Dzięki niej w niełatwych przecież czasach mamy w kalendarzu bardzo przyjemny turniej nawiązujący do naszej historii i początków państwa polskiego. Gratulowałem też awansu do ekstraligi wywalczonego po wielu, wielu latach. Nie jestem więc do
Gniezna uprzedzony, a na zabytkowej trybunie stadionu gdzie Start rozgrywa swoje mecze czuję się jak panisko, tak mi dobrze. Ale ostatnie decyzje sterników klubu z miasta żużla i hokeja na trawie mocno mnie dziwią i (uważam) niewiele dobrego klubowi przynoszą, a wręcz przeciwnie. Pozwolę więc sobie w ramach dzisiejszego felietonu popolemizować troszeczkę z bardzo aktywnym ostatnio w mediach moim imiennikiem, panem Robertem Łukasikiem, przewodniczącym Rady Nadzorczej gnieźnieńskiego klubu. No to po kolei… Zaczęło się od kolejnego odcinka z lekka żenującego spektaklu, pod hasłem bronimy się przez atak i ponieważ nie mamy kasy, a sporo zalegamy i grozi nam likwidacja klubu, to walimy w zawodników, niech nam zmniejszą debet. Oto Sebastian Ułamek ma wybulić prawie 400 tysięcy złotych kary.
- Kluby są przedsiębiorstwami, które zatrudniają pracowników. Każdy pracownik ma prawa i obowiązki. Jeżeli w jakikolwiek narusza punkty umowy, klub ma możliwości egzekwowania swoich praw zapisanych w kontrakcie. Przecież my tych umów nie wymyślamy. Dostajemy szablon ze Speedway Ekstraligi, w który wpisujemy tylko dane osobowe i wysokość stawek. Zawodnicy podpisując kontrakt, wyrażają zgodę na takie zapisy, które przecież konsultowane były z szefem ich stowarzyszenia Krzysztofem Cegielskim - rzekł pan Łukasik portalowi SportoweFakty.pl. Zapomniał jednak dodać niestety, że kontrakt obowiązuje obydwie strony. Zacznijmy więc od tego, czy klub w tym wypadku wywiązał się ze wszystkich przyjętych na siebie kontraktem zobowiązań wobec zawodnika. To znaczy, czy wypłacił żużlowcowi wszystkie pieniądze, które mu się należały i czy uczynił to w przewidzianym kontraktem terminie. Tak się bowiem składa panie przewodniczący, że nie tylko klub jest przedsiębiorstwem.
Zawodnik to też jest takie mini przedsiębiorstwo, które zatrudnia mechaników, którym musi płacić pensję. Jest zobowiązany opłacić sobie ubezpieczenie i podatek od wystawionych faktur, a szacownym instytucjom jak ZUS, czy urząd skarbowy wisi i powiewa w myśl prawa, czy Start zapłacił Ułamkowi wszystko i terminowo. Interesuje natomiast ich "haracz", w którego ściąganiu są bezwzględne. W szablonie z ekstraligi też pewnie nie znajdziemy punktów o możliwości niewywiązywania się
klubów z kontraktów. Proponuję więc zacząć panie przewodniczący od siebie. Bo tak chyba by wypadało, nieprawdaż? Swoją drogą Seba ma wyjątkowego pecha, podobnymi "ofertami" potraktowali go jakiś czas temu pracodawcy z Tarnowa, dziś podejrzani w aferze korupcyjnej, tak na marginesie…
Wiemy zatem, że Ułamek ma być ukarany, chociaż zawodnik ustami menedżera uważa sprawę za mało poważną i z pewnością będzie się bronił. Nie wiemy natomiast z którymi zawodnikami klub negocjuje kontrakty na nowy sezon. Bo są one objęte klauzulą tajności. Dlaczego? Ano dlatego, że klub ma ostatnio tak zwaną złą prasę, wokół niego panuje paskudna atmosfera, a to wszystko zdaniem pana Roberta Łukasika nie sprzyja prowadzeniu rozmów. Otóż mam wrażenie panie Robercie, że myli pan skutek z przyczyną. Atmosfera wokół klubu psuje się przez takie akcje jak z Ułamkiem. To one sprawiają krytykę i zdziwienie w środowisku, a odcięcie kibiców od informacji na tematy, które w kontekście kolejnego sezonu najbardziej ich interesują (bo wierzę gorąco, że Start wybroni się przed trudnościami finansowymi i będzie znacząca siłą w I lidze w roku 2014) to najgorszy PR jaki można sobie wyobrazić. I po co narzekać na nie najlepszy wizerunek klubu, skoro samemu robi się mimowolnie sporo, aby go spartolić? Pan przemyśli zagadnienie, panie przewodniczący!
Robert Noga
Jesteś kibicem "czarnego sportu"? Mamy dla Ciebie fanpage na Facebooku. Zapraszamy!