Żużel. Półtora okrążenia: Zawiodła ochrona. Wchodząc do klatki z tygrysem, może się nam stać krzywda [FELIETON]

WP SportoweFakty / Patryk Kowalski / Na zdjęciu: Tai Woffinden
WP SportoweFakty / Patryk Kowalski / Na zdjęciu: Tai Woffinden

Trudno mi się do tego ustosunkować, ponieważ całe to wydarzenie jest wyjątkowe. Równie dobrze można to porównać do sytuacji, gdy ktoś przychodzi do mojego domu w nocy. Jak byśmy się zachowali, jeśli machałby ostrym narzędziem? - pisze Marta Półtorak.

"Półtora okrążenia" to cykl felietonów Marty Półtorak, byłej prezes Stali Rzeszów.

***

To była niecodzienna sytuacja, przede wszystkim dlatego, że ten kibic się tam znalazł, a nie powinno go tam być. Oczywiście, machał on szalikiem, ale wyobraźmy sobie, że każdy by sobie tam podszedł do zawodników. Tak samo niecodzienna była reakcja Tai Woffindena. Proszę jednak zauważyć, że potem ochrona zainterweniowała i dwóch lub trzech ochroniarzy nie mogło sobie z tym panem poradzić, ponieważ tyle miał w sobie energii.

Trudno mi się do tego ustosunkować, gdyż całe to wydarzenie jest wyjątkowe. Oczywiście ta reakcja była spontaniczna, jednakże widzimy to tylko w obrazku. Nie wiadomo do końca, co ten kibic mówił. Był jednak agresywny i to nie była osoba, która spokojnie stała. Gdyby to zrobił ochroniarz, to byłoby wszystko dobrze. Natomiast ich nie było, a zawodnik zachował się tak, a nie inaczej. Nie sądzę, żeby Brytyjczyk chciał zrobić krzywdę temu człowiekowi.

ZOBACZ WIDEO: Czy Piotr Baron odchodzi z Unii przez konflikt z Januszem Kołodziejem? Trener odpowiada

To równie dobrze można porównać do sytuacji, gdy ktoś przychodzi do mojego domu w nocy. Co robię? Nawet jeśli tylko ta osoba przyszła się przywitać, to jest to ktoś obcy. Działam w jakiś sposób pod wpływem stresu, obawiam się go. Nie wiadomo, jak każdy z nas by się zachował. Tai, pewnie chciał tego kibica w jakiś sposób obezwładnić. Widząc potem obrazek, jak ochrona nie może sobie z nim poradzić, to odbieram to w trochę innej perspektywie.

Co, gdyby on zaatakował żużlowców? Nie wiemy, jakie miał zamiary. Machał szalikiem i nie wiadomo, co to oznaczało. Ewidentnie prowokował. Nie oceniam tej sytuacji w jednoznaczny sposób. Na pewno jestem przeciwna jakiejkolwiek przemocy fizycznej. Tutaj też nie widziałam jakieś agresji u Woffindena. Dla mnie to nie był akt chuligaństwa. Ja bym to oceniła w kategorii impulsywnej reakcji na sytuację, która miała miejsce. Po tym całym zajściu ta osoba przeprosiła albo sobie poszła? Przecież nawet ochrona miała problem z jego poskromieniem.

Myślę, że nie należy jednakże tego wszystkiego zamiatać pod dywan. Ewidentnie nie zadziałała ochrona. Skąd kibic znalazł się wśród zawodników drużyny przeciwnej? Zawiodły jakieś elementy bezpieczeństwa. Na pewno zrobiłabym wszystko, aby nie dopuścić do tego w przyszłości. Gdyby to ochrona od razu powstrzymała tego intruza, to również mielibyśmy takie dylematy? Według mnie klub powinien wyciągnąć wnioski, a ochrona wytłumaczyć się. To wszystko, co się działo, było konsekwencją złego działania osób od zabezpieczenia zawodów.

Wyobraźmy sobie, że ten człowiek wbiegłby na tor w trakcie wyścigu. To on znalazł się w miejscu, w którym nie powinien się znajdować i to jest poza wszelką dyskusją. Wchodząc do klatki z tygrysem, należy się spodziewać, że może się nam stać krzywda. Udając się tam, gdzie nie powinniśmy się znaleźć, możemy ponieść pewne konsekwencje. Absolutnie nie popieram w takiej sytuacji zawieszenia Brytyjczyka.

Karzemy kibiców, którzy mają race. Jeśli ktoś wtargnął na ten pas bezpieczeństwa, to teraz powinniśmy karać zawodnika? Nie wiemy jeszcze dokładnie, czy ten człowiek był pod wpływem alkoholu. Jeśli faktycznie by tak było, to mógłby być nie do końca sobą i różnie się zachować. Co, jeśli wtargnęłoby tam 20 osób? Ta osoba chwile tam stała, a nie tylko przebiegła.

Z pewnością Woffinden powinien uciąć wszelkie spekulacje i powiedzieć, z jakiego powodu tak zareagował. Przydałoby się krótkie i czytelne stanowisko, aby nie rozdrapywać tej sytuacji.

Zaznaczam jeszcze raz, że nie wiadomo, w jakim celu ten kibic tam poszedł. To niekoniecznie musiałby być akt przyjaźni. Jak byśmy się zachowali, jeśli załóżmy, nie machałby szalikiem, a ostrym narzędziem? Ten człowiek z postury był większy od Brytyjczyka. Co, gdyby doszło do jakiejś niekontrolowanej bójki? Mogło się wydarzyć wiele różnych sytuacji i nad tym trzeba się zastanowić. Przede wszystkim, jeszcze raz powtórzę, ta osoba nie powinna się tam znaleźć.

Czytaj także:
Żużel. Trener ebut.pl Stali zadowolony z efektów jego pracy. "Oby tak dalej"
Żużel. Atrakcyjne nagrody dla najlepszych zawodników Speedway Ekstraliga Camp

Źródło artykułu: WP SportoweFakty