Skrzydlewski dla SportoweFakty.pl: Sztucznego oświetlenia w Łodzi nie będzie

Powoli zbliża się termin składania dokumentów dla klubów, które chcą ubiegać się o licencję na sezon 2012. Orzeł Łódź jest zespołem, który rozliczył się w stu procentach ze swoimi zawodnikami. Problemem dla łodzian jest jednak wymóg posiadania sztucznego oświetlenia.

- Orzeł Łódź nie ma żadnych zaległości. Nie wisimy nikomu nawet złotówki. Wszystko jest rozliczone, a odpowiednie kwity podpisane. Dotyczy to zawodników, ale także takich instytucji jak ZUS czy Urząd Skarbowy. Nie ma podmiotu, który może mieć wobec nas jakiekolwiek oczekiwania - tłumaczy sponsor Orła Łódź Witold Skrzydlewski.

Zdaniem Skrzydlewskiego sytuacja wygląda jednak zupełnie inaczej w wielu klubach pierwszoligowych. Sponsor Orła krytykuje także obecne przepisy licencyjne. - Zawodnicy wystawiają oświadczenia, że kluby nie zalegają im pieniędzy. Tak naprawdę wszystko zależy od nich. Jeśli oni są na tyle naiwni, że podpiszą takie oświadczenia, to niech sobie strzelają w stopę. Każdy sportowiec ma podpisany kontrakt, który precyzuje, ile otrzymuje pieniędzy za każdy punkt. Powinien wystawić fakturę, w której zawarty jest termin realizacji. Jak nie chciał kasować klubu w trzy dni, to miał prawo wystawić nawet dwumiesięczny okres płatności. Wtedy wszystko jest zgodnie z prawem. Dziś jak ktoś podpisze takie oświadczenie, to fakturę może sobie później tylko na czoło przylepić. Podpisał dokument, że nikt mu nic nie zalega, więc tyle w temacie - tłumaczy sponsor Orła.

Od sezonu 2012 wymogiem dla klubów pierwszoligowych jest posiadanie sztucznego oświetlenia. - Podtrzymuję to, co mówiłem i teraz jeszcze raz panu to powtórzę. Orzeł Łódź nie będzie miał sztucznego oświetlenia i z tego tytułu może nie otrzymać licencji. Może stać się tak, że będzie to licencja warunkowa. Teren, na którym znajduje się stadion, nie jest jeszcze wyprostowany prawnie. Miasto nie jest jeszcze właścicielem tego terenu. Było jakby 17 kawałeczków należących do różnych właścicieli i jeszcze pozostały dwa do ustalenia. Sprawa jest prosta. Miasto nie jest właścicielem i dlatego nie możemy zainwestować pieniędzy w założenie oświetlenia. Owszem, jest na to gotowość, ale w tym terminie po prostu nie ma możliwości, żeby zdążyć - wyjaśnia.

- Trzeba podejść do tego w normalny sposób. Główna Komisja Sportu Żużlowego może sobie teraz powiedzieć: "Skrzydlewski mądralo, mamy cię, nie dostaniesz licencji". Uczciwie nawet panu powiem, że się z tego ucieszę. To nie będzie moją winą. Byłoby tak w przypadku, gdybym zostawił klub z długami, a jak panu mówiłem, takiej sytuacji nie ma. Na tę chwilę są chyba trzy lub cztery kluby w pierwszej lidze, które nie mają oświetlenia. Mówią, że będą miały, więc pewnie też mogą dostać licencję warunkowo. To będą też ci mądrzy panowie, którzy mają jeszcze zobowiązania, a podpisują następne kontrakty. To dla nich muszą być zawsze ustalone reguły gry. Ja jednak już to panu powiedziałem i będę to powtarzać, że w pierwszej lidze są więcej niż dwa kluby. Twierdzenie, żeby wydłużać okres spłaty jest niedorzeczne. Nie ma pan kasy, to nie będzie pan miał jej później. To jak z pożyczką, kiedy bierze się jedną, żeby spłacić drugą. W takiej sytuacji i tak jest pan dziadem. Proszę mnie oczywiście źle nie zrozumieć, próbuję wyjaśnić tylko pewne zjawisko. Niech w końcu GKSŻ i PZM pokażą, że są facetami, którzy przestrzegają od A do Z prawo i mają twarde reguły jak w piłce nożnej. Najbardziej mi się chciało śmiać z jednej rzeczy, którą panowie prezesi opowiadali na tym zebraniu. Chodziło o to, że te zadłużenia nie są ich winą. To ja przepraszam, ale czyją? Kto podpisywał te kontrakty? - zakończył Skrzydlewski.

Źródło artykułu: