- Cieszę się z tej wygranej, jest to bardzo prestiżowy turniej, na który warto przyjechać i powalczyć. Mnie się udało wygrać. Rok temu były defekty, problemy z motocyklem, a w tym roku było już jak trzeba - komentował tuż po finałowej gonitwie żużlowiec.
Gnieźnieński turniej bardzo szybko wyrósł na jedną z najważniejszych tego typu imprez w kraju. Z zaproszenia do wzięcia w nim udziału skorzystała cała światowa czołówka. - Jest to dla mnie taka wisienka na torcie, która dodaje mojej karierze smaczku - krótko stwierdza nowy król gnieźnieńskiego żużla.
Licznie zgromadzeni kibice mogli obejrzeć kapitalne widowisko. Szczególnie imponowały świetne szarże Tomasza Golloba, kiedy wyprzedzał wszystkich w swoim stylu - po orbicie. - Tor jest bardzo dobry, przyjemny, odpowiednio przygotowany. Ten owal ma super geometrię. Można się pościgać, atakować z lewej, z prawej. Wszystko można zrobić. Na tym właśnie polega ten sport - komplementował przygotowanie nawierzchni aktualny wicemistrz świata i mistrz Polski.
Tradycją jest, że zwycięzca wraca do Gniezna przy okazji kolejnej edycji, aby bronić tytułu. Tak było w przypadku poprzednich triumfatorów: Rafała Dobruckiego i Grega Hancocka. "Chudy" przyznał, że z przyjemnością wystąpi w Grodzie Lecha w przyszłym sezonie. - Wszystko jednak zależy od terminarza moich rozgrywek i od tego co będzie za rok - zastrzega. - Bądźmy jednak dobrej myśli. Sądzę, że wszystko będzie w porządku i przyjadę tutaj bronić tytułu.
Na koniec "Tomasz III" dodał, że nie myśli jeszcze o kolejnych rundach cyklu Grand Prix. - Zostawmy mistrzostwa świata. To jest coś innego, różna motywacja, presja. Cieszmy się z tego, co mamy. Teraz czeka mnie ciężki mecz ligowy, potem wyjazd od Szwecji. Dopiero wtedy udam się do Kopenhagi - zakończył najbardziej utytułowany żużlowiec w Polsce.