Otrzymanie licencji przez Wybrzeże stało się możliwe, gdy zawarto porozumienie zawodnikami i trenerem Stanisławem Chomskim. Jak deklaruje od wielu tygodni Tadeusz Zdunek, żużlowcy, którzy reprezentowali barwy gdańskiego klubu otrzymają sporą część zaległych pieniędzy.
[ad=rectangle]
Zenon Plech nie daje jednak wiary, że cała sprawa zakończy się happyendem. - Czy mam zaufanie do Tadeusza Zdunka i władz klubu? Naprawdę trudno jednoznacznie na to odpowiedzieć. Nie mamy jednak wyjścia i skoro Polski Związek Motorowy uwierzył Wybrzeżu, zawodnicy, obserwatorzy żużla i kibice muszą zrobić to samo. W ostatnich latach doprowadzono do fatalnej sytuacji finansowej i ogromnych długów. Nie wiem czy teraz możliwe okaże się wyjście na prostą finansową - stwierdził Zenon Plech w rozmowie z naszym portalem.
Były żużlowiec zgadza się ze Stanisławem Chomskim, że brak licencji mógłby być gwoździem do trumny dla żużla na Pomorzu. - Nie uważam, by PZM podjął złą decyzję. Żużel w Gdańsku trzeba przecież ratować. Znamy przykłady wielu innych ośrodków, gdzie drużyna ligowa zniknęła i nie powróciła do tej pory. Gdyby w Gdańsku nie było żużla, szkoda byłoby mi zwłaszcza kibiców. To miasto ma duży potencjał, jeśli chodzi o tę dyscyplinę i jeżeli klub będzie dobrze zarządzany, pojawi się frekwencja na trybunach - zaznaczył.
Zenon Plech zauważa jednak, że wizerunek gdańskiego klubu jest na fatalnym poziomie. - Nie chcę od razu wszystkiego krytykować i mówić, że Wybrzeżu się nie uda. Mam co do tego duże wątpliwości, ale kibicuję władzom klubu, by uporali się z tym długiem. Moim życzeniem byłoby to, by wreszcie spłacili zawodników, a tym, którzy jeżdżą tam obecnie płacili na bieżąco. Gdańsk w ostatnich latach zraził do siebie wielu zawodników i minie sporo czasu, nim środowisko żużlowe nabierze do Wybrzeża ponownie zaufania - podsumował Plech.