Kwestia tłumików nie jest rozstrzygnięta - rozmowa z żużlowym mistrzem świata Tomaszem Gollobem

Nasz champion zdradza, że są prowadzone testy z nowym przelotowym tłumikiem i zaprasza na swój występ w zawodach… motocrossowych!

Bartłomiej Czekański: Czytelnicy atakują mnie, że w swoich tekstach przejechałem się po Protasiewiczu, Holcie, coachu Cieślaku i zawodnikach-łamistrajkach z głośnego "listu 31", ale Ciebie oszczędziłem, mimo że zapowiedziałeś, iż w GP jednak pojedziesz z nowym tłumikiem…

Tomasz Gollob: Myślę, że to wszystko co w mediach powiedziałem do dzisiaj na temat mojego ewentualnego startu w GP, gdzie obowiązują nowe tłumiki, na razie wyczerpuje ten temat. Na razie, gdyż "sprawa tłumikowa" jeszcze się nie zakończyła i nie jest rozstrzygnięta. Dowiedziałem się, że wczoraj (a rozmawialiśmy w piątek - dop. BCz.) przeprowadzono testy nowego, przelotowego tłumika brytyjskiej firmy DEP Pipes, który miałby być wolny od wad poprzednich typów tych nowych urządzeń. Jeśli będę znał więcej szczegółów, to się nimi podzielę. Słyszałem, że FIM skłonna jest szybko homologować ten tłumik, jeśli testy przebiegną pozytywnie. Cieszę się, że w Polsce nadal korzystamy z bezpieczniejszych, sprawdzonych tłumików. Staram się nie odnosić do tego, co dzieje się w Anglii czy Szwecji, gdyż tam tory mają inną konsystencję niż nasze. Generalnie, na nowych tłumikach źle się jedzie, nie można robić przyczepnych torów, a tylko śliskie, jakie przeważają na tzw. Zachodzie. Wzrastają też koszty utrzymania sprzętu. O wyciszeniu warkotu motorów, co nie podoba się kibicom, nawet już nie będę wspominał. Same negatywy.

Kenneth Bjerre opowiada, że aż cztery miesiące zajęło mu i jego mechanikom dostrojenie nowego tłumika do silników. A Ty jesteś na jakim etapie?

- Spokojnie, mam zdublowany park maszyn. 25 silników o różnych charakterystykach. Dziś na treningu w Gorzowie też będę testował nowe tłumiki, lecz wciąż wierzę, że jednak nawet w GP pojedziemy na starych i na to głównie się nastawiam. Na to jestem przygotowany. Najbliższe tygodnie zadecydują. Czekam ewentualnie na ów nowy przelotowy tłumik firmy DEP, który ma być rozwiązaniem kompromisowym. Wtedy wszyscy będziemy musieli od nowa dostrajać do niego silniki, gdyż będą zupełnie inne parametry! Ale w głębi duszy wciąż ufam, że na całym świecie zostaniemy przy starych urządzeniach, skoro w lidze angielskiej jest teraz tyle upadków, a np. Krzysiek Kasprzak, który przecież umie jeździć na żużlu, opowiada, że już trzy razy leżał przez nowy tłumik. Inni zawodnicy też coraz głośniej narzekają…

Właśnie, jaki przewidujesz scenariusz, gdy latem okaże się, że silniki masowo wybuchają, a jeźdźcy wpadają na bandę przez te nowe, trefne "ustrojstwa"?

- Niech się tym martwią, ci którzy wprowadzili nowe tłumiki do speedwaya i przekonali do nich pewnych zawodników. Powtarzam, słyszałem, że żużlowcy, którzy w lidze angielskiej muszą na co dzień korzystać z tych nowych urządzeniami są coraz bardziej z nich niezadowoleni.

Nie martwi Cię tegoroczna świetna forma Jasona Crumpa i jego determinacja w jeździe już na początku sezonu?

- Jason to doświadczony zawodnik, trzykrotny mistrz świata. Ale myślę, że z nim będzie jak rok czy dwa lata temu. U siebie w Rzeszowie, w meczu przeciw nam, wywalczył 14 pkt. Ale już na wyjeździe w Lesznie przywiózł dla swej Stali tylko 11 oczek w sześciu startach. Inna sprawa, że jak powszechnie wiadomo, żużlowcom na ogół lepiej idzie u siebie niż na obcych torach. Ale dlaczego straszysz mnie tylko Crumpem? A Kołodziej i Hampel to co? Mógłbym wymienić przynajmniej 5-6 rywali, z którymi będę miał bardzo ciężką przeprawę w cyklu GP IMŚ.

Pierwszy turniej GP ‘2011 odbędzie się w Lesznie, a Ty nie zawsze tam dobrze punktujesz, często nie potrafisz należycie dopasować swój sprzęt do tamtejszego toru. Czy, tfu, tfu, odpukać, ewentualny Twój słabszy wynik na Smoczyku, potem nie będzie rzutować na dalsze Twe występy w tegorocznym cyklu?

- W Lesznie startuję na ogół nie częściej niż dwa razy w sezonie, więc ciężko mi dopasować charakterystykę silników do tamtejszego toru. Hampel i Kołodziej, z natury rzeczy, mają w tym elemencie przewagę nade mną. Są bowiem u siebie. Ale lubię tor w Lesznie, mam szybki sprzęt i jestem w formie. Tylko więc wygrywać! Oczywiście, że trochę się denerwuję przed inauguracyjną GP na Smoczyku, lecz zamierzam rozpocząć obronę tytułu IMŚ z grubej rury. Czyli tym razem chcę zacząć rozgrywki GP znacznie lepiej niż w ubiegłym roku, kiedy to w Lesznie zająłem dopiero 12. pozycję z zaledwie sześcioma punktami na koncie! Nikomu nie mogę dać stuprocentowej gwarancji, że obronię swoją koronę IMŚ, ale na pewno dam z siebie maksimum, by tak się stało. Uspokajam kibiców: na razie wszystko idzie po mojej myśli.

Kibicuję Staleczce Gorzów, bo ona, w przeciwieństwie do kilku innych klubów, aż od 1983 roku nie zakosztowała radości ze zdobycia tytułu DMP. Jednak porażka w Rzeszowie i męczarnie u siebie z Czewą nie są dobrym prognostykiem dla Twojej drużyny i jej ambitnego prezesa Komarnickiego…

- Zawsze początek sezonu jest trudny, zawodnicy mają problemy z dopasowaniem sprzętu, nie wszyscy od razu są w najwyższej formie. W Rzeszowie mieliśmy ciężki mecz. Rzeczywiście, na razie u nas brakuje punktów jednego juniora i seniora. Ale jesteśmy drużyną i pomożemy im na wspólnych treningach. Zespołowa i konsekwentna praca przy sprzęcie, poszukiwanie najlepszych rozwiązań oraz intensywna jazda… i znowu staniemy się jedną z najmocniejszych ekip w Ekstralidze. Będziemy bardzo groźni dla każdego. W gorzowskim klubie sprawy organizacyjne i finansowe są poukładane na światowym poziomie. Nic więc, tylko wygrywać!

Wczoraj znowu jeździłeś na motocrossie. Niczego nie nauczyła Cię Twoja ubiegłoroczna kontuzja? Nie boisz się "powtórki z rozrywki"?

- Nie, nie boję się. Tamta kontuzja była zupełnie przypadkowa. Ludzie, ja naprawdę dobrze jeżdżę na motocrossie i mogę obiecać, że nic złego mi się tam nie stanie! To jest element moich przygotowań do startów na żużlu. Od lat się sprawdza, więc dlaczego miałbym z niego rezygnować? Przecież nie jeżdżę po wertepach, żeby sobie robić krzywdę! Lubię to. Że ułożenie ręki na manetce jest inne i inna pozycja na siodełku? Tak, tyle że ja niemal codziennie zasuwam na crossie i na żużlu, więc przesiadka z jednego specjalistycznego motoru na drugi nie stanowi dla mnie problemu. Zapraszam Was wszystkich 2 maja do Wrześni (tor Magiera-Opatówko), gdzie wystartuję w oficjalnych zawodach motocrossowych. Wiem, wiem, zaraz powiecie, że stary wariat jestem, ale naprawdę to nie tak.

Tomku, Ty obok starego wariata nawet nie stałeś. Ja mam już 52 lata. Kiedyś powiedziałeś mi, że pewni dziennikarze, którzy rozpisywali się w ubiegłym roku o Twoich małżeńskich kłopotach są po prostu złymi ludźmi. Czy możesz to rozwinąć?

- Rzeczywiście, noszę w sercu żal, lecz temat jest już zakończony, więc nie będę rozwijał tego wątku i niczego nie będę już komentował. Zresztą, ja się konsekwentnie raczej nie wypowiadałem w mediach na temat moich osobistych spraw czy ewentualnych problemów. I teraz też nie powiem nawet pół zdania o swym prywatnym życiu.

Jednak my Twoi fani czujemy się niekomfortowo, gdy czytamy w prasie o tym, że nasz mistrz świata został skazany przez sąd w Bydgoszczy za jakieś dawne sprawy w Polonii, m.in., za rzekome ukrywanie swoich dochodów, czy też, że prokuratura dowodzi, iż podpis Twojej żony Brygidy pod Waszymi umowami kredytowymi z bankiem został sfałszowany. Inna sprawa, że ta sama prokuratura podaje, iż to nie Ty podrobiłeś ów podpis. Jak zamierzasz walczyć o oczyszczenie swego dobrego imienia?

- Media piszą jedno, a prawda jest inna. Od wyroku sądu w Bydgoszczy będę się odwoływał, bo ogólnie mówiąc to nieporozumienie i wręcz nieprawda. Mój mecenas mówi, że sprawa jest do wygrania i żadnej kary nie będzie. Jeśli chodzi o Brygidę, to wszystko jest na dobrej drodze. Nie denerwuję się, bo jestem zupełnie niewinny. Dziennikarze wydzwaniają do mnie z pytaniami o te sprawy, ale ja o tym z nimi nie chcę rozmawiać. Myślicie, że jest mi przyjemnie, gdy w gazetach czytam o sobie "Tomasz G." i widzę swoje zdjęcie z opaską na oczach, jakbym był jakimś bandytą?! Tak się tylko zastanawiam, czy jeśli wreszcie okaże się, a przecież mam taką pewność, że jestem bez winy, to czy ci sami żurnaliści, którzy dotąd nurzali mnie w błocie, nagle zaczną pisać, że np. jestem wspaniałym, uczciwym człowiekiem? Przejdzie im to przez gardło? I w ogóle jak z tego wówczas wybrną?

Zapewniam Cię, że nie tylko ja uważam Cię za spoko gościa, jak mawia młodzież. Prawdziwi kibice są z Tobą. Niedawno media podały, że podpisałeś rekordowy kontrakt reklamowy z producentami napoju "Monster" (Monster Gollob to brzmi nieźle, co? - dop. B.Cz) za około milion złotych! Co zrobisz z taką kasą?

- Drogi Bartku, hm, dżentelmeni o pieniądzach nie rozmawiają. Poza tym, nie wiem, skąd media wzięły akurat tę kwotę? Chyba z kapelusza. Niech sobie piszą, co chcą. Wiesz, że ja żyję żużlem, więc dodatkowe środki przeznaczę właśnie na speedway. It’s my life!

Źródło artykułu: