Lwim pazurem (24): Nice PLŻ to nie tylko Ostrów i Cieślak. Faworytów jest trzech

- Trwa dyskusja, kto jest głównym faworytem całych rozgrywek. Najczęściej wymienia się ostrowian, ale ja twierdzę, że jednej takiej drużyny nie ma - pisze w swoim felietonie Marian Maślanka.

W tym artykule dowiesz się o:

Nice PLŻ to nie tylko Ostrów i Cieślak. Faworytów jest trzech

W Nice PLŻ pojedzie siedem drużyn i w mojej ocenie należy to potraktować jako mniejsze zło. Nie można przecież nikogo do niczego zmuszać. Gdyby ktoś dał się namówić, a później sobie nie poradził, to mielibyśmy kogoś, kto odstawałby zdecydowanie od całej reszty. A warto podkreślić, że siedem ekip zostało naprawdę dobrze zbudowanych. To zapowiada naprawdę ciekawe rozrywki. Nie musi być mniej emocji niż rok temu. Poziom może pójść nawet w górę. Dwa ekstraligowe kluby, a więc Gdańsk i Częstochowa nie uzyskały licencji i wielu dobrych zawodników zdecydowało się na starty w Nice PLŻ.
[ad=rectangle]
Liga będzie mocniejsza i to widać gołym okiem po transferach. Troy Batchelor pojedzie w Rybniku, Fredrik Lindgren w Daugavpils, Rune Holta w Ostrowie. Poza tym, zaplecze Ekstraligi wybrali także Damian Baliński (choć oficjalnie dalej jest w składzie Fogo Unii), Sebastian Ułamek czy Robert Miśkowiak. Zastanawiam się też, co pokażą zawodnicy Orła Łódź - Nicolai Klindt czy Kamil Adamczewski. Są też takie nazwiska jak Mikkel Bech czy Zbyszek Suchecki. To wszystko zapowiada się bardzo interesująco.

Trwa dyskusja, kto jest głównym faworytem całych rozgrywek. Najczęściej wymienia się ostrowian, ale ja twierdzę, że jednej takiej drużyny nie ma. Kandydatów do awansu jest kilku. Wskazałbym na trzy drużyny. Poza Ostrovią byłby to Lokomotiv Daugavpils i ŻKS ROW Rybnik. Ostrowianie pewnie mają największy potencjał, ale nie są murowanym kandydatem do awansu. Bardzo mnie zastanawia, jak w tym zespole odnajdzie się Oskar Ajtner-Gollob. Zresztą, to jest żużel, a w tej dyscyplinie często przekonujemy się, że nazwiska nie jeżdżą.

Zastanawiam się tylko, co wydarzy się, kiedy awansować uda się Łotyszom. To byłaby sytuacja niecodzienna. Lokomotiv niektórzy określają mianem czarnego konia, ale ja twierdzę, że oni na papierze nie odstają ani od Rybnika ani od Ostrowa. Mają specyficzny tor i świetnych zawodników. Będą równorzędnym rywalem. Jeśli wejdą, to dla Ekstraligi będzie to zupełnie nowa okoliczność. Z tym się jednak trzeba liczyć, bo Łotysze mają duże szanse. Gdyby wygrali ligę i uzbierali budżet, to moim zdaniem powinni ścigać się w najwyższej klasie rozgrywkowej.

Za ostrowianami poza nazwiskami przemawia też Marek Cieślak. To jest naprawdę solidny argument. Jestem ciekaw, jak odnajdzie się w warunkach pierwszoligowych, które będą mniej komfortowe niż te ekstraligowe. Skład mają dobry. Na swoim domowym torze wielkim atutem będą bracia Szczepaniakowie. A Cieślak im na pewno pomoże również w kwestii przygotowania toru. Obiekt w Ostrowie miał opinie takiego, na którym wystarczy tylko odkręcić i trzymać gaz. Mówiło się, że jest łatwy dla rywali. Pod koniec ubiegłego roku było jednak widać, że tor był atutem ostrowian. Teraz nowy trener im pomoże i mogą na tym zyskać jeszcze bardziej.

Faworytów jest zatem trzech, a kto będzie czarnym koniem rozgrywek? Kolejny raz Orzeł Łódź? Nie jestem przekonany, bo tam jest naprawdę duża mieszanka i trudno przewidzieć, jaki to da wynik. W tej roli widzę Łączyńskich-Carbon Start Gniezno. Pozyskali naprawdę ciekawych żużlowców, którzy mogą dobrze radzić sobie w pierwszoligowych warunkach. U siebie będą trudni do pokonania. Czas pokaże, czy wzorem ubiegłego roku problemem nie będzie dla nich każdy przyczepny tor. Ten temat muszą rozwiązać. Jeśli im się to uda, mogą namieszać i przeszkodzić nawet tym trzem faworytom.

Jedynym, ale za to poważnym minusem Nice PLŻ może być rytmika rozgrywek. Co rundę ktoś pauzuje, czasami zdarzają się dłuższe przerwy i będzie następować "hamowanie". Te kwestie są istotne nie tylko dla klubów, ale także dla kibiców czarnego sportu. Dobrze jednak, że nic nie zostało zrobione za wszelką cenę. Wszyscy podeszli realnie do sprawy i słusznie. Każde inne działanie mogło odnieść tylko odwrotny skutek. Dość już braku rozsądku, zadłużania się i spadania do niższych lig. Tego polskie kluby nie potrzebują. Sytuacja z tej zimy pokazuje również, że połączenie pierwszej i drugiej ligi byłoby dla naszej dyscypliny katastrofą. Widać wyraźnie, że potrzeba trzech lig, bo różnice organizacyjne są zauważalne. Sam fakt, że nie można było znaleźć tego ósmego o czymś świadczy.

Marian Maślanka

Źródło artykułu: