- Na pewno miałem w sobotę dobrze spasowany sprzęt z torem w Stralsundzie. W sumie to moja wygrana padła jakby znienacka, byłem nią zaskoczony. Po zjechaniu z toru po ostatnim biegu ludzie zaczęli do mnie podchodzić i mówić: Masz złoto. Ja na to, że nawet o tym nie wiedziałem - tłumaczy mistrz Europy.
Mroczka na co dzień startuje z niezłym skutkiem w barwach pierwszoligowego GTŻ-u Grudziądz. Do tej pory nie miał na koncie zbyt wielu sukcesów. Teraz się to zmieniło i Artur może się podpisywać jako Indywidualny Mistrz Europy Juniorów. Jak wyglądały sobotnie zawody zza kulis? - Jestem bardzo zadowolony, jest to mój największy sukces w karierze. Tor był przygotowany bardzo dobrze, został zrównany po porannym treningu, dzięki czemu był łatwy i przyjemny. Można było naprawdę się pościgać. Zawody oglądała nawet dość spora grupka kibiców - dodaje Mroczka.
W niedzielne popołudnie w Rawiczu Mrookie zdobył trzy punkty z dwoma bonusami w dwóch biegach. Czy grudziądzanin nie był w stanie pokazać pełni możliwości poprzez zmęczenie siedmiuset kilometrową podróżą? - Myślę, że nie ma to żadnego wpływu na mój wynik. My, żużlowcy, musimy być przyzwyczajeni do ciągłego jeżdżenia po różnych zawodach. Uważam, że w Rawiczu zanotowałem niezły występ - zakończył Artur.