- W sobotę było trudno przygotować narty. Kiedy przyjechaliśmy na trasę, sypał śnieg. Prawdziwy koszmar: śnieg i temperatura zero stopni. To jest loteria, a do tego prognozy nie były najlepsze, bo miało jeszcze spaść pięć centymetrów śniegu. Na szczęście później zaczął padać deszcz. A to akurat było dla nas dobre. Już wiedzieliśmy, jak przygotować narty na mokrą trasę, pracowaliśmy nad tym od paru dni. Jeśli Justyna nas chwali, to się cieszę - powiedział Aer Mets w rozmowie z Przeglądem Sportowym.
Więcej w Przeglądzie Sportowym.