[b]
Konrad Mazur, WP SportoweFakty: Przed nami start sezonu Speedway Grand Prix. Bez wątpienia faworytem do złotego medalu będzie Bartosz Zmarzlik. Jak ocenia go pan jako żużlowca? [/b]
John Davis, były angielski żużlowiec, uczestnik finałów IMŚ, mistrz świata w drużynie: Pierwsze co rzuca mi się na myśl, to że ma naprawdę znakomity sprzęt. Jego motocykle są ciągle szybkie i wybiera bardzo dobre ustawienia, niezależnie od warunków torowych. Szczerze mówiąc, nie ma jednak zbyt dużej konkurencji. Nawet jeśli przegra start, jest zdolny by wyprzedzać, bo do każdych zawodów ma przygotowane wszystko perfekcyjnie. Przez brak mocnych rywali, jego wygrywanie staje się nieco łatwiejsze. Pod pewnym względem to przykre, że nie ma za bardzo ma mu się kto postawić. Rywalizacja byłaby na pewno ciekawsza, a on potwierdziłby jeszcze bardziej, że nie ma sobie równych. Nie ma kogoś, kto zagroziłby jego dominacji.
Jeśli spojrzymy na to, co dzieje się od początku sezonu, to niektórzy żużlowcy mogą zwątpić w to, by pokonać Zmarzlika na koniec. To prawdziwy mistrz.
Wygrywanie to nie jest tylko to, co dzieje się na torze. Uważam, że 50-60 proc. to jest to, co wypracujesz sobie przed zawodami. Przygotowanie sprzętowe, psychologiczne, forma fizyczna, twoje poświęcenie by być najlepszym. Bartosz Zmarzlik to wszystko ma i dlatego ma przewagę nad pozostałymi. Startując w mojej erze nie braliśmy aż tak poważnie wielu rzeczy, do których obecni zawodnicy mają dostęp i sięgają po to. Nie tylko sprzęt, ale detale w przygotowaniu sprzętowym czy fizycznym.
Mówi pan o jego plusach, a jakie są jego słabości? O ile w ogóle je posiada? Jak inni mają sobie z nim poradzić jako rywalem?
Na pewno nie można tak mówić, bo brakuje mu odpowiedniego przeciwnika. Żeby zobaczyć jego słabości, musi mieć rywala, który zagrozi jego pozycji. To rywal obnaża twoje słabości. Myślę, że cykl cierpi z powodu braku Emila Sajfutdinowa. To zawodnik o niezwykłym talencie, ściga się bardzo dobrze. On, jak i Artiom Łaguta, to są kandydaci do tego, aby napierać na niego, podejmą wyzwanie i będą rywalizować z nim na równi. Wielka szkoda, że nie pozwalają im startować, bo Grand Prix byłoby o wiele ciekawsze. Wydaje mi się, że władze FIM nie do końca wiedzą, co robią.
ZOBACZ WIDEO: Patryk Dudek w lepszej formie niż przed rokiem. "To będzie kolejny temat do rozmów"
Pracowałeś z Lee Richardsonem, który ścigał się w Grand Prix, a był tam Tony Rickardsson, dominator cyklu. O Zmarzliku też już mówimy jako o osobie, która nie daje żadnych szans pozostałym.
Myślę, że nie możemy ich do końca porównać, to inna era, ale uważam, że Tony to inna półka, nie ujmując niczego Zmarzlikowi, bo jest profesjonalistą w każdym calu, udowadnia, że jest niesamowity. Tony, gdziekolwiek się nie pojawił, był za każdym razem rywalem, którego trzeba będzie się bać. W dodatku miał świetnych przeciwników, a i tak ich ogrywał. Tak samo moglibyśmy porównywać Rickardssona do Ivana Maugera czy Ove Fundina, ale nie da się tego dobrze zmierzyć, bo inne czynniki decydowały o zwycięstwie. Inna technologia, przygotowanie itd. To nie do końca w porządku, by ich porównać jeden do jednego.
W czasach zimnej wojny żużlowcy mieli swoje problemy. My jeżdżąc na wschód, np. do Czechosłowacji, musieliśmy uważać na różne aspekty, np. standardy hoteli. To nie były równe warunki dla każdego, jak to jest dzisiaj. Obecnie nie wyobrażasz sobie, że np. transport sprzętu może decydować o twoich sukcesach.
W Grand Prix zobaczymy trójkę Brytyjczyków. Co może pan powiedzieć o Robercie Lambercie i jego szansach?
Nie wiem zbyt dużo na temat Roberta. Widziałem go na zawodach w Pardubicach, dobrze sobie radzi. Mając Jasona Crumpa przy sobie może zrobić różnicę już niedługo. Znacznie więcej obserwowałem Taia Woffindena, gdy pracowałem z Lee. Jestem pod wrażeniem jaką drogę przeszedł i jak był zdeterminowany, by zostać mistrzem świata. Chciałbym zobaczyć jak wraca na tę samą ścieżkę i będzie wybitną postacią w cyklu. Wciąż wierzę, że jest do tego zdolny.
A Daniel Bewley?
Dan to świetny, utalentowany żużlowiec. Super chłopak, którego styl wypowiadania się jest bardzo dobry. Ma głowę na karku i wie, w którym kierunku iść. W przeciągu dwóch-trzech lat będzie już w pełni przygotowanym zawodnikiem do walki o coś więcej. Nie sądzę, aby miał na sobie dużą presję, dzięki czemu będzie się rozwijać przyzwoicie.
W 2022 roku Bewley wchodził do cyklu bez kompleksów. Niewiele brakowało, a jeszcze zdobyłby brązowy medal. Ostatni rok pokazał jednak coś innego. Był mocny w turnieju zasadniczym, ale nie radził sobie w decydujących biegach.
Dan Bewley na pewno będzie miał jeszcze wzloty i upadki, ale to przyszłość tego sportu. Myślę, że tu są też efekty pracy Taia Woffindena, który pokazał, że zależy mu na angielskim żużlu. To dobry ambasador tego sportu i mógłby przekazać swoją wiedzę oraz pomóc Danowi czy Robertowi wejść na poziom mistrzowski, uwolnić cały ich potencjał, na czym skorzystałby nie tylko angielski, ale i światowy żużel.
Co Bewley musiałby poprawić, by dojść do tego najwyższego poziomu?
Musiałby być jeszcze lepszy na starcie. Oczywiście Zmarzlik też wszystkiego nie wygrywa, ale to jest inny przypadek, on jest w stanie każdego złapać na dystansie. Po prostu w każdych zawodach musi prezentować cztery-pięć znakomitych wyjść spod taśmy. Oczywiście to jeden z warunków, ale wszystko kręci się wokół finałów, do których trzeba po prostu docierać.
Żużel jest prostym sportem, ale są zawodnicy, którzy sobie go komplikują. To krótki wyścig, który ma cztery okrążenia. Trzeba wyjechać na tor, zrobić swoje i nie mieć żadnych wtop. Proste, prawda? (śmiech). Wiem, ale bardzo trudne do realizacji.
Niektórzy mówią, że Bewleyowi brakuje zimnej krwi w kluczowych momentach, a także tego by być nieustępliwym w stykowych sytuacjach. Być może nie wytrzymuje presji?
To dlatego Leigh Adams nigdy nie został mistrzem świata. Musiałeś być przygotowany na rzeczy, które reszta robiła. Dan Bewley ma piękny, elegancki styl, ale to nie znaczy, że nie stanie się bezwzględny, tego nabiera się wraz z doświadczeniem. Jest młody i ma jeszcze czas. Może to kwestia pewności siebie. Najlepszą drogą by ją złapać, jest wygrywanie wyścigów. Musisz uwierzyć w siebie, że możesz zwyciężać. Jeśli z tym sobie nie poradzisz, to będziesz się męczył z własnymi słabościami.
Kto pana zdaniem może być w tym roku najgroźniejszym rywalem dla Zmarzlika?
Powiedziałbym, że Dan Bewley, ale nie uważam, że jest jeszcze gotowy do tego zadania. Kto wie, może Tai Woffinden znów wszystkich zaskoczy i wróci na dobre tory? Na pewno ma w sobie głód, by być mistrzem. Kontuzje, które miał na pewno mu nie pomagały. Jason Doyle też jest zdolny do trudnej walki na torze. Nigdy się nie poddaje, ma cztery okrążenia i będzie chciał to wykorzystać. Czasami jest zbyt impulsywny i musi uspokoić myśli, podejść racjonalnie do kilku spraw. Freddie Lindgren to także utalentowany żużlowiec, myślę, że jeśli uwierzy, że może Zmarzlika dopaść to zrobi to.
Nasuwa mi się jeszcze jedna refleksja. Ludzie komplikują sobie żużel przez zajmowanie się malutkimi rzeczami. Zbyt często podejmują decyzje o zmianach. Uważają, że to będzie dla nich dobre, a wychodzi zupełnie odwrotnie. Pewność siebie to kwestia, na której to powinno się opierać. Masz wówczas dobry humor, chcesz się ścigać i osiągać sukcesy. Jeśli będziesz myślał, że to tylko kwestia ustawień, szybko będziesz kończyć na końcu stawki.
Nie sposób nie zapytać o Jacka Holdera, który zebrał wiele pozytywnych opinii za ostatni rok, ocierając się o brązowy medal Grand Prix.
Przez ostatnich 18 miesięcy bardzo się zmienił. Jest innym zawodnikiem, zbiera cenne wskazówki od Chrisa. Wziął sobie żużel poważnie do serca. Traktuje ten sport na serio, co widzieliśmy w ostatnim sezonie. Wkłada wiele wysiłku w ściganie. Widać, że nie boi się nikogo, Zmarzlika także. Obaj są w tym samym zespole, więc może wyciągnie z obserwacji odpowiednie wnioski. Sądzę, że to może być problem wielu, bo równą walkę będzie w stanie podjąć raptem kilku. Jack ma spore szanse, ale to zależy od jego sprzętu. Psychicznie i swoją postawą dodaje sobie atutów. W parku maszyn ma przy sobie odpowiednich ludzi, to bardzo ważne dla sukcesu.
Czy wskazałby pan kandydata do roli niespodzianka sezonu?
Wybrałbym kogoś z dwójki Jack Holder oraz Martin Vaculik. Bardzo podoba mi się jazda tego drugiego. Nie widzę tam z kolei Leona Madsena.
Z drugiej strony jak patrzę na stawkę, to stwierdzam, że kilku zawodników nie powinno się nawet znaleźć w cyklu. Bardzo się dziwię tym, którzy podejmują decyzje, mając do dyspozycji znacznie lepszych zawodników, dokonują wyborów pod kątem narodowości, a nie poziomu sportowego.
Kończąc nasze rozważania, przed rozpoczęciem nowego cyklu Grand Prix, kogo typuje pan na podium?
Kwestia złota jest w sumie bezapelacyjna, Bartosz Zmarzlik. Wszyscy będą walczyć o srebro i brąz. Nie zdziwi mnie srebro Jasona Doyle'a czy brąz Roberta Lamberta.
Zobacz także:
- Doyle się odrodzi ale zbawcą nie będzie
- Piotr Pawlicki narzeka na regulamin. "To dawno powinno być skorygowane"