Zmarzlik nie miał żadnych wątpliwości. Wprost powiedział to o dyskwalifikacji

WP SportoweFakty / Patryk Kowalski / Na zdjęciu: Bartosz Zmarzlik
WP SportoweFakty / Patryk Kowalski / Na zdjęciu: Bartosz Zmarzlik

Bartosz Zmarzlik usiadł przed kamerą Canal+ Sport po zakończeniu pierwszego meczu finału pomiędzy Platinum Motorem Lublin a Betard Spartą Wrocław. Tematem numer jeden była jednak dyskwalifikacja przed Grand Prix w Vojens.

10 punktów w pięciu biegach - to dorobek Bartosza Zmarzlika w pierwszym meczu wielkiego finału PGE Ekstraligi. Lider Platinum Motoru Lublin spisał się nieco poniżej oczekiwań, ale jego klub i tak wypracował sobie 12 "oczek" przewagi na półmetku rywalizacji. Trzykrotny mistrz świata nie ukrywał jednak, że dyskwalifikacja przed Grand Prix w Vojens wciąż siedzi mu w głowie.

Przypomnijmy, że powodem dyskwalifikacji był niewłaściwy kevlar założony przez Zmarzlika na kwalifikacje w Vojens. Żużlowiec dokładnie opisał całą sytuację przed kamerą Canal+ Sport.

- Fatalny błąd z mojej strony, nie ukrywam tego. Każdy coś ode mnie chciał, latałem jak mrówka po stadionie, żeby nikomu nie odmawiać. Choć to nie jest żadne wytłumaczenie. Po czym pobiegłem do busa, w torbie miałem dwa kevlary. Leżały tyłem, z tyłu są identyczne, nie popatrzyłem na przód. Ubrałem, pojechałem, nikt nic nie zauważył - opowiedział.

Jak mówi dalej, niedługo po zakończeniu kwalifikacji podszedł do niego Phil Morris, dyrektor Grand Prix i przekazał, że Zmarzlik będzie musiał zapłacić karę za niewłaściwy strój podczas kwalifikacji. Zawodnik był całkowicie zaskoczony sytuacją. Pobiegł do busa, gdzie rzeczywiście przekonał się, że brudny jest nie ten kevlar, który powinien być.

Na karze finansowej jednak się nie skończyło. Po godzinie 16:00 Zmarzlik został wezwany przez jury i poinformowany, że nie pojedzie w zawodach. - Myślę, że wymiar kary do sytuacji był za duży - ocenił w Canal+ Sport.

ZOBACZ WIDEO: Magazyn PGE Ekstraligi. Gośćmi: Kowalski, Woryna, Zmora [CAŁY ODCINEK]

Zmarzlik wraz z innymi uczestnikami Grand Prix uczestniczył jeszcze w briefingu i wszyscy zgodnie twierdzili, że kara nie jest adekwatna do przewinienia.

- Ja jakby wywiązałem się w połowie z zapisu w regulaminie, bo tył mojego kevlaru wyglądał identycznie. Sędzia sam podpisał się pod tym, że wyjechałem w kevlarze regulaminowym, bo spojrzał na tył i tam był numer 95. Zapis też jest taki, że przewodniczący może zastosować karę, ale nie musi. Widocznie nie chcieli żebym jechał - podsumował.

Przypomnijmy, że po turnieju w Vojens Bartosz Zmarzlik pozostaje liderem klasyfikacji generalnej. Jego przewaga nad drugim Fredrikiem Lindgrenem wynosi obecnie sześć punktów.

Czytaj także: Czerwona kartka w finale PGE Ekstraligi. "Jestem w szoku. Za co?"

Źródło artykułu: WP SportoweFakty