Adrian Gomólski: Przepraszam, jeśli kogoś uraziłem swoim słowami

Adrian Gomólski po ostatnim sparingu ostro wypowiedział się na temat postawy co niektórych kolegów z drużyny. Po meczu ligowym przepraszał i tłumaczył swoje słowa. Zdania jednak nie zmienił co do toru, który zdaniem Gomólskiego za każdym razem jest inny.

- Sam nie wiem, jak miał być przygotowany tor. Po czwartkowym treningu było spotkanie, podczas którego rozmawialiśmy na temat toru, ale najwyraźniej musimy usiąść i spokojnie raz jeszcze porozmawiać o przygotowaniu nawierzchni. Przy okazji przepraszam za moje ostatnie słowa wypowiedziane po czwartkowym treningu punktowanym z Unią Tarnów. Jeżeli ktoś czuje się obrażony moimi słowami, to naprawdę kłaniam się nisko i przepraszam. Nie chcę, by ktoś zrozumiał źle moje słowa. Teraz jest tak, że jadę i zdobywam jakieś tam punkty. Niektórzy już przypinają mi łatkę gwiazdy czy lidera. Wcale tak nie jest. Ja odcinam się od tego. Naprawdę, szanuję kolegów z drużyny. Kilku z nich "zjadło więcej granitu" ode mnie i jeszcze dużo mi do nich brakuje. Co niektórzy chyba źle odebrali moją ostatnią wypowiedź. Nie chciałem nikogo obrazić, a chyba każdy się zgodzi ze mną, że potrzeba nam treningu, treningu i jeszcze raz treningu. Musimy także zrobić coś z tym torem, tak by podczas każdych zawodów był on taki sam, a nie zaskakiwał nas- uważa Adrian Gomólski.

Gomólski - podobnie jak cały zespół Ostrovii - w derbach Wielkopolski z Kolejarzem Rawicz miał dobry początek, a w końcówce przegrywał z rywalami już na starcie. - Moje motocykle w dwóch ostatnich biegach były zbyt słabe. Brakowało w nich mocy. Nie mogłem wyjechać ze startu, a na dystansie też nie byłem szybki. Dwa ostatnie biegi zupełnie zaprzepaściłem. Moim zdaniem w trakcie zawodów było lane zbyt mało wody na ten tor - skomentował starszy z braci Gomólskich.

Żużlowcy Ostrovii minimalnie, bo tylko 46:44 wygrali z Kolejarzem Rawicz i przed następnym meczem zespół Jana Grabowskiego ma wiele pracy, by jeździć tak jak oczekuje się od kandydata do awansu do pierwszej ligi. - Nie jestem od oceniania tego, jak pojechaliśmy. Cieszę się, że wygraliśmy mecz. Radość sprawiła mi także podwójna wygrana z Łukaszem Sówką. Chcieliśmy ucieszyć ostrowskich kibiców, a przede wszystkich panów Garcarków. Oni żyją tym, a największą satysfakcję sprawia im fakt, gdy wygrywają żużlowcy z gwiazdką na kevlarze – kończy Adrian Gomólski.

Źródło artykułu: