Brzmi to dość zagadkowo, ale o pomyłce nie może być mowy, bo podobne wskazanie pojawiają się praktycznie przy okazji każdego turnieju mistrzostw świata.
W teorii wydaje się to praktycznie niemożliwe, bo przecież porównujemy sportowca podejmującego długotrwały wysiłek na granicy ludzkich możliwości z motocyklistą, który w czasie pomiaru siedzi na swoim motocyklu i delikatnie kopie nogą w tor.
Dla zwykłego człowieka taki puls byłby już powodem do przyjęcia do szpitala i poddania pilnej diagnostyce pod kątem poważnych wad serca.
Brytyjczyk nie jest jedynym żużlowcem, którego mocno zaintrygowały wyniki pomiarów przedstawiane przez nowego promotora cyklu. Zawodnicy uznali sytuację na tyle dziwną, że sami poprosili organizatorów o możliwość zmiany pasków i zgodę na jazdę ze swoimi prywatnymi paskami do pomiarów tętna, z których korzystają podczas samodzielnych treningów poza torem. Żaden z nich nie mógł bowiem uwierzyć, że tętno podczas startu wyścigu znacznie przewyższa wartości, które oni sami obserwują u siebie podczas intensywnych biegów, czy treningów kolarskich. Większość z nich była przekonana, że różnica we wskazaniach wynika ze zwykłego błędu w pomiarze.
Żużlowcy mocno się jednak zdziwili, gdy na prywatnym sprzęcie wyniki wskazań były praktycznie takie same. Praktycznie co turniej czołówka zawodników może pochwalić się tempem bicia serca na poziomie przekraczającym 190 uderzeń na minutę, czyli poziomie, który rzadko zdarza się reprezentantom nawet teoretycznie bardziej męczących dyscyplin niż żużel.
- W normalnej sytuacji tętno na poziomie 200 uderzeń na minutę, utrzymujące się przez dłuższy czas, to już zagrożenie dla zdrowia - tłumaczy nam dr Tomasz Karauda, specjalista chorób wewnętrznych. - Taki pacjent natychmiast zostałby skierowany do szpitala celem dalszej pilnej diagnostyki i leczenia. Zwykle przy takim tętnie człowiek zaczyna odczuwać niepokojące symptomy jak kołatanie serca, duszności, czy stany przedomdleniowe - dodaje specjalista.
Okazuje się jednak, że stres tuż przed startem wyścigu sprawia, że serca nawet najbardziej wytrenowanych sportowców zaczynają bić szybciej niż kiedykolwiek wcześniej. Nie jest to żaden powód do niepokoju, a dodatkowo nie wyklucza to skutecznej rywalizacji z najlepszymi na świecie. Podczas ostatniego Grand Prix w Szwecji to właśnie Bewley miał pod taśmą startową najwyższy puls przekraczający 190 uderzeń na minutę, a to właśnie on zwyciężył w zawodach.
- Teoretycznie wysoki poziom stresu nie powinien być sprzymierzeńcem, ale może się okazać, że podwyższone tętno sprzyja w skupieniu się i lepszym ukrwieniu serca czy mięśni. Sportowiec szykujący się do walki, mówca wychodzący na scenę mający podwyższony puls, ma wyostrzony każdy zmysł, a dzięki temu być może potrafi reagować z lepszym refleksem - dodaje Karauda.
Tę teorię potwierdzają także tegoroczne wyniki Taia Woffindena i Patryka Dudka, czyli dwójki zawodników, którzy tradycyjnie przed swoimi wyścigami mają najniższy puls z całej stawki. U dwóch wskazanych zawodników pomiar rzadko kiedy pokazuje tętno wyższe niż 160 uderzeń na minutę.
- Tętna powyżej 190 zdarzają się rzadko i nie jest to norma nawet, jeśli mówilibyśmy o zawodniku przygotowującym się do rzutu karnego w końcówce bardzo ważnego meczu. Każdy jednak inaczej reaguje na stres, to bardzo indywidualna sprawa. Tak naprawdę takie wskazanie nie ma żadnego znaczenia, bo niektórzy mimo dużego stresu wciąż mają bardzo niskie tętno. Wyniki pomiaru tętna w żaden sposób nie determinują tego, kto ma większe szanse na zwycięstwo. Nie doszukiwałbym się też żadnych związków pomiędzy poziomem wytrenowania a tętnem na starcie - komentuje prof. Artur Mamcarz, Członek Komisji Medycznej Polskiego Komitetu Olimpijskiego.
Doświadczony lekarz przyznaje przy tym, że najwolniejsze tętno spoczynkowe zmierzone u jednego z jego pacjentów podczas snu wynosiło 22 uderzenia na minutę. Takie zjawisko zbadano u dobrze wytrenowanego 19-letniego kolarza. W żaden sposób to jednak nie zwiększało jego predyspozycji do uprawiania sportu na tle innych zawodów.
Nietypowy problem podczas przebywania na oddziale po poważnym wypadku miała także mistrzyni olimpijska w pływaniu, Otylia Jędrzejczak. Na skutek treningów jej tętno spoczynkowe często spadało poniżej 30 uderzeń na minutę, a to z kolei powodowało włączenie się specjalnej aparatury sygnalizującej zagrożenie życia. Lekarze musieli więc zrezygnować z całodobowego monitorowania stanu zdrowia pływaczki, bo alarm nie dawał spać innym pacjentom.
Mateusz Puka, dziennikarz WP SportoweFakty
ZOBACZ WIDEO: Kto pracodawcą Barona w przyszłym sezonie? Marek Cieślak podał zaskakujący typ
Czytaj więcej:
"Dwie godziny gadania, a winnych brak"
Hampel mówi o corridzie w Krośnie