GKM najmniej uniwersalny w PGE Ekstralidze
Jednym z ważniejszych wydarzeń ostatniej serii spotkań w PGE Ekstralidze była porażka MRGARDEN GKM Grudziądz. Beniaminek przegrał po raz kolejny na własnym torze i jest w bardzo trudnym położeniu. Robili, co mogli. Uzupełnili rozgrywki i wydawało się, że mogą sobie poradzić. Później to wszystko zostało jednak mocno zweryfikowane.
[ad=rectangle]
Ciągle po cichu liczę, że być może wydarzy się jeszcze coś, co doda im wiatru w żagle. Będzie im bardzo ciężko, bo zostały tylko dwa mecze u siebie, a do tej pory nie byli w stanie punktować na wyjazdach. To nie rokuje najlepiej. Oni potrzebują nie tylko zwycięstw przed własną publicznością. W obecnej sytuacji konieczne jest także przywiezienie czegoś z obcego toru. Wtedy wszystko byłoby jeszcze możliwe. Żużel bywa bardzo zaskakujący, ale ostatnie wydarzenia wskazują na ten czarny scenariusz dla beniaminka.
Wielkim wygranym ostatniej kolejki jest na pewno MONEYmakesMONEY.pl Stal Gorzów. Zwyciężyli w wielkim stylu. Przyznam szczerze, że nie spodziewałem się zwycięstwa mistrzów Polski w takich rozmiarach. Walka była jedynie na początku, a później mecz miał bardzo jednostronny przebieg. Tarnowianie mają o czym myśleć. Ten zespół głośno mówi przecież o swoich ambicjach, które sięgają fazy play-off. Przy takich pogromach może być to bardzo trudne do zrealizowania. Dla gorzowian to dobry prognostyk, choć nie zmieniam zdania i twierdzę, że o awans do czwórki będzie im bardzo trudno. Sport często jednak uczy pokory i kto wie, co się jeszcze wydarzy. Nie mam jednak wątpliwości, że z utrzymaniem w Ekstralidze ta ekipa nie będzie mieć większego problemu.
Tarnowianie wiele tracą na wyjazdach bez Leona Madsena. U siebie świetnie zastąpić potrafi go jeszcze Ernest Koza. Na innych torach to już znacznie trudniejsze. Ten punkt bonusowy, który stracili, może być zresztą na wagę złota w kontekście awansu do play-off. Ta drużyna musi się mocno sprężyć na kolejne spotkania, żeby gdzieś tę stratę odrobić. To ważne, bo bonus zdobyła Betard Sparta Wrocław. To może być jedyna ekipa, która ugrała dodatkowy punkt w rywalizacji z KS Toruń. Wrocławianie jadą u siebie coraz lepiej i sądzę, że na własnym torze już nie przegrają. Mieli jedną wpadkę, ale wyciągnęli po niej wnioski. Później byli doskonale spasowani. Potrafili zwłaszcza mocno uderzyć w pierwszej fazie spotkania. Wielkim sprawdzianem dla tego młodego zespołu będą teraz mecze wyjazdowe. Powoli nadchodzi czas wielkiego testu.
Można jednak dojść do wniosku, że przewaga wrocławian, rzeszowian czy nawet tarnowian nad grudziądzanami polega na tym, że te drużyny były bardziej uniwersalne, jeśli chodzi o jazdę na różnych torach. GKM nastawiał się mocno na swój własny obiekt. Po drodze przeszkodziła im pogoda i zrobił się duży problem. Kłopot beniaminka to bonusy, o które jest im bardzo trudno. Mają zupełnie inaczej zbudowany zespół. Ich rywale osiągają na wyjazdach lepsze wyniki. Inna sprawa, że GKM budował drużynę w ostatniej chwili. Działacze szukali zawodników z dobrymi startami, którzy jadą na twardym torze, ale to do końca nie wypaliło.
[b]Skrót meczu MRGARDEN GKM Grudziądz - Fogo Unia Leszno
[/b]
Rzeszowianie też nie mieli czasu, ale Hancock i Kildemand to żużlowcy, którzy jadą w różnych warunkach. Są bardzo uniwersalni. W zasadzie żaden tor nie jest im straszny. W PGE Stali obrali inny kierunek, ale pewnie też dlatego, że mają inny obiekt. Tam zostało dosypane dużo nowej nawierzchni. Trzeba było szukać zatem innych zawodników, którzy sobie poradzą na świeżo ułożonym torze. Okazało się jednak, że na razie wychodzą na tym lepiej od GKM-u.
Grudziądzanie działali w oparciu o swoje możliwości finansowe. Zbudowali zespół na miarę posiadanych pieniędzy i przeprowadzali ten proces w określonym czasie. To też trzeba brać pod uwagę. Z drugiej jednak strony, ich przykład może być lekcją na przyszłość dla innych klubów, które będą próbować swoich sił w PGE Ekstralidze. Pewne schematy, które trudno wykorzenić, bazowanie na jednym rodzaju nawierzchni - to może okazać się bardzo zgubne. Tak samo było kiedyś z Wybrzeżem Gdańsk, które skupiało się na meczach u siebie, a nie istniało na wyjazdach. Teraz dzieje się podobnie. Można się jednak też zastanawiać, czy w Grudziądzu dało się przygotować przyczepny tor i obrać inną taktykę.
Marian Maślanka