Zagraniczny lider ekipy z Gorzowa zapisał na swoim koncie 16 punktów z bonusem w sześciu biegach. To było jednak zbyt mało, by móc myśleć o zwycięstwie nad rzeszowianami. - Przegraliśmy, bo nie zdobyliśmy wystarczającej liczby punktów. Przede wszystkim traciliśmy wiele już na startach. Jeśli nie wyjdzie się dobrze spod taśmy, to na trasie potrzeba ciężkiej pracy, by to odrobić - krótko podsumował "PUK".
Drugi najlepszy zawodnik poprzedniego sezonu był wręcz zażenowany postawą swojej drużyny. - To rozczarowujące, że przegraliśmy. Nie potrafię powiedzieć zbyt wiele. Goście byli po prostu lepsi - mowił Iversen.
Początek dla Stali Gorzów wyglądał obiecująco, ale wszystko diametralnie zmieniło się po pierwszym równaniu toru. Wtedy to zawodnicy PGE Marmy Rzeszów zaczęli uciekać gospodarzom już spod taśmy. Na trasie trudno było wyprzedzać, bo warunki z biegu na bieg robiły się coraz trudniejsze. Koleiny, jakie się wytworzyły na drugim łuku, przysporzyły problemów chociażby Bartoszowi Zmarzlikowi, który zaliczył upadek, jadąc z Iversen na 5:1. Moment ten mógł być kluczowy dla całego spotkania. Uczestnik cyklu Grand Prix nie ukrywa, że przed zespołem Piotra Palucha dużo pracy. - Wciąż jest jeszcze wcześnie. Musimy stale walczyć i wrócić silniejsi w kolejnym pojedynku. Musimy poprawić nie tylko nasze starty, ale i wszystko inne, co wymaga poprawienia - stwierdził.
Wielki zawodem w ekipie gorzowskiej była postawa Daniela Nermarka i Krzysztofa Kasprzaka. Były jeździec Falubazu Zielona Góra wierzy jednak, że każdego z zawodników "żółto-niebieskich" stać na dużo więcej. - Nie zdobyliśmy zbyt wielu punktów. Krzysztof i cała reszta potrafi o wiele więcej. Nermark też nie dał rady w tym spotkaniu. On był dobry w poprzednim roku. Trzeba mu dać kilka spotkań więcej, a będzie zdobywał punkty, bo potrafi to robić - ocenił swoich kolegów Niels Kristian Iversen, po czym na zakończenie dodał: - Wciąż wierzę w dobry wynik.
Oj jak mi przykro - a na co on liczył ?? wygraną hahahah pisałem to wielokrotnie że Rzeszów wygra MI Czytaj całość