Walka o najwyższe cele czy utrzymanie? - echa konferencji w Rzeszowie

23 grudnia oficjalnie zaprezentowano drużynę PGE Stali Rzeszów na sezon 2015. - Marzy mi się powtórka sukcesów z lat 60. - przyznał Andrzej Łabudzki, prezes klubu.

Jeszcze w połowie listopada przyszłość rzeszowskiego żużla stała pod wielkim znakiem zapytania. Po odejściu Marty Półtorak kibice znad Wisłoka zastanawiali się, na którą ligę przyjdzie im przychodzić na Stadion Miejski. Koniec końców, dzięki pomocy ze strony miasta, pozostaniu przy miejscowym żużlu Polskiej Grupy Energetycznej oraz pojawieniu się kilku mniejszych sponsorów - udało się skonstruować budżet, który gwarantuje starty w ENEA Ekstralidze.
[ad=rectangle]
Wtorkowa konferencja rozpoczęła się od przedstawienia składu zespołu na sezon 2015. Wiemy już, że w kadrze PGE Stali Rzeszów znalazło się miejsce dla: Grega Hancocka, Petera Kildemanda, Kenniego Larsena, Petera Ljunga, Hansa Andersena, Mirosława Jabłońskiego i Dawida Lamparta. Natomiast o sile juniorów stanowić będą: Artur Czaja, Krystian Rempała, Grzegorz Bassara i Artur Cyło. Niewyjaśniona pozostaje natomiast przyszłość Łukasza Sówki. Zawodnik, który w Rzeszowie ścigał się przez ostatnie trzy sezony, pomimo ważnego kontraktu, wciąż nie podjął ostatecznej decyzji odnośnie swojej przyszłości.

Skład PGE Stali jest zatem bardzo szeroki. W każdym ze spotkań, co najmniej trzech (w przypadku braku porozumienia z Sówką, klub prawdopodobnie sięgnie po innego Polaka) zawodników nie znajdzie miejsca w meczowym zestawieniu. - Zakontraktowaliśmy tylu zawodników, bo mają się pojawić nowe, przelotowe tłumiki i nie wiadomo, kto wystrzeli z formą - tłumaczył Janusz Ślączka, trener zespołu. Szczególnym zaskoczeniem jest pojawienie się w kadrze zespołu Andersena, który zaliczał się do światowej czołówki, gdy obowiązywały jeszcze stare tłumiki. Nieoficjalnie udało nam się ustalić, że Duńczyk za podpis przy kontrakcie nie wziął nawet złotówki. Solidnie ma natomiast wyglądać jego ewentualna wypłata za zdobyty punkt bądź bonus - 6 tysięcy złotych.

Włodarzy rzeszowskiego klubu szczególnie cieszy zakontraktowanie Grega Hancocka. Amerykanin był w minionym sezonie najszybszym jeźdźcem globu i jest kreowany na nowego lidera biało-niebieskich. - Pomimo niezbyt wysokiego budżetu udało nam się zakontraktować Grega Hancocka, mistrza świata na żużlu. To niesamowite. Te kontrakty są owocem ciężkiej pracy wielu osób - przyznał Andrzej Łabudzki, prezes PGE Stali. - Szczególne podziękowania dla Jana Burego, Wiesława Gawlika i Tadeusza Ferenca. Prezydent wspomógł rzeszowski żużel znacznie większą kwotą niż dotychczas - zaznaczył Łabudzki.

Istotną rolę w negocjacjach odegrała pozycja, jaką w środowisku mają rzeszowianie. Klub przez dziesięć lat był uznawany za jeden z najrzetelniejszych pod względem finansowym. - To dzięki pani Marcie Półtorak mamy stabilną pozycję finansową. Nie ma żadnych zaległości. Ułatwiło to negocjacje z zawodnikami - nie krył Łabudzki. Jednak tym razem, w przeciwieństwie do lat minionych wokół zespołu z Rzeszowa w okresie przed okienkiem transferowym, było nadzwyczaj cicho. - Wstrzymywaliśmy się z wypowiedziami dla mediów, to prawda. Proszę jednak zobaczyć, co działo się z Artiomem Łagutą czy Leonem Madsenem. Duńczyk zadeklarował już nawet, że będzie startował w Grudziądzu, a nagle podpisał kontrakt z Unią Tarnów. Dlatego czekaliśmy na to, aż podpiszemy wszystkie umowy, by mieć pewność - wyznał Łabudzki.

Sternicy PGE Stali nie brylowali w mediach. Pomimo to, w Rzeszowie powstała drużyna ze sporym potencjałem
Sternicy PGE Stali nie brylowali w mediach. Pomimo to, w Rzeszowie powstała drużyna ze sporym potencjałem

Na tę chwilę ciężko stwierdzić na co będzie stać rzeszowski zespół w najlepszej lidze świata. Różnice zdań dostrzegane są nawet w wypowiedziach Łabudzkiego i Ślączki. - W minionym sezonie mało kto stawiał na Unię Leszno. Tymczasem, zostali oni wicemistrzami Polski. Jeszcze kilka tygodni temu byłbym zadowolony z miejsca, które gwarantowałoby utrzymanie. Po podpisaniu kontraktów wiem, że stać nas na walkę o najwyższe cele - stwierdził Łabudzki, który wspomniał także lata świetności rzeszowskiego speedwaya. - Marzy mi się powtórka sukcesów z lat 60., kiedy Rzeszów był najlepszy w Polsce. Zupełnie inny pogląd prezentuje natomiast trener zespołu. - Jeśli utrzymamy się w lidze, to będzie dobrze - skwitował Ślączka.

Szansę na starty w stolicy Podkarpacia mieli zarówno Grzegorz Walasek jak i Maciej Kuciapa. Obaj wybrali jednak oferty z innych klubów. Walasek zdecydował się na powrót do macierzystego Falubazu Zielona Góra, z kolei wieloletni kapitan Żurawi wybrał starty w I-ligowej Wandzie Kraków. - Zielonogórzanie dali panu Walaskowi lepszą ofertę. Czy ten zawodnik był blisko Rzeszowa? Może nie jakoś bardzo blisko, ale spędziliśmy trochę czasu przy telefonie - przyznał Łabudzki. - Trener Ślączka chciał również, by w drużynie pozostał Maciej Kuciapa. Niestety to się nie udało - dodał sternik PGE Stali.

Jedynym wychowankiem w seniorskiej kadrze zespołu jest zatem Dawid Lampart. 24-latek związał się z klubem dwuletnią umową. - Chcielibyśmy, ażeby w przyszłości trzon zespołu stanowili wychowankowie. Dlatego z Dawidem podpisaliśmy dłuższy kontrakt - powiedział prezes Łabudzki. Drużyna PGE Stali ma już plany na przygotowania do sezonu. - 2 lutego rozpoczniemy zgrupowanie w Zakopanem. Pierwszych jazd poszukamy pewnie na Węgrzech. Następnie czekają nas sparingi z ROW-em Rybnik, a w Lany Poniedziałek rozpoczniemy walkę w Ekstralidze - zakończył Ślączka.

Źródło artykułu: