Bartłomiej Czekański - Bez hamulców: Krew Boga, czyli pokonaj siebie

Ateiści, jeśli nie chcą, to niech nie czytają. Niech ominą ten tekst szerokim łukiem. Mam gdzieś ich nową, spaczoną religię pn. poprawność polityczna. Dziś Wigilia i nawet Czekański przemówi ludzkim głosem.

W tym artykule dowiesz się o:

Piotrek Szypulski, jeden z moich bokserskich trenerów (i mego młodszego syna), właśnie pięknie napisał mi na "naszą klasę", że Bóg się rodzi z każdym naszym dobrym uczynkiem i wtedy, gdy jesteśmy życzliwi dla innych. Bóg się rodził, gdy toruńscy żużlowcy ostatnio zagrali w hokeja na rzecz chorej dziewczynki, gdy zielonogórscy kibice speedwaya zorganizowali Wigilię dla potrzebujących, gdy Krzysio Kasprzak wraz ze sponsorem przekazał podarunki dla domu dziecka, gdy Ząbikowie, Lampkowski i Puszakowski odwiedzili więźniów w zakładzie karnym. Prawdziwe "Anioły". Choć może niekoniecznie z więźniów, aczkolwiek wszyscy wiemy, że każdy siedzi za niewinność. Takich przykładów dobroci żużlowego środowiska jest więcej. Z każdym z nich Bóg się rodzi. Szkoda tylko, że są to takie jednorazowe przedwigilijne akcje, a nie codzienność. Mam nadzieję, że płyną z głosu serca, nie zaś z potrzeby lansu bądź z tego, że... tak wypada.

Ale uwaga! Widzę też krew Boga, gdy kulminacyjnym punktem Świąt jest kupno plazmy na raty i szał ciał w hipermarketach. Widzę krew Boga, gdy młodzi ludzie z mego miasta, jak przypuszczam dla autoreklamy, chcą usuwać krzyże ze ścian zamiast zbuntować się przeciw złemu systemowi nauczania, niesprawiedliwości, konsumpcjonizmowi, wojnom, cynizmowi i zaprzaństwu polityków.

Bóg krwawi, gdy widzi jak nielojalni są prezesi naszych żużlowych klubów wobec siebie i jak podli bywają wobec zawodników. Czy działacze wiedzą, jak to jest żyć miesiącami bez wypłaty? No cóż, syty głodnego nie zrozumie.

Bóg krwawi, gdy widzi te kibicowskie burdy na trybunach, tę irracjonalną nienawiść między fanami różnych drużyn. Krwawi, gdy czyta internetowe posty, płynące prosto z szamba. Taaak, ktoś mądrze śpiewał, że nie istniejemy, gdy nasze życie przestaje być codziennym sumieniem.

Dziś Wigilia. Niech więc Bóg się rodzi, a moc truchleje...

Mocy przybywaj!

A jednak pod choinkę życzę Wam i sobie wewnętrznej mocy. Trochę obciachowa kapela "Feel" wcale nie tak obciachowo śpiewa:

"Hej, mówię sobie siłę masz

i nie przegraj wygraj, grasz

ale w pokonanie siebie.

Pokonam więc siebie, pokonam siebie

udowodnię, że można lepiej

pokonam więc siebie, pokonam siebie, udowodnię..."

*Tomaszowi Gollobowi życzę:

Żeby pod choinką wreszcie znalazł taką moc i taki wewnętrzny spokój, które pozwolą mu "na zimno"” spełnić swoje (i nasze) marzenie o koronie indywidualnego żużlowego mistrza świata. I żeby potrafił wybaczać swemu nowemu najlepszemu koledze ze Stali Gorzów Nickiemu P., gdy ten będzie rzucał w niego rękawiczkami lub innym kaskiem.

*Prezesowi Staleczki G., Władysławowi Komarnickiemu:

Mimo że ma Pan w składzie Golloba i Pedersena, ostatnio jakoś nie zapowiada już Pan buńczucznie "cztery razy wpieprz sąsiadom z południa", ani medalu w DMP. I dobrze! Zobaczy Pan, że ta pokora będzie Pana mocą. Stal naprawdę może wygrać Ekstraligę '2010! Tylko co potem z klubową kasą?

*Szefowi Falubazu, Robertowi Dowhanowi:

Żeby znalazł moc oraz szczyptę rozsądku i wreszcie dogadał się z Grzesiem Zengotą, a pogonił PUK-a. I kartonu ulubionych różowych koszul życzę w prezencie.

Dowhan z Komarnickim są skazani na siebie, tak samo jak kibice zielonogórscy na gorzowskich i odwrotnie. Gdyby jednych zabrakło, to drudzy zapłakaliby się na śmierć. Kto się czubi, ten się lubi. Padnijcie więc sobie w Wigilię w ramiona i nie róbcie więcej z Lubuskiego wiochy na całą Polskę!

*Hansowi Andersenowi:

Żeby wreszcie z brzydkiego kaczątka wyrósł piękny łabędź. Facet z takimi papierami na jazdę nie może tak cieniować!

*Prezesowi Unibaksu, panu Wojciechowi Stępniewskiemu:

Czi te oczi mogom kłamać? Czyżby tak?! Najpierw czytałem gdzieś Pańską wypowiedź, że lojalnie nie zamierza Pan osłabiać lokalnego rywala, czyli Polonii Bydzi i nie zabierze jej Pan Sajfutdinowa. Potem zaś usłyszałem, że jednak złożyliście Emilowi ofertę. Jeśli to prawda, a chyba tak, to szybko do spowiedzi proszę! Choćby i do Ojca Dyrektora. Może być za pośrednictwem przykościelnej telefonii komórkowej imć Karkosika. I o tym, że w żywe oczy wpierał nam Pan, iż "pussy to po angielsku tylko kotek", też proszę nie zapomnieć. Rozgrzeszyć to ja nie mogę nawet siebie, ale za pokutę zadaję Panu zdobycie dla Torunia DMP '2010. Bo Toruń jest tego przecież wart! I życzę (kasy) Karkosika jeszcze przez wiele lat!

*Kibicom Polonii Bydgoszcz:

Żebyście nie musieli skandować "Daria Awaria", jeśli Grzesiek Walasek okaże się niewypałem na betonie. Teraz tylko pozostaje mi życzyć Wam takiego fuksa jak w minionym sezonie.

*"Gregowi" Walaskowi:

Obyś okazał się tego (transferu) wart!

*Antoniemu Lindbaeckowi:

Lewisem Hamiltonem Ty już chyba nie będziesz, ale życzę mocy, byś spełnił pokładane w Tobie nadzieje jako w żużlowcu. I żebyś miał siłę ostatecznie i raz na zawsze pokonać dręczące Cię demony (myślę tu o nagłośnionych kiedyś problemach z alkoholem).

*Scottowi Nichollsowi, Tomaszowi Chrzanowskiemu, Adamowi Skórnickiemu, Davey'owi Wattowi, Rafałowi Okoniewskiemu i kilku innym zawodnikom z tzw. grupy trzymającej doły w sezonie '2009:

Mocy, żebyście przypomnieli sobie, jak to się fachowo skręca w lewo. A przecież każdy z Was kiedyś był w te klocki bardzo dobry! Najbardziej kciuki ściskam za przesympatycznego, kolorowego Adasia Skórnickiego. Indywidualnemu Mistrzowi Polski nie przystoi bowiem swoją tak beznadziejną jazdą spuszczać klubów z ligi.

*Karolowi Ząbikowi i Damianowi "Wojownikowi" Balińskiemu:

Żebyście poszli śladem Piotrka Protasiewicza i by po najbliższym sezonie można było o Was napisać: redivivus! "Balon" wiem, że "serce fightera umiera ostatnie". O Twoją waleczność więc się nie boję. Tylko, czy Twoje żużlowe umiejętności nie uleciały wraz z przewlekłą kontuzją!? A może i z wiekiem?

*Moim ziomalom, kibicom wrocławskim:

Sparty (ale pamiętajcie, że samym sentymentem nie da się utrzymać drużyny) i przynajmniej spokojnego piątego miejsca w lidze, bo na więcej się nie zanussi. I żeby kasy starczyło na cały sezon. Zresztą ani mnie to ziębi, ani grzeje. Zależy mi głównie na szkółce WTS-u, by wychowała kolejnych Janowskich i pozwalała młodym ludziom spełniać ich marzenia.

*Markowi "Narodowemu" Cieślakowi:

Żeby Twój czarny terier rosyjski Borys, champion globu, dziś o północy zaszczekał ludzkim głosem (jak ja to teraz robię) i podpowiedział Ci, jak obronić złoto w DPŚ, DMŚJ i DMEJ. A Gollobowi, jak zdobyć indywidualną koronę. I żeby nadal, Trenerze, nie zawodziła Cię Twoja kichawa do żużla, zaś tegoroczna wpadka ze Skotem i Łotem okazała się tylko przelotnym katarem. Wiem, wiem, ktoś ich wsadził Ci do składu...

*Danielowi Jeleniewskiemu, Piotrkowi Świderskiemu i Leonowi Madsenowi:

Żebyście w 2010 roku nie okazali się Bolkiem, Lolkiem i Tolą, czyli takimi samymi kabareciarzami jak Flip i Flap, czyli Skot i Łot w minionym sezonie.

*Głównej Komedii Sportu Żużlowego:

Skuteczniejszych metod promowania polskiego żużla. Proponuję namówić Tomka Golloba na udział w którymś z telewizyjnych programów cyrkowo-rozrywkowych z celebrytami w roli głównej, np.: "Jak oni wyją", "Taniec z gwizdami", "Gwiazdy tańczą na wodzie", "Mam tlen" lub "Pudzian kontra Najman" (Tomku czas na rewanż z Boycem!).

*Działaczom KMO:

Nadchodzi Wigilia i Wy - zdaje się - też zaczynacie mówić ludzkim głosem, zwłaszcza pan Stangret. Ponoć zawiesiliście bezsensowne kary, które nałożyliście na swoich żużlowców (za to, że ci nie chcieli się zabijać na źle przygotowanym torze), a nawet obiecujecie, że jeśli dostaniecie do organizacji (już jako Ostrovia?) jakąś prestiżową imprezę, to spróbujecie spłacać swoje długi u zawodników. Życzę mocy, cobyście tak trzymali. Może kiedyś żużlowa Polska jeszcze Was pokocha?

*Prezesowi Włókniarza Marianowi Maślance:

Od bohatera do zera? Tak może być, bo tak bywa, gdy wielkomocarstwowe ambicje nie są poparte realną kasą. Obietnicami sponsorów piekło jest wydrukowane. Życzę mocy, żeby Pan przetrzymał owe piekło, przez które Pan zapewne przejdzie (oby nie!) w nadchodzącym sezonie. Łaska kibica bowiem na pstrym koniu jeździ. Fani są bezwzględni. Może nawet podjadą po Pana taczką, jak po Leszka Tillingera w Bydzi? Trzymam za Pana kciuki Panie Marianie, bo od zawodników i mechaników wiem, że jest Pan dla nich niczym ojciec.

*Jarkowi Hampelowi:

"Mały" już dorosłeś do tytułu indywidualnego mistrza świata. Sajfutdinow pokazał, że tym razem nie będzie dla Ciebie żadnych usprawiedliwień.

*Unii Leszno:

Gdzie jesteś prawdziwa królowo polskiego speedwaya? Znów nie zanosi się na Twój powrót na tron.

* Unii Tarnów:

Żeby Krzysiek Kasprzak nie pomylił Unii z Unią i nie jeździł tak, jak to czynił ostatnio w Lesznie. I żeby beniaminkowe za bardzo nie bolało. I na dokładkę takiego fuksa życzę, jakiego miała kochana Bydzia w minionym sezonie.

*Marcie Półtorak:

Mocy w działaniu i wytrwałości w miłości do żużla, bo raz Pani odchodzi ze Stali, a potem wraca. A gdy Pani kiedyś rzeczywiście już na dobre wycofa się ze speedwaya, to gorąco życzę, by nikt w Rzeszowie i w Polsce nie mógł wówczas powiedzieć: "bo to zła kobieta była". I sukcesów życzę w przyszłym roku, choć myślę, że ten Pani nowy składzik (po angielsku: team) jest mocno przereklamowany. Skoro jesteście uważani za pewniaków do awansu, to znaczy, że pierwsza liga nie jest taka mocna za jaką się podaje.

*Nickiemu Pedersenowi:

Powrotu na swoje należne miejsce, czyli na fotel IMŚ.

*Jackowi Gollobowi i Markowi Loramowi, którzy właśnie zakończyli sportowe kariery:

Dzięki za wszystko i pamiętajcie, że legendy o takich warriorach speedwaya jak Wy trwają wiecznie. Kiedy Jacek jeszcze nie miał takich szybkich startów, to łykał rywali jak rekin po atakach z tyłu. Wtedy jego jazda podobała mi się nawet bardziej niż Tomka. A czy ktoś kiedyś zasuwał na "szlace" bardziej dynamicznie niż "Loramski"? I dumny jestem, że jako menago Iskry Ostrów ściągnąłem go do tej drużyny. Świetny facet. Mocy na dalsze pożużlowe życie życzę Wam obu!

*Żużlowcom:

Solidarności w zawodniczej grupie i pamiętajcie też, że pazerniactwo to grzech!

*Młodym żurnalistom:

Macie zapał, pasję, ale wiedzcie, że w naszym zawodzie największym atutem jest pokora wobec tego zawodu. Niekoniecznie pokora wobec działaczy i zawodników.

O tych, o których myślę, gdy tak teraz stoję przed choinką

*Sylwia Dekiert i Rafał Darżynkiewicz - dziennikarskie gwiazdy TVP Sport, a żadni celebryci. Normalni, fajni, bezpośredni, życzliwi ludzie. A więc można nie zwariować w Warszawce. To "Darżyn" wskrzesił żużel w telewizji publicznej. Niech mu będzie policzone.

*Krzysztof "Cegła" Cegielski - twardy charakter i piękna dusza, skory każdemu do pomocy, choć wydawałoby się, że to on jej potrzebuje po ciężkim wypadku na torze. Wierzę, że dzięki swojej tytanicznej pracy i postępowi w medycynie, kiedyś wstanie z inwalidzkiego wózka i zatańczy. Choćby i... na stypie po mnie.

*Jacek Krzyżaniak - Najpierw martwiliśmy się o niego, gdy przywalił w bandę i leżał nieprzytomny w szpitalu. Teraz nowa wielka troska. Z powodu nowotworu wycięto mu żołądek. Ale lekarze coraz częściej wygrywają z rakiem. Mój kumpel, wrocławski dziennikarz, też jest po resekcji żołądka, a daje radę i nadal pracuje. Jacka wiosną zobaczymy w wyścigu na pożegnanie jego pięknej kariery sportowej. Ale on ma teraz do wygrania dużo ważniejszy wyścig. Jestem spokojny, bo "Krzyżak" to typ zwycięzcy. Znany niegdyś angielski żużlowiec Alan Grahame, jak pamiętam, chorował na białaczkę (nowotwór krwi) i w trakcie terapii zasuwał na żużlu. I też wygrał.

*Czekański - Ja od 30 lat również walczę ze swoimi demonami. Czasem je odpędzam na kilka dni, tygodni, miesięcy, a nawet lat. Ale wracają i są tygodnie, gdy im ulegam i zawalam na całej linii. Więcej Wam nie opowiem, bo nie jestem aż takim ekshibicjonistą za jakiego mnie uważacie. Pomaga mi to, że wierzę w Boga, problem w tym, że on już nie wierzy we mnie. Pomaga mi rodzina, a kiedyś pomogli Andrzej Rusko i Krysia Kloc, stąd ten mój sentyment do nich. Mnie pod choinkę także więc trzeba będzie mocy i to o sile bomby atomowej. Demony bowiem wciąż atakują wściekle. Mniej kumatym podpowiem, że absolutnie nie chodzi o to, że mam jakiegoś świra... choć po tylu latach pobytu w polskim żużlu, to kto wie.

*Na koniec dzisiejszego świątecznego "felka" kibicom i zawodnikom, działaczom, rewelacyjnym mechanikom, dziennikarzom, wszystkim nam w natchnieniu oczekującym na pierwszą spadającą gwiazdkę (ale to nie ja spadam, bo nigdy nie dorobiłem się statusu gwiazdki) dedykuję tekst pięknej piosenki (Bożeny Intrator):

"Bo kiedy miasto na święta się stroi,

Niejeden z nas o przyszłość się boi,

Niejeden z nas w marzenia ucieka

wierząc, że spełnienie gdzieś czeka.

A kto wie czy za rogiem

nie stoją Anioł z Bogiem

i warto mieć marzenia

doczekać ich spełnienia!

Kto wie czy za rogiem

nie stoją Anioł z Bogiem

nie obserwują zdarzeń

i nie spełniają marzeń?

/kto wie?/

Niejeden z nas czasem robi jakiś błąd,

czasem się zdarza dwa razy pod rząd,

ufa tym, co nie warci ufania ,

kocha tych, co nie warci kochania.

Ale kto wie czy za rogiem

nie stoją Anioł z Bogiem

i warto mieć marzenia

doczekać ich spełnienia!

Kto wie czy za rogiem

nie stoją Anioł z Bogiem

nie obserwują zdarzeń

i nie spełniają marzeń?

/kto wie?/

Jeśli zrobisz ten właściwy krok,

zanim znów upłynie życia rok,

to wszystko będzie tak jak trzeba ,

z udziałem lub bez udziału nieba.

A kto wie czy za rogiem

nie stoją Anioł z Bogiem

i warto mieć marzenia

doczekać ich spełnienia!

Kto wie czy za rogiem

nie stoją Anioł z Bogiem

nie obserwują zdarzeń

i nie spełniają marzeń?

/kto wie?/".

Marry Christmas!

Bartłomiej Czekański

PS Ja jestem z rodzinką, a Kevin znów sam w domu! Oszaleć można z tą telewizją. Co roku ten sam repertuar na Święta.

Źródło artykułu: