Andrzej Huszcza jest przekonany o tym, że nasza drużyna poradzi sobie na torze w Kings Lynn i awansuje do finału w Gorzowie. - Polacy mają bardzo duże szanse. Wydaje mi się, że nasi zawodnicy są wręcz pewniakami do zwycięstwa w półfinale. Brytyjczycy jeżdżą u siebie i to jest ich atut. Słyszałem nawet, że Anglicy odgrażają się naszym żużlowcom, ale moim zdaniem nie mają zbyt wielkich szans. Polacy to dziś dla nich inna liga, to nie ta półka (śmiech dop. red.)
Jako zawodnik Huszcza startował w Anglii, m.in. na torze, na którym zostanie rozegrany półfinał DPŚ. - Pamiętam tor w Kings Lynn jeszcze za moich czasów. Kiedy usłyszałem zapowiedź tego półfinału, to aż poderwałem się z krzesła. Przypomniało mi się, jak sam ścigałem się w Anglii. Akurat w Kings Lynn było zawsze pod koło i nie brakowało walki. Także myślę, że to będzie tor pod naszych chłopaków - mówi popularny Tomek.
Zdaniem Huszczy bardzo silnym punktem naszej drużyny będzie Piotr Protasiewicz. - To jest znakomity sezon Piotra Protasiewicza. W tym roku Piotrek postawił tylko i wyłącznie na żużel i to mi się podoba. Wyznaję zasadę, że jak już coś robić to należy to wykonywać dobrze i poświęcić się tylko i wyłącznie temu. Piotr wyznaje właśnie taką zasadę i to od razu widać po wynikach, jakie osiąga w lidze i nie tylko - mówi wychowanek zielonogórskiej drużyny.
Andrzej Huszcza twierdzi, że występ Polaków w turnieju barażowym mógłby być dobrym "przetarciem" przed finałem, ale lepiej nie ryzykować. - Nawet gdyby naszym zawodnikom nie udało się awansować do finału bezpośrednio z Kings Lynn, to mamy jeszcze baraż w Gorzowie. Udział Polaków w tym turnieju "napędziłby" frekwencję i byłby okazją do wjeżdżenia się w ten tor. Ale z drugiej strony w barażu pojadą też Australijczycy i Szwedzi, także to nie będzie łatwy turniej. Dlatego może lepiej, niech kibice przyjdą na stadion i popatrzą sobie na innych żużlowców (śmiech dop. red.).