W czwartek w Gdańsku odbyła się V runda MIM Pomorza . Czternaście punktów w tych zawodach zdobył Bartosz Bietracki. - Jak zwykle na pomorskich zawodach, ci co jadą w lidze mają więcej objeżdżenia, a pozostali dopiero uczą się jechać. Im więcej doświadczenia, tym łatwiej się jedzie. Później dziurawy tor, czy taki z koleinami nas już nie zaskoczy. Wiem to na swoim przykładzie, bo kiedyś miałem problemy na gdańskim torze, a teraz już ich nie mam - powiedział wychowanek Polonii Bydgoszcz.
[ad=rectangle]
Tym razem Bietracki raz zapoznał się z nawierzchnią toru w Gdańsku. - W jednym wyścigu kolega mnie przewrócił, ale wstałem i jechałem dalej - zauważył żużlowiec, który zachował czujność w swoim ostatnim starcie, w którym drogę zajechał mu Oskar Ajtner-Gollob. - Było trochę zamieszania. Odbił się od bandy. Nie okiełznał motoru i przeleciał mi przed nosem. Musiałem przymknąć gaz, bo inaczej byśmy leżeli we dwóch. Najważniejsze, że dojechaliśmy cało. Był to dobry trening. Nie zwracam uwagi na wyniki w tych zawodach. Po prostu chcę pojeździć. W czterech spod linki jest lepiej, niż jechać samemu na treningach - uważa Bartosz Bietracki, który w klasyfikacji generalnej MIM Pomorza zajmuje obecnie trzecie miejsce.
Bydgoszczanina czeka w niedzielę rewanżowy mecz z Orłem Łódź. W pierwszym meczu łodzianie wygrali 52:38. - To ważny mecz. Będziemy starali się wygrać. Musimy zacząć zbierać bonusy. To runda rewanżowa i trzeba wysoko wygrać, by zdobyć w niedzielę trzy punkty - zdeklarował młodzieżowiec siódmej obecnie drużyny Nice PLŻ. - Na chwilę obecną ciężko jest nam jechać równo i w pełnym składzie. Chłopaki łapią kontuzje, ale tak wygląda ten sport - zauważył.
Bietracki w tym sezonie jeździł w każdym meczu Polonii. Pojechał w 19 wyścigach, w których zdobył 12 punktów i bonus. To jego pierwszy rok regularnych startów w lidze, gdyż w ubiegłym sezonie bydgoszczanin pojechał w barwach swojej drużynie w jednym meczu, w którym nie zdobył żadnego punktu. - W ubiegłym roku nie miałem miejsca w składzie, bo był bardziej doświadczony Mikołaj Curyło. Pod koniec sezonu go doganiałem i dlatego w tym roku ja jeżdżę w lidze - wyjaśnił żużlowiec.