Dustin Brown rok temu odwołał swój występ w Szczecinie, bowiem dostał powołanie do reprezentacji w Pucharze Davisa. Obiecał jednak, że wróci i słowa dotrzymał. Ku uciesze publiczności dotarł do finału, w którym jednak nie miał większych szans ze świetnie dysponowanym Alessandro Giannessim.
Niemiec mógł być rozczarowany, bo prezentował dobrą dyspozycję we wcześniejszej fazie turnieju. - Nie każdy występ jest taki sam. Grałem tak naprawdę solidnie cały tydzień. Na początku miałem szansę na przełamanie, a później na rebreaka, ale żadnej z nich nie udało mi się wykorzystać. Zdarza się, że mecz po prostu ucieka. Alessandro grał bardzo solidnie i popełniał niewiele błędów. Nie ma dwóch takich samych spotkań, każdy turniej inaczej się układa. Czasami tak jest, że rywal w danym dniu jest po prostu lepszy - wyjaśnił tenisista.
Brown szukał sposobu na Włocha, grał dużo skrótów, zmieniał kierunki serwisu, ale nic nie zdawało egzaminu. Giannessi był jak ściana, niemal wszystkie piłki wracały na stronę przeciwnika. - Nie ma dwóch takich samych spotkań, jeśli bym wygrał, okazałoby się, że dobrze by było, gdybym grał dużo skrótów. Bywa tak, że przeciwnik gra w taki sposób, że nie pozwala na pokazanie swojego tenisa. Tak stało się właśnie w tym meczu - zakończył Niemiec, zapewniając, że wróci jeszcze do Szczecina.
ZOBACZ WIDEO Matkowski: Niemcy już witali się z gąską w ogródku... (źródło TVP)
{"id":"","title":""}