"Półtora okrążenia" to cykl felietonów i opinii Marty Półtorak, byłej prezes Stali Rzeszów.
***
Przed nami inauguracja PGE Ekstraligi, a chwilę później nowego sezonu mistrzostw świata Speedway Grand Prix. Przed rozpoczęciem poważnego ścigania Bartosz Zmarzlik ujawnił w WP SportoweFakty, że zakupił sprzętu za 1,5 mln zł. Doskonale wiemy, jakie stawki są wypłacane zawodnikom w SGP, więc gdyby Bartek miał inwestować tylko z pieniędzy zarobionych w mistrzostwach świata, to na pewno nie byłby na takim poziomie, na jakim jest obecnie.
Po pierwszych turniejach można już zaryzykować tezę, że Zmarzlik dobrze zainwestował. Weźmy chociażby pod uwagę ostatni finał Mistrzostw Polski Par Klubowych, gdzie nie miał sobie równych i nie stracił choćby punktu.
Gdy słyszymy o kwotach, jakie żużlowcy inwestują w sprzęt, uwagę zwracają dwie kwestie. Ten sport stał się na przestrzeni lat cholernie drogi, co jest problematyczne i prowadzi do tego, że zmniejsza się grono zawodników. Równocześnie zawodnicy traktują cyklu Grand Prix do ekspozycji swojej marki. Dlatego pieniądze zarobione w PGE Ekstralidze wydają na mistrzostwa świata.
ZOBACZ WIDEO: Oskarżył działacza o hamowanie rewolucji. "Pan Bóg spowodował, że go dzisiaj nie ma"
Brutalna prawda jest taka, że jako Polska utrzymujemy żużel finansowo od lat. Gdyby nie stawki w naszej lidze, to nie tylko Bartosz Zmarzlik, ale też jego najwięksi rywale pokroju Leona Madsena czy Fredrika Lindgrena nie byliby w stanie przygotować tak okazałego zaplecza sprzętowego. Może nas to oburzać, że płacimy miliony, podczas gdy w Szwecji czy Wielkiej Brytanii zawodnicy jeżdżą za grosze. Jednak możemy też być dumni z tego, że jest choć jedna dyscyplina na świecie, którą utrzymujemy. Nie ma drugiej takiej, w której Polacy znaczyliby aż tyle.
Znaczymy nie tylko pod względem finansowym, ale też sportowym. Bukmacherzy typują Zmarzlika wręcz na pewniaka do tytułu mistrzowskiego w 2024 roku. Szanse pozostałych żużlowców oceniane są jako znacznie mniejsze. Nie jest to zaskoczeniem i nie chcielibyśmy życzyć kontuzji Bartkowi, ale ostatnie lata odbywają się pod jego dyktando. Nasz mistrz nie ma w tej chwili zagrożenia. Mówię to nie tylko ja, ale ostatnio też wspominał o tym chociażby Tomasz Gollob.
Najlepszym podsumowaniem dominacji Zmarzlika niech będzie to, że w zeszłym roku potrzeba było dyskwalifikacji Polaka z jednego z turnieju z powodu nieregulaminowego kombinezonu. Z perspektywy czasu możemy powiedzieć, że to była kapitalna sprawa z punktu widzenia PR-owego, bo mieliśmy dodatkowe emocje. Szczątkowe, ale były. Kevlar Zmarzlika był bohaterem, a sam zawodnik w kluczowym momencie stanął na wysokości zadania.
Nie wiemy, czy rywale Zmarzlika też wydali na sprzęt kwoty sięgające 1,5 mln zł, czy pod tym względem nasz mistrz ma przewagę nad konkurencją. Jednak oby miał zapas punktowy na koniec mistrzostw i zdobył kolejny złoty "krążek" dla Polski.
Czytaj także:
- 835 głosów. Dotkliwa klęska wyborcza legendy sportu
- Przedstawiciele znanego klubu angażowali się w wybory. Ich kandydat jest bliski porażki