą. Mimo że tu i ówdzie trwają próby kompromitowania czarnego sportu, speedway nieprzerwanie rozpala wyobraźnie i emocje. Ponad 200 głosów w ciągu jakichś 18 godzin (na spanie 6 wystarczy) to wyraźny znak-sygnał, że odliczanie do sezonu 2016 można zaczynać. Do ekstraligowej inauguracji zostało mniej niż 100 dni, a więc do ścigania bliżej już niż dalej. Jeszcze jedna dobra wiadomość jest taka, że pierwsze dwie rundy pokażemy w nsport+ w całości na żywo. Osiem meczów w ciągu 10 dni czyli dawka żużla dla koneserów i tzw. żużlojebów. Każdy kibic powinien być usatysfakcjonowany.

Machanie płachtą

A jak teraz wyglądają kibicowskie sądy? Internetowe pytanie było proste: kto będzie mistrzem 2016, no i cztery odpowiedzi do wyboru: Gorzów, Leszno, Toruń, inny klub. Prawie 40 procent dostali obrońcy tytułu, inny klub 26, Toruń 24, a Gorzów 14. Nie wiem czy grupa była reprezentatywna i czy proporcje geograficzne zostały zachowane. Ale wiem, że można podroczyć się trochę z Bykami i ich fanami, bo to osoby z niezbędnym dystansem. A poza tym jak mawia klasyk z Leszna "inteligentni ludzie się nie obrażają". Pomachajmy więc czerwoną płachtą zanim spotkamy się w mistrzowskim klimacie na Smoczyku podczas plebiscytu "Tygodnika Żużlowego". Czy Byki z Piterem Pawlickim (brawo za porozumienie dla niego i leszczyńskiego środowiska) faktycznie są na musiku i obronią tytuł? Czy rzeczywiście są skazani na sukces? A może warto przyjrzeć się poważnym zagrożeniom, które ich czekają?

Bij mistrza

Fogo Unia będzie mieć trudniej niż nam się wydaje. Czemu? Zacznijmy od hasła "bij mistrza". Na każdym stadionie gospodarze spróbują rozwścieczyć Byki do tego stopnia, by te zagubiły się w akcji. Ale to naturalne w sporcie zjawisko, więc idźmy dalej. Leszczynianie mają mocny, a przede wszystkim charakterny skład, co nie będzie bez znaczenia. W ostatnim sezonie Adam Skórnicki okiełznał na tyle swoich czupurnych chłopaków, że wspólnie i w porozumieniu sięgnęli po upragniony tytuł. Teraz dojdzie mu szalejący Kildemand, seniorski Pawlicki, no i nowa sytuacja z walczącymi o skład polskimi konkurentami: wychowanek "Tofik" kontra ambitny "Zengi". Każdy z własnymi przekonaniami, mniej lub bardziej szalonymi pomysłami, ważnymi racjami czy z ambicjonalnymi kwestiami. Do tego co druga sobota będzie w Lesznie oznaczać obgryzanie paznokci, bo w Grand Prix trzech zawodników, no i w mistrzostwach Europy obrońca tytułu.

Kolejny niezwykle ważny temat to postawa juniorów. Jasne, że młodzieńcy Smektała czy Kubera już nie raz puścili do nas oko, ale w nowym sezonie ciśnienie będzie ciut większe. To naturalne, ale i zobowiązujące. No i jeszcze historia, która mówi, że współczesny żużel w naszej lidze nie lubi powtórek. W ostatnim 25-leciu tylko trzy drużyny umiały obronić tytuł. Wielka Sparta Wrocław w pierwszej połowie lat 90-tych, gollobowa Polonia Bydgoszcz chwilę później, no i tarnowska Unia z braćmi, "Rickim" i juniorską potęgą dekadę temu. A jakie są leszczyńskie plusy i w związku z tym rokowania? Są tak oczywiste, że nie ma co ich tu wymieniać. Trzeba raczej spojrzeć w terminarz.

Falubaz niedoceniany?

Z pierwszych spotkań w nowym sezonie najtrudniejszy dla Unii (podpierając się również twitterem) ma być wyjazd w czwartej rundzie do Zielonej Góry. I właśnie fani Falubazu byli najbardziej poruszeni tym, że inny klub zajął we wspomnianej sondzie miejsce, które było zarezerwowane dla ich drużyny. Oczywiście, niewykluczone, że ekipa Marka Cieślaka też będzie pretendować do najważniejszego tytułu, jeśli Hampel i Doyle szybko zapomną, że mieli kontuzje, a Larsen i Karpow uważnie posłuchają rad doświadczonego trenera, natomiast Pieszczek przestawi się wreszcie na ekstraligowe tory. Ale równie dobrze do najcenniejszego medalu mogą aspirować nieobliczalni wrocławianie, a pogrozić palcem ambitni tarnowianie. Żarty na bok? Poczekajmy do kwietnia, kiedy poznamy wstępny rozkład sił w najszybszej lidze świata. A że to również liga najbardziej nieprzewidywalna, to wszelkie internetowe prognozy mogą szybko wziąć w łeb. Gdybamy, bo już niecierpliwie czekamy. Start 8 kwietnia, meta 25 września. Pół roku szalonej jazdy pewne.

Gabriel Waliszko, dziennikarz nc+

Źródło artykułu: