Krzysztof Kasprzak zaliczył groźnie wyglądający wypadek w wyścigu 21. zawodów SBPC w Landshut. Polak w pojedynku z Duńczykami jechał na czwartej pozycji, nie opanował motocykla i zahaczył o dmuchaną bandę. - Krzysiek feralnie został wciągnięty przez "dmuchawca" i zaliczył bardzo nieprzyjemny upadek - wyjaśnia Marek Cieślak.
[ad=rectangle]
Na torze pojawiła się karetka, ale na szczęście lider klasyfikacji cyklu SGP o własnych siłach opuścił tor. W parku maszyn widać było, że narzeka na ból kolana. - Nie było sensu ryzykować dalszej jazdy Krzysztofa Kasprzaka, bo bolała go noga. Na siłę może by pojechał, ale nie o to przecież chodziło - wyjaśnia Cieślak.
Zdaniem trenera naszej kadry nic groźnego Krzysztofowi Kasprzakowi się nie stało. - Nic wielkiego chyba się nie wydarzyło. Tak na moje oko Krzysiek naciągnął sobie więzadło w kolanie. Moim zdaniem w niedzielę będzie gotowy do walki w meczu ligowym. Całe szczęście, że to tak się skończyło - zakończył dla SportoweFakty.pl Marek Cieślak.
Myślę,że walczył dla nas ,dla naszej ojczyzny .Pamiętajcie o tym ,że w dzisiejszych czasach nie jest łatwo zakładac orła na pierś .Poległ ,ale wstał .Komisarza toru zabrakło.No nic ,ale Czytaj całość