Żużel. Prezes ostro o awanturze we Włókniarzu. "Oni nie powinni jeździć w jednej drużynie"

WP SportoweFakty / Patryk Kowalski / Na zdjęciu: Leon Madsen
WP SportoweFakty / Patryk Kowalski / Na zdjęciu: Leon Madsen

Kamery Canal+ podczas meczu Tauron Włókniarza z ebut.pl Stalą pokazały kłótnię Leona Madsena z Mikkelem Michelsenem. Gołym okiem było widać, że atmosfera w drużynie nie jest najlepsza. W ocenie Ireneusza Macieja Zmory klub ma poważny problem.

- Nieważne, co powiemy, to i tak się nie liczy - mówił na jednej z odpraw Mikkel Michelsen. - Oczywiście, że się liczy - odpowiedział mu Leon Madsen. - Nie! Nieważne, co się tutaj mówi. Nie jest wysłuchiwane, bo nieważne co powiesz... - kontynuował Michelsen, ale przerwał mu Madsen: - Ok, to k**** nie lejcie wody, a potem niech sobie mówi, że jest za twardo. Ch** mnie to obchodzi, nawet nie próbujesz się ścigać zespołowo! W ogóle się nie możesz zgrać, więc pewnie nawet k**** nie chcesz być w drużynie. J**** to, idę! - rzucił Madsen, po czym odszedł.

Nagranie z kuchni meczu oglądał Ireneusz Maciej Zmora, który podczas swojej prezesury w Stali Gorzów również miał do czynienia z zawodnikami o silnych charakterach. Były szef gorzowskiego już teraz twierdzi, że klub z Częstochowy popełnił poważny błąd.

- Zacznę od tego, że gdybym był prezesem, to w moim klubie w tym samym czasie nie jeździliby Mikkel Michelsen i Leon Madsen - mówi nam Zmora. - Zawsze uważałem, że dobór żużlowców do zespołu jest bardzo istotny. Opinia o obu tych zawodnikach jest taka, że są skrajnymi indywidualistami, więc nie należało ich wkładać do jednej ekipy. Problem jest widoczny, a wszystko zaczęło się na etapie okresu transferowego. Obawiam się, że konsekwencje mogą być widoczne cały sezon - dodaje były działacz.

ZOBACZ WIDEO: Czy powiększanie ligi ma sens przy takiej pogodzie? Eksperci wspominają październikowy finał na błocie

Dla Zmory od słów, które padły z ust obu żużlowców, jeszcze bardziej szokujące jest coś innego. - Po obejrzeniu tego nagrania zastanawiam się, kto tam rządzi. Nie widzę w parku maszyn osoby, która trzyma lejce i tym zarządza. Na odprawie w centrum wydarzeń widać prezesa klubu, a ja się zastanawiam, gdzie jest trener? Dlaczego on nie odgrywa tam głównej roli? Jeśli Leon Madsen pozwala sobie na opuszczenie odprawy i trzeba za nim chodzić po parkingu, to znaczy, że jest kłopot z autorytetem - zaznacza Zmora.

Były prezes Stali dodaje, że zupełnie inaczej wygląda to w klubie z Gorzowa, z którym Tauron Włókniarz rywalizował w piątek na własnym torze. - Mamy tam trenera Stanisława Chomskiego, który przed sezonem dobiera zawodników pod kątem charakteru, a później potrafi trzymać ich w ryzach. We Włókniarzu jest wszystko na opak. Problem jest już na wejściu, bo są indywidualności, które trudno ze sobą pogodzić, ale jeszcze gorszy jest brak dowódcy. Naprawdę nie potrafię stwierdzić, czy we Włókniarzu jest nim Madsen, Michelsen, prezes czy trener, którego nie było widać - tłumaczy.

Zdaniem byłego działacza Włókniarz musi zareagować jak najszybciej. - W Częstochowie jest zespół z potencjałem na podium, ale takie konflikty mogą go rozerwać. W pierwszej kolejności trzeba usiąść z zawodnikami do stołu i sobie to wyjaśnić. Też przerabiałem takie sytuacje i z doświadczeniem wiem, że należy zacząć od spotkania, które oczyści atmosferę - podsumowuje.

Zobacz także:
Awantura między zawodnikami Włókniarza
Koszmarna sytuacja GKM-u

Źródło artykułu: WP SportoweFakty