Odrodzenie niepokornego francuskiego artysty. "Znów stałem się tym, kim byłem"

Zdjęcie okładkowe artykułu: Getty Images / Dylan Buell / Na zdjęciu: Benoit Paire
Getty Images / Dylan Buell / Na zdjęciu: Benoit Paire
zdjęcie autora artykułu

Wiosną mówił, że przyjeżdża na turnieje tylko po pieniądze. Teraz, gdy imprezy nie odbywają się pod tak rygorystycznym reżimem sanitarnym, odzyskał motywację i radość z gry. - Znów stałem się Benoitem Paire'em, którym byłem - wyjawił.

W tym artykule dowiesz się o:

Benoit Paire miał beznadziejne pierwsze półrocze. Od lutego do końca czerwca wygrał tylko dwa z 19 rozegranych meczów. W tym czasie udzielił gazecie "L'Equipe" szczerego wywiadu, w którym wyjawił, że nie potrafi funkcjonować w turniejach rozgrywanych pod protokołem sanitarnym.

- Przyjeżdżam na turniej, pobieram pieniądze i jadę na następny. Tenis w tej chwili nie jest moim priorytetem. Jedyny cel, jaki stawiam sobie przed startem każdego turnieju, to jak najszybsze wydostanie się z "bańki - mówił bez owijania w bawełnę.

Wróciła radość

Od lipca ATP nie wymaga już od organizatorów turniejów tworzenia "baniek" dla zawodników. To i też forma Paire'a poszła w górę. Lipcowe ćwierćfinały w Hamburgu i w Gstaad były obiecującymi wynikami. Ale prawdziwą furorę tenisista z Awinionu robi w tym tygodniu podczas imprezy Masters 1000 w Cincinnati.

ZOBACZ WIDEO: Anita Włodarczyk przeszła do historii igrzysk olimpijskich. "Jeżeli chodzi o polskich sportowców, to jestem numerem jeden"

W I rundzie wygrał z Miomirem Kecmanoviciem, a potem zaskoczył zwycięstwem nad aktualnie dziesiątym w rankingu Denisem Shapovalovem. Tym samym odniósł pierwszą wygraną nad rywalem z Top 10 maja 2017 roku. A po meczu z Kanadyjczykiem powiedział że wreszcie odzyskał chęci do gry.

Jak odrodzony

- Od początku "bańki" były dla mnie problemem - powiedział dla "L'Equipe". - Teraz odzyskałem motywację, co przekłada się na mój poziom i stan psychiczny. Znów stałem się Benoitem Paire'em, którym byłem. Moje nogi są tam, gdzie powinny być, a głowa podąża za nimi.

Po pokonaniu Shapovalova Paire nie spoczął na laurach. Wyeliminował Johna Isnera i zameldował się w ćwierćfinale. I znów podkreślił, jak wielkie znaczenie dla niego ma możliwość gry w "normalnych" warunkach.

- W tym roku cieszę się, gdy mogę grać przed publicznością, wrócić do normalnych rozgrywek. Kiedy mogę wyjść na ulicę, pójść do mojego ulubionego fast foodu i prowadzić normalne życie, jakie kocham. Odnajduję swój tenis, dobry humor i radość z przebywania na korcie - wyjawił.

Artyści potrzebują atencji i swobody

Paire jest krnąbrny i zdarza mu się zachowywać skandalicznie. Jednak - biorąc pod uwagę wyłącznie aspekty tenisowe - to artysta. A tacy potrzebują widowni podczas występów i swobody w życiu. Gdy je dostają, potrafią się odwdzięczyć w najlepszy sposób.

W swoim drugim w karierze ćwierćfinale turnieju rangi Masters 1000, w piątek o godz. 19:00 czasu polskiego, Paire zmierzy się z Andriejem Rublowem, obecnie siódmym graczem globu. - Znów jestem tenisistą w pełnym tego słowa znaczeniu, gotowym do pokonywania najlepszych - zadeklarował.

Marcin Motyka: Bezcenne doświadczenia Huberta Hurkacza

Źródło artykułu: