Maks Gregoric: Mam nadzieję, że znajdę dla siebie klub w Polsce

Miniony sezon nie był szczęśliwy dla Maksa Gregorica. Słoweniec początkiem maja nabawił się kontuzji, która wykluczyła go ze startów do końca sezonu. Żużlowiec nadal przechodzi rehabilitację i wierzy, że na wiosnę będzie już gotowy do jazdy.

Do feralnego w skutkach upadku doszło 8 maja, kiedy zespół Maksa Gregorica - Redcar Bears mierzył się w wyjazdowym spotkaniu Premier League z Workington Comets. Od tego czasu minęło ponad osiem miesięcy, a Słoweniec nie powrócił jeszcze do pełnej sprawności. - Ciągle przechodzę rehabilitację po kontuzji, której doznałem w maju zeszłego roku. Złamałem kość udową, a po tego typu urazie rehabilitacja trwa bardzo długo. Dwa tygodnie temu miałem zabieg, wyciągnięto mi jedną śrubę z nogi, a teraz muszę przeznaczyć jeszcze na dojście do pełnej sprawności jakieś sześć, osiem tygodni. Lekarz powiedział mi, że po tym czasie wszystko powinno być już w porządku. W związku z tym mam nadzieję, że będę gotowy do jazdy na czas, ale wiem też, że czeka mnie wiele pracy aby wrócić do formy sprzed kontuzji - mówi Gregoric w rozmowie z naszym portalem.

Brytyjski klub niespełna 26-letniego Słoweńca ciągle nie skompletował składu na zbliżający się sezon. W składzie Redcar Bears obecnie widnieją nazwiska pięciu zawodników, w tym m.in. Gary'ego Havelocka i Jasona Lyonsa. Nie ma jednak co liczyć na to, iż do tego grona dołączy Gregoric. - Redcar ma w tej chwili zakontraktowanych pięciu zawodników, więc są jeszcze dwa wolne miejsca, ale ja nie jestem brany pod uwagę jeśli chodzi o ich zajęcie. Rozmawiałem z promotorem Brianem Havelockiem, klub był mną zainteresowany, ale powiedziałem, że nie chcę wracać na Wyspy na początku sezonu. Może mógłbym wrócić w trakcie rozgrywek. Miałem ciężką kontuzję i dawno nie siedziałem na motocyklu, dlatego potrzebuję więcej czasu, zanim będę w 100 proc. gotowy do ścigania się. Najpierw potrzebuję więcej treningów i trochę łatwiejszych zawodów, żeby poczuć się swobodnie na motocyklu i nabrać pewności siebie - uważa żużlowiec.

Maks Gregoric chciałby za to znaleźć dla siebie klub w Polsce. W zeszłym sezonie miał podpisany kontrakt z drużyną z Ostrowa Wlkp. jednak w barwach tego zespołu nie udało mu się odjechać żadnego spotkania. We wcześniejszych latach był zawodnikiem KSM Krosno i Kolejarza Rawicz. - Chciałbym znaleźć jakiś klub w lidze polskiej, jednak nie jest to łatwe, ponieważ nie miałem odpowiednich wyników w zeszłym roku. Potrzebuję kilku dobrych występów po powrocie na tor i może wtedy będę miał okazję, żeby podpisać kontrakt z którymś klubem. Póki co nie rozmawiałem z nikim, ale mam nadzieję, że to się zmieni i znajdę dla siebie klub w Polsce.

Długa rehabilitacja znacznie utrudnia przygotowania do sezonu reprezentanta Słowenii. Zawodnik stara się jednak wykonywać wszystkie ćwiczenia, jakie tylko aktualnie może. - Moje przygotowania są powiązane z kontuzją, ale staram się robić rzeczy, które mogę. Chcę się przygotować najlepiej jak tylko mogę. Jestem umówiony na wizytę u lekarza 10 lutego, będę miał prześwietlenie i będzie można powiedzieć, czy kość jest już w porządku. Jak tylko wszystko będzie już dobrze, zacznę się przygotowywać dużo bardziej intensywnie. Poza tym planuję zakup nowego silnika GM i myślę, że będę miał solidne podstawy do tego, aby ten rok był lepszy niż zeszły - mówi Gregoric.

Słoweniec przyznaje, że ciężko jest mu wyznaczyć sobie cele na zbliżający się sezon. Uważa, że najpierw musi wrócić do pełnej sprawności fizycznej. - Naprawdę ciężko jest powiedzieć, jakie cele postawię sobie przed tym sezonem. Nigdy nie miałem tak poważnej kontuzji i nie chcę wywierać na sobie niepotrzebnej presji. Po pierwsze muszę wrócić do formy, w jakiej byłem przed kontuzją. Chciałbym poczuć znowu radość z jazdy na motorze i dać trochę emocji ludziom, którzy przychodzą na stadion oglądać zawody - kończy Maks Gregoric.

Maks Gregoric podczas zawodów na torze w Debreczynie

Źródło artykułu: