Urodzony 20 stycznia 1968 roku Jacek Gomólski w trakcie swojej kariery żużlowej reprezentował dwa kluby: Start Gniezno oraz Polonię Bydgoszcz. Największe sukcesy odnosił w Bydgoszczy, gdzie w latach 1997 i 1998 wraz z drużyną Polonii sięgnął po mistrzostwo Polski.
W 1988 roku przyczynił się do zdobycia brązowego medalu dla bydgoskiego zespołu, a rok później - wspólnie z Jackiem Woźniakiem - poprowadził drużynę do triumfu w Młodzieżowych Drużynowych Mistrzostwach Polski.
Jacek Woźniak, wspominając Gomólskiego, nie szczędził pochwał, podkreślając ich znakomitą współpracę na torze.
ZOBACZ WIDEO: Brady Kurtz przebierał w ofertach. To dlatego wybrał Betard Spartę
- To był dobry kolega, konkretny zawodnik. Między mną i nim były bardzo dobre relacje. Nigdy nie mieliśmy żadnych problemów. Na torze zawsze był skory do pomocy. Z nim nie trzeba było umawiać się przed wyścigiem na różne rzeczy, które będziemy robili podczas biegu. Były takie niepisane zasady, które same wytwarzały się w czasie biegu, by wynik dla drużyny był jak najlepszy. Każdy miał to z tyłu głowy. Z Jackiem dobrze jeździło się w parze - wspominał w rozmowie z WP SportoweFakty.
Odwaga Gomólskiego wyróżniała go na tle innych zawodników. - W tamtych czasach było to dość sensacyjne, że ktoś w tak bezpardonowy sposób potraktował lidera klubu z Torunia. To mi utkwiło w pamięci. Jacek Gomólski nie brał jeńców - zaznacza Woźniak.
Choć na torze był nieustępliwy, poza nim dał się poznać jako pogodny i towarzyski człowiek. Znajomi podkreślali, że miał poczucie humoru, ale i dystans do siebie. Woźniaka informacja o śmierci Gomólskiego zszokowała. Tak jak i wielu innych.
- Pamiętam go jako bardzo pracowitego zawodnika, zarówno na treningach ogólnorozwojowych jak i na torze. Uczyłem się od niego profesjonalnego podejścia do tego sportu. Zawodowstwo wtedy dopiero pojawiało się wśród polskich żużlowców. On był jednym z pierwszych, który zdecydował się na taki krok. Można było się na nim wzorować - wspominał go Krzysztof Jabłoński.
Od czasów zakończenia kariery w 2001 roku wychowywał na żużlowców dwóch synów. Najpierw starszego, Adriana, a następnie młodszego, Kacpra. Wsparcie dla swoich latorośli wykazywał zawsze, a jego doświadczenie pozwalało na to, by pomagać swoim pociechom w każdym aspekcie żużlowego rzemiosła.
Kilka dni po śmierci ojca Kacper Gomólski pojechał w meczu ROW-u Rybnik z Wilkami Krosno. Startował wtedy dla klubu z Górnego Śląska i zdobył płatny komplet punktów. ZAdedykował go właśnie zmarłemu ojcu.
Jacek Gomólski zmarł 2 kwietnia 2021 roku w wieku 53 lat. Przyczyną śmierci był zawał serca.