W niektórych momentach odpuszczałem - komentarze po poznańskiej eliminacji MMPPK

 / Znicz
/ Znicz

W środowych eliminacjach Młodzieżowych Mistrzostw Polski Par Klubowych w Poznaniu najlepsi okazali się żużlowcy WTS Nice Warszawa, awans wywalczyli również zawodnicy z Zielonej Góry. Prezentujemy komentarze po zawodach.

Mirosław Kowalik (trener Lechma Poznań): Maciej Fajfer początek miał niezły, a potem para z niego zeszła, ale miał jakieś problemy ze sprzętem. Nie bardzo mógł się dogadać z motocyklem. Piotr Świdziński dalej nie ma na czym jeździć i tak wygląda nasza obsada juniorska.

Przemysław Pawlicki (WTS Nice Warszawa): Jeździło mi się bardzo fajnie, miałem duży głód jazdy i bardzo chciałem zrobić dobry wynik, co chyba się udało, bo każdy wyścig z bratem przyjechaliśmy na 5:1. Do zawodów podeszliśmy spokojnie, najważniejszy był awans, ale chcieliśmy się pokazać z jak najlepszej strony.

Maciej Fajfer (Lechma Poznań): Miałem trochę problemów ze sprzętem - przed biegiem ze Startem motocykl zaczął mi przerywać, więc zmieniłem na drugi, który już nie był tak szybki, tak dopasowany. Szkoda tego biegu. W niedzielę mamy ważny mecz i nie chciałem stracić motocykla czy sobie zrobić krzywdę, więc zawody potraktowałem raczej treningowo i w niektórych momentach odpuszczałem.

Patryk Dudek (ZKŻ Zielona Góra): Najważniejsze, że awansowaliśmy do finału. Zawody były bardzo męczące - było bardzo ciepło, a turniej się przedłużał, były upadki, bardzo nieszczęśliwa sytuacja z Patrykiem Kociembą. Przed ostatnim biegiem odpowiedzialność ciążyła taka sama na mnie jak i na Adamie, bo gdybym wygrał, a on był czwarty to i tak byłby wyścig dodatkowy.

Kacper Gomólski (Cembrit Start Gniezno): Zabrakło w sumie m. in. moich punktów w biegu z Pawlickimi. Szkoda tej dwójki, tak samo jak ostatniego biegu. Liczyłem, że z trzeciego pola wyjdę z Patrykiem (Dudkiem - przyp. red.) Ten jednak uciekł mi ze startu i jechał optymalną ścieżka, jeszcze mi odjeżdżając. Trudno więc było mi cokolwiek zrobić. Rozważałem, czy nie poczekać jeszcze na Wojtka. Szczerze jednak powiem, że obawiałem się możliwości jakiegoś upadku, więc jechałem swoje. Za rok znów spróbujemy. Tor był dziś bardzo fajny, koleinki za bardzo nie przeszkadzały. Szkoda, że przed ostatnim biegiem nie polali, ale trzeba się spasować do każdej nawierzchni. W niedzielę będą nowe tłumiki, więc tor powinien być inny.

Wojciech Lisiecki (Cembrit Start Gniezno): Zielonogórzanie okazali się szybsi od nas. Ogólnie zawody nie były łatwe. Szkoda biegu z braćmi Pawlickimi. Zaliczyłem upadek, zabrakło dla mnie miejsca. W powtórce Kacper był trzeci. W pozostałych biegach było już lepiej. Tor był całkiem dobry, można było na nim powalczyć. Tworzyły się koleiny, ale nie przeszkadzały one w rywalizacji.

Współpraca: Szymon Kaczmarek

Komentarze (0)