Złamać GKSŻ - rozmowa z Kingą Wachowską

Dziennikarka sportowa, Kinga Wachowska od roku walczyła o prawo do treningów żużlowych. Gdy w Polsce z żużlowcami startowały Dunki, Polki nie mogły nawet trenować. Od nowego sezonu ma być inaczej.

W tym artykule dowiesz się o:

Joanna Wojtko: Pamiętasz naszą rozmowę z czerwca? Twoim marzeniem był trening żużlowy.

Kinga Wachowska: Pamiętam. Cały czas staram się podkreślać, iż najważniejsze jest dla mnie to, aby nauczyć się jeździć.

Myślałaś wówczas o tym, że tak szybko uda się zrealizować to marzenie?

- Nie. Przyznam, że nie sądziłam, iż uda się złamać GKSŻ i uzyskać zgodę. Sądziłam, że cała droga do realizacji jego zajmie o wiele więcej czasu.

Po spotkaniu w Lesznie, dotyczącym praw do startu Polek, były zapowiedzi, że GKSŻ najwyżej pozwoli na treningi.

- Dokładnie. Jednak jak się okazało GKSŻ zezwoliła nie tylko na treningi, ale także na zdobycie certyfikatu "Ż", jak i pełnoprawny udział w zawodach. Jestem bardzo zadowolona z takiej decyzji, gdyż może to otworzyć drogę innym dziewczynom. Mam nadzieje, że również w Polsce znajdą się kobiety, które pokażą, że potrafią sobie nieźle radzić na torze.

Zapytam przewrotnie - nie za dużo? Może lepsza byłaby zgoda tylko na ligę amatorską?

- Nie sądzę. Nikt nie wyklucza startów kobiet razem z amatorami. Jednak w innych krajach dziewczyny mają prawo do uzyskiwania licencji, a także do startów w zawodach. Nie rozumiem dlaczego Polska miałaby wiecznie stanowić wyjątek. Uważam, że jest to dobra decyzja. Prawda jest taka, że dopiero życie zweryfikuje jak to będzie to wszystko wyglądało za rok czy dwa. Ale nie ma sensu wprowadzać ograniczeń tylko ze względu na to, że to właśnie kobiety chcą spróbować swoich sił.

Wśród kibiców czarnego sportu pojawiły się dyskusje, czy kobieta powinna podejmować taki wysiłek.

- Wiadomo, iż temat startów kobiet na żużlowym owalu wzbudził w naszym kraju sporo kontrowersji. Zarówno wśród tych najbardziej zainteresowanych - mam tu na myśli zawodników, działaczy czy też trenerów, jak i w środowisku kibiców. Zdania są podzielone. Jednym ten fakt nie przeszkadza, dla drugich nie ma to znaczenia, trzecim się to w ogóle nie podoba. Są również głosy popierające dążenia kobiet. Jest to coś, co do tej pory stanowiło temat tabu i trudno spodziewać się samych pochwał. Zauważyłam jednak, że coraz częściej pojawiają się te pozytywne opinie.

Dla mnie najbardziej zadziwiające były negatywne opinie nie kobiet, a lekarzy. Ludzi, którzy podpisują zgodę na starty dzieci.

- Prawda jest taka, że jedyny argument jaki padał to taki, "że kobieta". Nie jest to dla mnie żaden podstawowy argument. Tak jak mówisz. Pozwala się dzieciom na starty, a dla kobiet ma być to zbyt niebezpieczny sport? Tym bardziej, iż PZM, który skupia również rajdy enduro czy też cross, nie zakazywał kobietom startów w tych dyscyplinach – nawet na równi z mężczyznami. Wiadomo, że jeśli decydujemy się na uprawianie speedway'a to musimy się liczyć z konsekwencjami, które mogą nas dotknąć. Ale gdyby każdy miał odgórnie zakładać, że dojdzie do jakiejś tragedii - to ani chłopacy, ani też teraz dziewczyny nie dążyli by do tego, aby realizować siebie poprzez ten sport.

Pojawiły się także wątpliwości, są dziennikarze, którzy zastanawiają się nad infrastrukturą - osobne prysznice, szatnie. Widzisz w tym problem?

- Na początku zakładano, że zgody nie będzie. Dopatrywano się w tym głownie samych problemów. Jednak zgoda jest. Więc zamiast przystać na to, szuka się dziury w całym. Uważam, że to nie jest problem. Nie wiadomo ile kobiet się zgłosi i nie uważam, że kluby muszą nagle przebudowywać szatnie. W każdej sytuacji można iść na kompromisy, także i w tej. Dla mnie np. nie byłoby żadnego problemu gdybym musiała poczekać, aż chłopacy się umyją i przebiorą, i wejść później, gdy była bym już sama. Ci, którzy uprawiają ten sport wiedzą, iż po treningu trzeba zadbać również o sprzęt czy strój. Więc ten czas mogłabym również spożytkować.

Dziennikarki sprawdzają na sobie jak to będzie z bezpieczeństwem zawodniczki, a dziennikarzy bawi, że zauważają pewne braki - zwłaszcza w okolicach klatki piersiowej.

- Przymiarka ochraniaczy już za nami. Co prawda kobiety bardziej obdarzone od natury będą miały pewne problemy z doborem odpowiednich ochraniaczy na klatkę piersiową. Aczkolwiek wszystko da się załatwić. Można przecież skorzystać z ochraniaczy przeznaczonych dla kobiet. Takie są dostępne na rynku. Dla niektórych była to dość zabawna sytuacja... Ale czy my wnikamy w pewna cześć garderoby panów (śmiech)? Ważne, aby odpowiednio się zabezpieczyć i przygotować do jazdy.

Wzbudziłaś coś bardzo ważnego dla całej dyscypliny - o żużlu mówi się w mediach, i nie jest to związane z tragedią na torze czy skandalicznym zachowaniem zawodnika. Wreszcie temat na dobrego newsa, bez czarnego PR dla żużla.

- Ostatnimi czasy faktycznie zrobiło się bardzo głośno odnośnie tematu startów kobiet na żużlu. Jak to ładnie określił pań Czekański "...swoją victorię mają trzy Muszkieterki". Ten fakt cieszy. Na pewno zmiana regulaminu jest tematem godnym poruszenia, aczkolwiek czasem wybiega się zbytnio na przód.

Zmęczona "kwiatkami" medialnymi: Gollob w spódnicy, Mistrzyni żużlowa?

- Można było się spodziewać, iż po decyzji GKSŻ powstanie wiele spekulacji na temat kobiet w tym sporcie. Planuje się już starty kobiet w zawodach ligowych, a nawet Mistrzostwach Świata. Owa decyzja sprawiła, że będę mogła zrealizować swoje marzenie. Ale warto zwrócić uwagę również na to, iż skończyła się dyskryminacja i może to otworzyć drogę również innym dziewczynom. Na plany wspomniane przed chwilką jest jednak jeszcze za wcześnie. Tak jak już mówiłam życie pokaże ile dziewczyn postanowi jeździć. Jeśli któraś będzie na tyle dobra aby rywalizować w takiej rangi zawodach to będę trzymać mocno kciuki. Być może nie skończę tylko na realizacji głównego założenia. Można stawiać przed sobą ambitne plany, ale wpierw trzeba nauczyć się jeździć. I od tego trzeba zacząć.

Sukces zawsze ma wiele matek, porażka jest sierotą - jak wyglądała Twoja walka z dyskryminacją Polek?

- Wszystko zaczęło się pod koniec grudnia zeszłego roku. Wtedy wystosowałam pierwsze pismo. Później były jeszcze dwa jednak tą drogą nie udało się nic zdziałać. Następnie do moich dążeń dołączyły się kolejne osoby. Dzięki pomocy dwóch Muszkieterek: Joanny Wojtko i Beaty Juchniewicz cała sprawa zaczęła coraz bardziej ruszać do przodu. Jak to było "Jeden za wszystkich, wszyscy za jednego" (śmiech). Tak też dzięki dziewczynom udało się zorganizować wspominane już wielokrotnie spotkanie w Lesznie przed IMP. Podziękowania dla leszczyńskiego klubu, który udostępnił nam miejsce, aby w godnych warunkach to spotkanie mogło się odbyć. Przypomnę, iż odbyło się ono również dzięki pomocy Zbigniewa Marszałka i Marka Ślotały. Panowie również przyczynili się do sukcesu. Z ust przewodniczącego GKSŻ Piotra Szymańskiego padły wtedy wstępne deklaracje. Jednak jak juz dokładnie wiadomo, GKSŻ zezwoliło na o wiele więcej, niż można było się spodziewać. Z mojej strony w tym momencie Wielkie Dziękuje dla tych osób, jak i dla ludzi, którzy wspierali nasze i moje działania. Bez nich nie byłoby tego, co jest teraz.

To bardzo ważne by walczyć w towarzystwie - szanse na zwycięstwo rosną. Przyjaciele potrzebni są także później- żużel to nie jest tania zabawa.

- Tak jak mówisz. Cały czas mam wsparcie osób, które są dla mnie bardzo ważne. I za to jestem bardzo wdzięczna. Jednak nadszedł czas pomyśleć również o przygotowaniach do sezonu. Również sprzętowym. W chwili obecnej dwie firmy zadeklarowały swoją pomoc. Za co jestem wdzięczna. Jednak nie ukrywam, iż staram się pozyskiwać innych partnerów. Widzę, że tym ludziom, którzy już poczynają pewne kroki, aby mnie wesprzeć nie przeszkadzają żadne uprzedzenia ani stereotypy.

A co najistotniejsze - teraz nie przeszkodzi im także prawo. Szkoda, że najtrudniejsze do zmiany nie są przepisy, a mentalność i stereotypy. Komentarze dotyczące udziału Polek w czarnym sporcie mogą zaboleć.

- Przyznam się, że na początku gdy padały dziwne komentarze, nie wiedziałam jak powinnam na nie reagować. W tym momencie mogę powiedzieć, że jeszcze lepiej rozumiem zawodników. Może nie odbiło się jeszcze wiele rzeczy na mnie tak jak na nich, ale tym bardziej podziwiam to jak oni znoszą presję, którą bardzo często wytwarza otoczenie. Powiem w ten sposób, moim głównym założeniem było spełnienie marzenia - czyli nauczyć się jeździć. Bez względu na to czy ktoś popiera kobiety, które chcą jeździć czy tez nie, to dojdę do tego. Nie wiem co będzie później - tego nawet nie wiedza chłopcy, którzy idą do szkółki. Ale jedno wiem, zawsze będę mogła powiedzieć, że miałam odwagę, aby dążyć do swego. To jest świetną mobilizacją. Nigdy nie powiem sobie – a mogłam jednak spróbować.

W Lesznie poza spotkaniem w sprawie kobiet, odbyły się rozmowy w temacie Stowarzyszenia zawodników żużlowych - Bab się tam chyba nie spodziewają?

- (śmiech) Dokładnie, również przed IMP odbyło się spotkanie i w tej sprawie. Osobiście uważam, iż te dążenia mogą przynieść zawodnikom sporo korzyści. Jednak obecność bab w dalszych spotkaniach? To jest chyba rzecz, która raczej nie mogłaby teraz przyjść komukolwiek do głowy.

Jak nazywać zawodniczkę żużlową?

- To jest dobre pytanie. Wszyscy zaczęli mówić od początku akcji żużlówka, ale czy to jest odpowiednie stwierdzenie?

Żużlistka też dziwnie brzmi.

- To chyba da troszkę do myślenia. W sumie nie zastanawiałam się nigdy nad tym. Ważne aby robić swoje. Nazwa pewnie sama się pojawi.

Komentarze (0)